Szczyt NATO w Warszawie przykuł uwagę polskich mediów. I słusznie, bo to była ważna impreza, podczas której pojawi się sam Barack Obama, prezydent supermocarstwa, o yes! Kiedy jednak w Polsce pojawił się prezydent innego supermocarstwa, znaczna część opiniotwórczych mediów poświęciła czołówki tak frapującym zdarzeniom jak: kondycji portugalskiego piłkarza, rzekomemu panoszeniu się neonazistów czy przeleceniu się przez szefa jednej z partii policyjnym śmigłowcem.
Kto wie, że mamy z Chinami podpisane oświadczenie o ustanowieniu wszechstronnego strategicznego partnerstwa? Kto zdaje sobie sprawę, że polityka Chin strategicznie wpływa na politykę Stanów Zjednoczonych, Rosji, Indii, Niemiec? Kto wie, że przed polskimi eksporterami otwierają się słodkie perspektywy dotarcia do ogromnego rynku? Nie, to nuda, nie sprzeda się. Jakiś Przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping? Nie, nie, lepiej Ronaldo. Albo pryszcz na nosie.
Oczywiście Ronaldo to wybitny sportowiec, medialne czołówki mu się należą jak psu zupa. Jednak niekoniecznie w czasie wizyty przedstawiciela supermocarstwa. Fakt, że sportowiec i inne postaci tudzież zdarzenia wyparły z czołówek osobę prezydenta Chin dowodzi, że nawet niektóre poważne tytuły działają czasem wedle standardów pism typu „Wielki Świat Kuchenny Blat”.
Ktoś powie, że tak jest na całym świecie. Nieprawda. Wizyty takich postaci jak prezydenta Chin trafiają na czołówki, bo od chińskiej polityki może zależeć na przykład wzrost albo spadek liczby miejsc pracy. Lub możliwość ograniczenia nakładów na zbrojenia czy też konieczność dozbrojenia się. Oczywiście dla sprawiedliwości trzeba podkreślić, że część polskich mediów odpowiednio doceniła wizytę. Unikajmy uogólnień, są przejawem nadmiernej prostoty umysłowej.
W ślad za takimi mediami podajmy jeden przykład owoców wizyty prezydenta Chin. Polska firma logistyczna ATC Cargo podpisała porozumienie z chińską firmą handlową Shanghai Poland China Trading Platform oraz polskimi 19 grupami producenckimi. Jak informował prezes ATC Cargo Artur Jadeszko, jego firma stała się strategicznym i wyłącznym partnerem dla Shanghai Poland China Trading Company, a nowa platforma handlowa otwiera nowe możliwości dla polskich producentów. Co to znaczy?
O tym, że ATC Cargo odniosło sukces nie ma się co rozpisywać, bo to zbyt oczywiste. ATC Cargo w Chinach działa od lat a w tym roku jako pierwsza polska logistyczna firma otworzyła w Państwie Środka swe przedstawicielstwo, więc nieprzypadkowo została strategicznym partnerem. Ważniejsze, że dzięki nowej platformie handlowej towary polskich producentów, po dowiezieniu do chińskiego partnera, w ciągu 24 godzin trafią do największych sieci handlowych w Chinach.
Wiadomo już, że tą drogą do chińskich konsumentów, których policzyć trudno, bo tylu ich jest, trafi 40 tys. ton polskich jabłek. To tylko przykład możliwości. Nasza branża rolno-spożywcza jest naprawdę bardzo silna, a Chińczycy, jak twierdzą eksperci, cenią polskie towary spożywcze za ich wysoką jakość. Ryż z jabłkami komponuje się znakomicie.
Na marginesie, polscy eksporterzy muszą jeszcze nauczyć się handlować w Chinach, bo podobno tak ze sobą konkurują, że ceny ich towarów zbliżają się do chińskich, co powoduje, że Chińczycy traktują je jak chińską podróbę podszywającą się pod polską markę. Producenci z innych państw już umieli się porozumieć i utrzymują odpowiednio wysoką cenę. Ale to już detal. Co napisawszy, idę obejrzeć mecz tenisa stołowego, zwanego też ping-pongiem. Wbrew potocznemu mniemaniu, kolebką tej dyscypliny nie jest Azja, tylko Europa, a konkretnie Anglia.