Ustawa 75+ zakłada, że osoby które skończą 75 lat otrzymają za darmo w każdej aptece leki wskazane przez Ministerstwo Zdrowia. Jak zapowiedział minister, na liście bezpłatnych leków dla seniorów mają znaleźć się medykamenty z listy leków refundowanych, które są najczęściej stosowane przez tę grupę pacjentów.
Ustawa jest ważna, bo bardzo wielu starszych ludzi nie stać na wykupywanie zapisanych leków, także tych refundowanych. Oznaczało to, że część obywateli Rzeczpospolitej była z przyczyn ekonomicznych skazana na cichą eutanazję, co nie przystoi krajowi aspirującemu do miana cywilizowanych.
Opinia ministra, że na liście bezpłatnych leków mają znaleźć się te najczęściej stosowane też jest ważna, ponieważ już pojawiły się ostrzeżenia, że w przypadku zastąpienia tych preparatów które już są przypisywane innymi, to skutki mogą być nader nieprzyjemne i przypominać znane powiedzenie – „chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle”.
Na przykład prof. dr hab. Zbigniew Gaciong z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wyraził obawę, że przy zmianie obecnie stosowanych leków pacjenci pogubią się przy wyborze zamienników. Co gorsze, zdaniem prof. Gacionga, zamiana leków już stosowanych na inne o podobnym działaniu rodzi niebezpieczeństwo gorszego tolerowania ich przez chorych. A to oznaczałoby, że nowe leki de facto nie zawsze będą spełniały warunku bezpieczeństwa.
Pojawia się też pytanie, czy zastąpienie już powszechnie dostępnych, czyli znajdujących się w każdej aptece w każdym zakątku kraju leków nowymi, pozwoli zachować tę dostępność. Nie jest to takie oczywiste choćby ze względu na tzw. moce przerobowe producentów, więc mogłoby się okazać, że starsi ludzie będą musieli wydreptywać szlaki po aptekach w poszukiwaniu medykamentu.
Ministerialni autorzy listy bezpłatnych leków powinni uwzględniać też aspekt psychologiczny. Mocno starsi ludzie, przyzwyczajeni do już zażywanych leków, nowe mogą tolerować gorzej nawet na zasadzie efektu placebo. Mogą z przyzwyczajenia zażywać te nowe na przykład trzy razy dziennie, zamiast dwa czy cztery razy. Jeśli mają w domu zapasy lub otrzymają kilka nowych, mogą im się je mylić. Nie potrzeba wielkiej wyobraźni aby przewidzieć skutki. Byłby takie, że na rząd posypałyby się bardzo nieprzyjemne gromy.
Może, jak radzą niektórzy, warto zastosować rozwiązanie polegające na tym, aby przy tworzeniu listy leków refundowanych 75+ wskazywano konkretne schorzenia, najczęściej dotykające osób starszych i wciągnąć na listę wszystkie preparaty stosowane w danej chorobie, które były również refundowane?
Warto o tym pisać i ostrzegać oraz podpowiadać dobre rozwiązania, bo sytuacja w której starsi ludzie z biedy nie mogą się leczyć nawet półdarmowymi lekami jest hańbą. Pomyślna realizacja „Ustawy 75+” którą pilotuje minister Radziwiłł to kwestia również wizerunku państwa. Może to być jeden z tych sukcesów których mamy wyraźny deficyt.
Powinna to nawet przyznać totalna opozycja, jeśli nie chce popełnić samobójstwa. Szczególnie że recepty na leki depresyjno-maniakalne nie jest tak łatwo uzyskać. I pewnie nawet mój ulubiony Ryszard Petru się zgodzi, że „Ustawa 75+” nie jest, jak był łaskaw się wyrazić przy innej okazji, „kręceniem filiżanką w szklance bez cukru".