Trudno ukryć, że z promocją Marki Polska mamy problemy. Owszem, są tworzone strategie, dokumenty, zbierają się różne gremia, jednak od wielu lat rezultaty są – jak widać po wizerunkowych kryzysach – mówiąc delikatnie, średnie. Nie zawsze z naszej winy obraz Polek i Polaków bywa mało korzystny, jednak wobec ataków czy gołosłownych oskarżeń tym bardziej powinniśmy wykorzystywać wszystkie możliwości wzmacniania wizerunku #MyPolacy.
Michał M. Lisiecki w swym uzasadnieniu do przyznania Nagrody Człowiek Roku wymienił wielu znakomitych, a przecież nie zawsze odpowiednio znanych Polaków, twórców kultury, wynalazców, przedsiębiorców czy takich przywódców narodowych jak Tadeusz Kościuszko, „który chciał Polskę wyzwolić, a jednocześnie wyzwolić najbardziej uciskaną warstwę społeczną, chłopów, tak jak w Ameryce domagał się przyznania wolności oraz edukacji niewolnikom”. O czym też warto przypominać, bo postać Kościuszki ukazuje się głównie przez czyny oręża.
To prawda, to tak zwani zwyczajni #MyPolacy dzięki swojej waleczności, pracowitości i przedsiębiorczości, Polacy „którzy utworzyli, przechowali i rozwinęli wspólnotę wartości takich jak odwaga, solidarność gościnność, poczucie humoru, zaradność, miłość i prawda” spowodowali, że żyjemy w wolnym kraju i nadrabiamy cywilizacyjne, nie z naszej winy powstałe, zapóźnienia. Jak jednak pisał T. Harv Eker, amerykański milioner i trener biznesu, nie wystarczy mieć najlepszy na świecie produkt, trzeba jeszcze zadbać, aby świat się o nim dowiedział. A mi polski przewodnik opowiadał, że gdy przywozi włoskich turystów do Warszawy, to zawsze z gorzką satysfakcją obserwuje, jak na widok centrum handlowego przy Dworcu Centralnym szeroko otwierają oczy ze zdumienia i na wyścigi się ustawiają, aby na jego tle strzelić sobie zdjęcie. Bo do tej pory mieli w głowach obraz Polski wozem drabiniastym ozdobionej.
Aż się więc ciśnie pytanie, dlaczego w promocji Polski tak mało wykorzystuje się żyjących, aktywnych, znanych z różnych osiągnięć Polek i Polaków? Nie chodzi o to, aby byli oficjalnymi Ambasadorami Polski, aby jeździli po świecie i zachwalali nasz kraj. Oni i tak są ambasadorami Marki Polska, ich wystarczy tylko pokazywać, zamieścić na stronie np. MSZ, zapraszać na międzynarodowe spotkania promocyjne. Przecież najlepiej przemawia się do wyobraźni poprzez znanych z pozytywnych osiągnięć ludzi.
Trzy, bardzo różne, przykłady. Pierwszy – ks. prof. Michał Heller – polski prezbiter katolicki, teolog, profesor nauk teologicznych specjalizujący się w filozofii przyrody, fizyce, kosmologii relatywistycznej oraz relacji nauka–wiara. Pierwszy polski laureat bardzo prestiżowej Nagrody Templetona i do tej pory jedyny odznaczony z tego kraju. Dyrektor, fundator i pomysłodawca Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie. Polak znany i ceniony w świecie nauki, ale czy umiemy się chwalić nim chwalić na całym świecie?
Przykład drugi – Jan A.P. Kaczmarek, polski kompozytor, autor muzyki do ponad 60 filmów długometrażowych i dokumentalnych, oraz polskich i amerykańskich spektakli teatralnych, laureat Oskara za muzykę do filmu „Marzyciel”. W 2004 r. powołał do życia Instytut Rozbitek, zajmujący się działalnością edukacyjną i produkcją artystyczną Jest twórcą i dyrektorem międzynarodowego festiwalu filmu i muzyki Transatlantyk Festival. Przecież tak wybitny twórca jest żywą reklamą naszego kraju.
Przykład trzeci – Dominika Kulczyk, którą tygodnik „Wprost” właśnie zamieścił na liście 50 najbardziej wpływowych Polek, pisząc m.in. że „Rozwija rodzinną fundację Kulczyk Foundation, wspiera dożywianie dzieci w polskich szkołach, realizuje wraz z telewizją TVN program „Efekt Domina”. Warto dodać, że Dominika Kulczyk rozszerza swoją działalność reporterską. W zeszły piątek telewizja CNN International pokazała film dokumentalny zrealizowany razem z Polką. „Troubled Waters” to reportaż poruszający problem handlu dziećmi w Ghanie, gdzie w rejonie jeziora Wolta 20 tys. nieletnich jest zmuszana do pracy w rybołówstwie. To pierwszy z serii reportaży realizowanych przez Dominikę Kulczyk i Kulczyk Foundation, we współpracy z najpopularniejszą na świecie amerykańską stacją informacyjną.
Tu dygresja. Otóż zdumiewa, że problem niewolnictwa stosunkowo słabo przebija się do światowych mediów, choć tylko w ciągu ostatnich pięciu lat niemal 90 mln osób na całym świecie doświadczyło różnych form niewolnictwa, w tej chwili pozbawionych wolności jest ponad 40 mln, a co czwarty współczesny niewolnik to dziecko. I można Dominikę Kulczyk lubić albo nie, ale trudno zaprzeczyć, że jej działalność i osobisty udział w wyrywaniu dzieci z łap oprawców (a psucie gangsterskich interesów do bezpiecznych zajęć nie należy) oraz wspieraniu opieki nad nimi dobrze wzmacnia pozytywny obraz #MyPolacy. Zresztą jej działalność jest zbieżna z działaniami rządu czy Caritas Polska na rzecz krajów Trzeciego Świata. Byłoby dobrze, aby instytucje odpowiedzialne za promocję uruchomiły projekt pt. „Promocja Polski Ponad Podziałami”.