Awantura między Polską, a rosyjskim Gazpromem o zarząd spółki EuRoPol Gaz, właściciela polskiego odcinka gazociągu jamalskiego, wchodzi w kolejna fazę.
Strona polska uzupełniła wczoraj skład zarządu tej spółki, wbrew stanowisku Gazpromu. Teraz przyjdzie kolei na ruch Rosjan, którzy bez problemu znajdą argumenty prawne, by wczorajszą decyzję podważyć i zaskarżyć. Dostarcza ich choćby raport firmy doradczej Baker&McKenzie z datą 26 listopada, zamówiony przez EuRoPol Gaz. Wynika z niego, że wczorajszy wybór nowych członków zarządu w tej spółce może być nieskuteczny prawnie. Konkluzje raportu to wręcz bezcenny podarunek dla rosyjskich prawników, jeśli będą kwestionować legalność tej decyzji.
EuRoPol Gaz to spółka szczególna i strategiczna, rzadka w swoim rodzaju, 48 proc. udziałów posiada państwowe Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Drugie 48 proc. to udziały Gazpromu, który pompuje przez rurę gaz do Polski na Zachód. Języczkiem u wagi są więc 4 udziały kolejnego współwłaściciela, prywatnej polskiej spółki Gaz-Trading, która kiedyś należała do Aleksandra Gudzowatego.
Paraliż zaczął się 8 listopada. Prezes EuRoPol Gazu Mirosław Dobrut i drugi wiceprezes Zdzisław Jamka złożyli oświadczenia, że rezygnują ze swoich funkcji. W zarządzie pozostało dwóch Rosjan. Spółka straciła zdolność podejmowania decyzji. Aby wybrać nowy zarząd 8 listopada zostało zwołane Walne Zgromadzenie Wspólników. Rosjanie je zbojkotowali. Nie przyszli też na kolejne walne – zwołane na 28 listopada (pierwsze na godz. 12, drugie na 13). Z raportu Baker&McKenzie, płynie wniosek, że to dobra strategia. Bo jak dowodzą audytorzy, żeby skutecznie podać się do dymisji należy powiadomić o tym Walne Zgromadzenie. A jest to niemożliwe prawnie dopóki nie zbierze się ono w komplecie. Idąc dalej, audytorzy stwierdzają, że Dobrut i Jamka "są nadal członkami zarządu spółki” i powinni pełnić swoje obowiązki . W przypadku prezesa jest to tym bardziej oczywiste, ponieważ złożył on jedynie prośbę o odwołanie przez Walne Zgromadzenie, a nie oświadczenie o rezygnacji (jak drugi wiceprezes).
Czy wobec tego Rosjanie uznają wczorajszy wybór nowego prezesa i wiceprezesa? Wątpliwe. Statut spółki oczywiście umożliwia polskiej stronie powołanie rekomendowanych przez siebie kandydatów do zarządu, wbrew pozostałym wspólnikom. Problem w tym, że wspólnicy Polaków nie chcą się zebrać. A według audytu Baker&McKenzie skuteczne zwołanie walnego posiedzenia w tej sprawie jest bezwzględnym warunkiem, żeby dokonać wyboru nowych członków zarządu.
Czy znowu Rosjanie nas ogrywają? I czy przypadkiem nie dzieje się to na nasze własne życzenie? Dymisji polskich przedstawicieli w EuRoPol Gazie zażądało PGNiG. Był to efekt skandalu jaki wybuchł po podpisaniu w Petersburgu memorandum o możliwości zbudowania kolejnego gazociągu. Pod dokumentem w kwietniu tego roku podpisy złożyli szef EuRoPol Gazu Dobrut i prezes Gazpromu Aleksiej Miller. O memorandum nie wiedział premier Donald Tusk, sprawy tej nie przypilnował wicepremier Janusz Piechociński. Za brak nadzoru nad spółką prace stracił minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Odwołana została także prezes PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa. Zastępuje ją Jerzy Kurella. I paradoksalnie dymisje w EuRoPol Gazie nie powinny dziwić, ani budzić wątpliwości. Pytanie tylko, czy wybrano odpowiednią metodę, i czy wszystko zostało dobrze wcześniej przemyślane, żeby nie dać Rosjanom kolejnej karty do ręki? Na razie PGNiG zapewnia, wszystko odbyło się "zgodnie z procedurą wynikającą ze statutu spółki EuRoPol Gaz".
