Czym jest marchewka? Myślicie, że warzywem? Otóż mylicie się. Decyzją Brukseli, marchewka stała się owocem. Poddając się naciskom lobbystów, Unia Europejska przesłania korzyści płynące ze zjednoczenia Starego Kontynentu
Poza marchewką, owocami są też, według unijnych decydentów, słodkie ziemniaki czy rabarbar. Głupota? Nie, to tylko interesy. Unia dotuje produkcję portugalskich dżemów które powinny być zrobione z owoców. A Portugalczycy tworzą dżemy również z marchwi czy rabarbaru, więc warzywa przemianowano na owoce.
Rybaku, idź do lasu po ślimaki
A czym jest ślimak? Mięczakiem? Otóż nie, ślimak jest słodkowodną rybą – zawyrokowali unijni spece, dzięki czemu hodowcy ślimaków dostają takie same dopłaty, jak rybacy.
Unia Europejska narzuca też ograniczenia w emisji CO2, choć na poziom globalnego ocieplenia będzie to miało znikomy wpływ, bo większość gazów cieplarnianych produkują Chiny, Stany Zjednoczone, Indie czy Rosja. Ekologiczne zakręcenie? A może nacisk lobbystów pracujących dla producentów elektrowni jądrowych i wiatrowych?
Brukselskie buraki na rynku
A teraz przykład najświeższy. W Unii Europejskiej trwa dyskusja o liberalizacji rynku cukru, czyli zniesieniu systemu kwotowego, który narzuca ograniczenia w produkcji. A trzeba wiedzieć, że wprowadzony przed laty system kwotowy, zamiast doprowadzić do obniżenia cen cukru, spowodował wzrost jego ceny.
W przeregulowanej Unii Europejskiej już samo rozważanie liberalnego pomysłu powinno wywołać entuzjazm u zwolenników wolnego rynku. I nawet wywołuje. Pod jednym wszakże warunkiem – że zniesienie systemu kwotowego nie nastąpi w ciągu 2 – 3 lat, tylko najwcześniej w 2020 roku. Tego domagają się również polscy plantatorzy i producenci cukru.
Kto nam dosoli cukrem
Powód niechęci wobec szybkiej liberalizacji jest bardzo prosty. Na uwolnieniu rynku skorzystałyby teraz głównie koncerny z Niemiec i Francji. I to one lobbują na rzecz szybkiej liberalizacji. Plantatorzy z Polski, podobnie jak plantatorzy z innych "nowych" państw Unii Europejskiej potrzebują jeszcze tych 5 – 6 lat aby dokończyć unowocześnienie hodowli i mieć jakiekolwiek szanse na sprostanie konkurencji z plantatatorami państw "starej" Unii.
Czas pokaże, czy francuskie i niemieckie koncerny zrealizują słodką wizję podboju rynków środkowoeuropejskich, czy też Unia Europejska rzeczywiście okaże się wspólnotą interesów, w której obowiązują reguły uczciwej konkurencji. I czy nasi politycy dadzą sobie nawinąć na uszy watę cukrową, czy też będą walczyć o narodowe interesy.
Rybaku, idź do lasu po ślimaki
A czym jest ślimak? Mięczakiem? Otóż nie, ślimak jest słodkowodną rybą – zawyrokowali unijni spece, dzięki czemu hodowcy ślimaków dostają takie same dopłaty, jak rybacy.
Unia Europejska narzuca też ograniczenia w emisji CO2, choć na poziom globalnego ocieplenia będzie to miało znikomy wpływ, bo większość gazów cieplarnianych produkują Chiny, Stany Zjednoczone, Indie czy Rosja. Ekologiczne zakręcenie? A może nacisk lobbystów pracujących dla producentów elektrowni jądrowych i wiatrowych?
Brukselskie buraki na rynku
A teraz przykład najświeższy. W Unii Europejskiej trwa dyskusja o liberalizacji rynku cukru, czyli zniesieniu systemu kwotowego, który narzuca ograniczenia w produkcji. A trzeba wiedzieć, że wprowadzony przed laty system kwotowy, zamiast doprowadzić do obniżenia cen cukru, spowodował wzrost jego ceny.
W przeregulowanej Unii Europejskiej już samo rozważanie liberalnego pomysłu powinno wywołać entuzjazm u zwolenników wolnego rynku. I nawet wywołuje. Pod jednym wszakże warunkiem – że zniesienie systemu kwotowego nie nastąpi w ciągu 2 – 3 lat, tylko najwcześniej w 2020 roku. Tego domagają się również polscy plantatorzy i producenci cukru.
Kto nam dosoli cukrem
Powód niechęci wobec szybkiej liberalizacji jest bardzo prosty. Na uwolnieniu rynku skorzystałyby teraz głównie koncerny z Niemiec i Francji. I to one lobbują na rzecz szybkiej liberalizacji. Plantatorzy z Polski, podobnie jak plantatorzy z innych "nowych" państw Unii Europejskiej potrzebują jeszcze tych 5 – 6 lat aby dokończyć unowocześnienie hodowli i mieć jakiekolwiek szanse na sprostanie konkurencji z plantatatorami państw "starej" Unii.
Czas pokaże, czy francuskie i niemieckie koncerny zrealizują słodką wizję podboju rynków środkowoeuropejskich, czy też Unia Europejska rzeczywiście okaże się wspólnotą interesów, w której obowiązują reguły uczciwej konkurencji. I czy nasi politycy dadzą sobie nawinąć na uszy watę cukrową, czy też będą walczyć o narodowe interesy.