Spokojnie Szanowni Państwo, nie oszalałem. Wywiad jest oczywiście literacką fikcją, wszak niedawno obchodziliśmy pięćsetną rocznicę śmierci geniusza włoskiego renesansu. Jeżeli jednak na wydawniczym rynku pojawiają się nawet książki z lipnymi wywiadami – na przykład ze Stalinem – to mi również niech będzie wolno dopytać Leonarda da Vinci o kilka spraw. Ja przynajmniej, aby było ciekawiej, wplotłem w „wywiad” autentyczne cytaty genialnego twórcy. No to do dzieła.
Mistrzu, nazywany jest Mistrz geniuszem wszechczasów. Był Mistrz malarzem, architektem, filozofem, muzykiem, pisarzem, matematykiem, mechanikiem, anatomem, geologiem i rzeźbiarzem. Jako wynalazca opracowywał Mistrz projekty śmigłowca, czołgu, spadochronu czy łodzi podwodnej. Czym Mistrz zajmowałby się w dzisiejszych czasach?
Interesowało mnie wiele spraw, których nie rozumiałem. Skąd na szczytach gór biorą się muszle, odciski korali, roślin i wodorostów zwykle występujących w morzu. Dlaczego grzmot trwa dłużej od swej przyczyny i czemu błyskawica jawi się oczom z chwilą powstania, a grzmot, by się przemieścić wymaga czasu. W jaki sposób różne koła powstają na wodzie wokół miejsca uderzonego przez kamień i jak ptak utrzymuje się w powietrzu. Dziś odpowiedzi są już znane.
Myślę, że w pana czasach interesowałyby mnie też genetyka, kosmologia, klimatologia, biotechnologia, fotografia portretowa i z pewnością fizyka kwantowa, która zdaje się potwierdzać, że wszystko pochodzi ze wszystkiego, wszystko jest ze wszystkiego zrobione i wszystko powraca do wszystkiego. Nadal jednak uważam, że natura pełna jest nieskończonych rzeczy, niedostępnych doświadczeniu.
Namalował Mistrz tylko 22 obrazy, z których jeden, „Dama z gronostajem”, znajduje się obecnie w Polsce. Jakie były okoliczności stworzenia tego dzieła?
Portret przedstawia Cecylię Gallerani, kochankę księcia Ludovico Sforzy, zwanego też jako Ludovico il Moro lub Maur ze względu na śniadą cerę, regenta, a od 1494 roku księcia Mediolanu. Cecylia była matką jego syna o imieniu Cesare. Portret namalowałem w latach 1488-1490, w technice olejnej, z użyciem tempery, na desce orzechowej. Ale to już są informacje powszechnie znane.
Co symbolizuje gronostaj? Czy Gallerani była w ciąży pozując do portretu?
Grecka nazwa gronostaja brzmi galé, czyli „koci” i zawiera się w nazwisku Gallerani. Jest również symbolem Ludwika Sforzy, nazywanego przez współczesnych „Ermellino”, czyli „Gronostaj”. Proszę zwrócić uwagę, że namalowany gronostaj nie wygląda na łagodne zwierzę, ma rysy władczego drapieżnika. W czasie malowania prowadzono pertraktacje w sprawie mariażu Sforzy z Beatrice d’Este. Cecylia nie mogła zostać sportretowana razem z regentem, stąd się wziął gronostaj. Natomiast nie odpowiem na pytanie dotyczące ciąży, nawet teraz nie chcę ujawniać osobistych spraw. Nadal uważam, że ci, co otwierają usta i nie strzegą tajemnicy, są łupem słuchacza zdradnego.
Na co Mistrz zwracał uwagę przy malowaniu?
Powiem tylko tyle, że dobry malarz musi namalować dwie rzeczy: człowieka oraz istotę jego duszy. My dzięki sztuce możemy się zwać wnukami Boga.
W 1788 r. obraz został kupiony przez księcia Adama Jerzego Czartoryskiego w darze dla matki, księżnej Izabeli, i umieszczony w Domu Gotyckim na terenie jej posiadłości w Puławach. Wskutek Powstania Listopadowego został wywieziony do Paryża, a w 1880 r. trafił do Krakowa. W czasie II wojny został zrabowany przez Niemców i wrócił w 1946 r. W 2016 r. Fundacja Książąt Czartoryskich sprzedała obraz wraz z kolekcją za 100 mln euro polskiemu państwu. Transakcja spotkała się z gwałtownymi atakami opozycji…
… Proszę o wybaczenie że przerywam, ale znam te wydarzenia. Zasmuciły mnie one, bo wiem, że wartość książęcej kolekcji jest szacowana na około 10 miliardów złotych. Sam obraz „Dama z gronostajem” jest ubezpieczony na około 400 milionów euro, więc wartość tylko tego obrazu można szacować na około 1,5 miliarda złotych. A w 2017 r. na aukcji sprzedano inny mój obraz, mniej znany niż „Dama z gronostajem”, czyli „Salvador Mundi”, za ponad 450 milionów dolarów. Jasno widać, że książęca rodzina sprzedała obraz i kolekcję za ułamek wartości.
Rozumiem jednak przyczynę tych ataków - zawiść rani fałszywymi oskarżeniami. A przecież to wszystko jedno: chwalić złego czy mówić źle o dobrym. Ale cóż, nie można tracić wiary, że można innym ufać. Doświadczenie dowiodło, że kto nigdy nie ufa, będzie oszukany.
Gratuluję znajomości zagadnienia i operowania walutami, Mistrz w końcu zajmował się też matematyką… Na zakończenie - czy w dzisiejszej Polsce znalazłby Mistrz kogoś godnego uwiecznienia podobnym portretem?
Proszę o łaskę wybaczenia, ale nie wiem. Jeżeli jest jakaś ważna postać kojarzona z małym zwierzęciem, to kto wie? Bo przecież nawet najmniejszy kotek to żywe arcydzieło.
Tak… To jednak już nie będę drążył tego wątku. Dziękuję za rozmowę.