Część niechętnych Jarosławowi Kaczyńskiemu polityków i komentatorów bardzo chce, aby jego ostatnimi wypowiedziami zajęła się prokuratura. Widocznie pragną wzmocnienia PiS
Owi komentatorzy i politycy uważają, że prokuratura z urzędu powinna się zająć wypowiedziami Jarosława Kaczyńskiego. Jak pamiętamy, Kaczyński mówił o zamordowaniu 96 osób lecących na pokładzie Tupolewa, o tym, że „nie może być tak, żeby rządzili ci, którzy mataczyli w sprawie tak straszliwej zbrodni”, że „w kraju, który jest pod brutalną dyktaturą w istocie zewnętrzną, taki rząd nie może trwać”, itp., itd.
Słowa Kaczyńskiego godzą przede wszystkim w PiS
Może i prokuratura powinna z urzędu się zająć takimi wypowiedziami, to sprawa oceny prawników. Jednak apelowanie do niej, aby czym prędzej dopadła prezesa PiS, dowodzi braku wyobraźni.
W tej chwili politycy i zwolennicy PiS najwyraźniej miotają się jak tłumaczyć słowa prezesa. Jedni sugerują, że padł ofiarą prowokacji, którą miał być słynny artykuł „Rzeczpospolitej”, inni podtrzymują opinie Kaczyńskiego. Czteromiesięczną kampanię zmiany wizerunku partii diabli wzięli, bo zamiast o gospodarce trzeba główkować, jak uzasadnić np. słowa o „brutalnej dyktaturze”, w dodatku „zewnętrznej”. Bo co to znaczy? Że wybory były sfałszowane? I przez kogo?
Prokuratura miałaby przesłuchiwać tysiące działaczy PiS?
A teraz wyobraźmy sobie, że prokuratura wszczyna dochodzenie, że składa wnioski o pozbawienie prezesa PiS immunitetu poselskiego, a nawet że sporządza akt oskarżenia. Przecież to by natychmiast uruchomiło mechanizm powielania słów Kaczyńskiego przez pozostałych polityków PiS, chcących szefowi udowodnić swoją lojalność. I co, prokuratorzy mieliby wnioskować o odebranie immunitetów dziesiątkom posłów, a może też setkom radnych PiS? Miałaby przesłuchiwać tysiące działaczy tej partii?
Ileż by było porównań do reżimu Łukaszenki! Jakie demonstracje o przywrócenie demokracji można by organizować! Jakież byłoby zwarcie szeregów! Jaka mobilizacja elektoratu! A może nawet dałoby się zaprosić na kolejne wybory zachodnich obserwatorów? Czy na pewno o to chodzi przeciwnikom prezesa?
Prokuratorami i sędziami polityków są wyborcy
Zapewne jest tak, że gdyby zwykły Kowalski publicznie głosił to, co wygłosił Kaczyński, to prokuratura mogłaby się nim zająć żwawiej niż prezesem PiS. Polityka to jednak szczególny fach, w którym wygaduje się największe brednie, obrzuca wyzwiskami a nawet bije po buźkach, jak np. w 1992 r. w włoskim parlamencie. Jednak głównym prokuratorem i sędzią polityków powinni być wyborcy. To oni oceniają, którzy politycy są obliczalni i zdrowi na umyśle. A prokuratorzy nie są od tego, aby zastępować politykę informacyjną rządu.
Oczywiście, gdyby Kaczyński przeszedł od słów do czynów, gdyby wezwał do podpalania rządowych gmachów czy też rzucił się w bokserskich rękawicach na premiera, to mielibyśmy sytuację jakościowo inną. Nic takiego jednak nie nastąpiło, aż takim radykałem to Kaczyński nie jest. W tej sytuacji apelowanie do prokuratorów żeby zajęli się skrajnymi wypowiedziami Jarosława Kaczyńskiego, jest apelowaniem o rzucenie mu koła ratunkowego.
Słowa Kaczyńskiego godzą przede wszystkim w PiS
Może i prokuratura powinna z urzędu się zająć takimi wypowiedziami, to sprawa oceny prawników. Jednak apelowanie do niej, aby czym prędzej dopadła prezesa PiS, dowodzi braku wyobraźni.
W tej chwili politycy i zwolennicy PiS najwyraźniej miotają się jak tłumaczyć słowa prezesa. Jedni sugerują, że padł ofiarą prowokacji, którą miał być słynny artykuł „Rzeczpospolitej”, inni podtrzymują opinie Kaczyńskiego. Czteromiesięczną kampanię zmiany wizerunku partii diabli wzięli, bo zamiast o gospodarce trzeba główkować, jak uzasadnić np. słowa o „brutalnej dyktaturze”, w dodatku „zewnętrznej”. Bo co to znaczy? Że wybory były sfałszowane? I przez kogo?
Prokuratura miałaby przesłuchiwać tysiące działaczy PiS?
A teraz wyobraźmy sobie, że prokuratura wszczyna dochodzenie, że składa wnioski o pozbawienie prezesa PiS immunitetu poselskiego, a nawet że sporządza akt oskarżenia. Przecież to by natychmiast uruchomiło mechanizm powielania słów Kaczyńskiego przez pozostałych polityków PiS, chcących szefowi udowodnić swoją lojalność. I co, prokuratorzy mieliby wnioskować o odebranie immunitetów dziesiątkom posłów, a może też setkom radnych PiS? Miałaby przesłuchiwać tysiące działaczy tej partii?
Ileż by było porównań do reżimu Łukaszenki! Jakie demonstracje o przywrócenie demokracji można by organizować! Jakież byłoby zwarcie szeregów! Jaka mobilizacja elektoratu! A może nawet dałoby się zaprosić na kolejne wybory zachodnich obserwatorów? Czy na pewno o to chodzi przeciwnikom prezesa?
Prokuratorami i sędziami polityków są wyborcy
Zapewne jest tak, że gdyby zwykły Kowalski publicznie głosił to, co wygłosił Kaczyński, to prokuratura mogłaby się nim zająć żwawiej niż prezesem PiS. Polityka to jednak szczególny fach, w którym wygaduje się największe brednie, obrzuca wyzwiskami a nawet bije po buźkach, jak np. w 1992 r. w włoskim parlamencie. Jednak głównym prokuratorem i sędzią polityków powinni być wyborcy. To oni oceniają, którzy politycy są obliczalni i zdrowi na umyśle. A prokuratorzy nie są od tego, aby zastępować politykę informacyjną rządu.
Oczywiście, gdyby Kaczyński przeszedł od słów do czynów, gdyby wezwał do podpalania rządowych gmachów czy też rzucił się w bokserskich rękawicach na premiera, to mielibyśmy sytuację jakościowo inną. Nic takiego jednak nie nastąpiło, aż takim radykałem to Kaczyński nie jest. W tej sytuacji apelowanie do prokuratorów żeby zajęli się skrajnymi wypowiedziami Jarosława Kaczyńskiego, jest apelowaniem o rzucenie mu koła ratunkowego.