EuRoPol Gaz to spółka szczególna i strategiczna, rzadka w swoim rodzaju, 48 proc. udziałów posiada państwowe Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Drugie 48 proc. to udziały Gazpromu, który pompuje przez rurę gaz do Polski na Zachód. Języczkiem u wagi są więc 4 udziały kolejnego współwłaściciela, prywatnej polskiej spółki Gaz-Trading, która kiedyś należała do Aleksandra Gudzowatego.
Paraliż zaczął się 8 listopada. Prezes EuRoPol Gazu Mirosław Dobrut i drugi wiceprezes Zdzisław Jamka złożyli oświadczenia, że rezygnują ze swoich funkcji. W zarządzie pozostało dwóch Rosjan. Spółka straciła zdolność podejmowania decyzji. Aby wybrać nowy zarząd 8 listopada zostało zwołane Walne Zgromadzenie Wspólników. Rosjanie je zbojkotowali. Nie przyszli też na kolejne walne – zwołane na 28 listopada (pierwsze na godz. 12, drugie na 13). Z raportu Baker&McKenzie, płynie wniosek, że to dobra strategia. Bo jak dowodzą audytorzy, żeby skutecznie podać się do dymisji należy powiadomić o tym Walne Zgromadzenie. A jest to niemożliwe prawnie dopóki nie zbierze się ono w komplecie. Idąc dalej, audytorzy stwierdzają, że Dobrut i Jamka "są nadal członkami zarządu spółki” i powinni pełnić swoje obowiązki . W przypadku prezesa jest to tym bardziej oczywiste, ponieważ złożył on jedynie prośbę o odwołanie przez Walne Zgromadzenie, a nie oświadczenie o rezygnacji (jak drugi wiceprezes).
Czy wobec tego Rosjanie uznają wczorajszy wybór nowego prezesa i wiceprezesa? Wątpliwe. Statut spółki oczywiście umożliwia polskiej stronie powołanie rekomendowanych przez siebie kandydatów do zarządu, wbrew pozostałym wspólnikom. Problem w tym, że wspólnicy Polaków nie chcą się zebrać. A według audytu Baker&McKenzie skuteczne zwołanie walnego posiedzenia w tej sprawie jest bezwzględnym warunkiem, żeby dokonać wyboru nowych członków zarządu.
Czy znowu Rosjanie nas ogrywają? I czy przypadkiem nie dzieje się to na nasze własne życzenie? Dymisji polskich przedstawicieli w EuRoPol Gazie zażądało PGNiG. Był to efekt skandalu jaki wybuchł po podpisaniu w Petersburgu memorandum o możliwości zbudowania kolejnego gazociągu. Pod dokumentem w kwietniu tego roku podpisy złożyli szef EuRoPol Gazu Dobrut i prezes Gazpromu Aleksiej Miller. O memorandum nie wiedział premier Donald Tusk, sprawy tej nie przypilnował wicepremier Janusz Piechociński. Za brak nadzoru nad spółką prace stracił minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Odwołana została także prezes PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa. Zastępuje ją Jerzy Kurella. I paradoksalnie dymisje w EuRoPol Gazie nie powinny dziwić, ani budzić wątpliwości. Pytanie tylko, czy wybrano odpowiednią metodę, i czy wszystko zostało dobrze wcześniej przemyślane, żeby nie dać Rosjanom kolejnej karty do ręki? Na razie PGNiG zapewnia, wszystko odbyło się "zgodnie z procedurą wynikającą ze statutu spółki EuRoPol Gaz".