Potrafiła podczas mycia mu nóg przytulić się do nich. Głaskała go, pocieszała – przeczytałem dziś w Fakcie o opiekunce generała Wojciecha Jaruzelskie, która pielęgnuje tego 91 letniego starca.
Był to kolejny odcinek opery mydlanej rozgrywającej się wśród starych, stojących nad grobem ludzi, którym brukowce postanowiły odebrać na koniec godność, odzierając ich z intymności i ośmieszając. Więc od tygodni czytamy intymne szczegóły z życia Wojciecha Jaruzelskiego, który trzydzieści lat temu był potężnym dyktatorem. Co prawda nie potrafił wtedy uzdrowić gospodarki, bo nie chciała ona słuchać rozkazów nawet generałów, za to nieźle zarządzał hordami Zomowców, którzy tłukli ludzi na ulicach. Budził wtedy strach i trwogę. Wsadzał ludzi do więzień, łamał życiorysy jak zapałki i zamknął przed nami wszystkie granicę. Z Polski zrobił siermiężny barak, którego mieszkańcy nie mieli żadnych perspektyw. Coś na kształt Korei Północnej Light. I służył przez lata tej swojej obłędnej marksistowsko-leninowskiej ideologii z której zrobił religię. Lista moich pretesji do niego jest bardzo długa.
W wolnej Polsce Jaruzelski zasiądzie na ławie oskarżonych i pójdzie siedzieć – żartowaliśmy trzydzieści lat temu, choć wcale nam do śmiechu nie było. Bo z generałem i jego juntą (tak wtedy o tej ekipie mówiliśmy) żartów nie było. Miał potężną władzę.
Zanim Wojciech Jaruzelski pokazał w 1989 roku gołębie serce, wiele osób trafiło za kraty, wyjechało za granicę lub zwichnięto im karierę. A Generał zamiast za kratki trafił na fotel prezydenta PRL. Nigdy nie udało się go, choćby symbolicznie, osądzić za ten przewrót wojskowy, którego dokonał 13 grudnia. I już się tego zrobić nie da. Z czasem się z tym pogodziłem.
Nie przypuszczałem jednak, że generał Jaruzelski jest w stanie budzić moją litość. A tak się właśnie dzieje, gdy patrzę na jego zdjęcia w brukowcach i czytam o jego erotycznych podbojach opiekunek. Gdy jego małżonka opowiada o jego zdradzie, nie ojczyzny, tylko małżeńskiej, i gdy wścibskie pismaki wpuszczają ją w maliny by zdradzała szczegóły ich intymnego pożycia.
Rozumiem, że brukowce żyją z tego by przekraczać wszelkie granice. I czym bardziej skołowany, schorowany i zbliżający się do Wieczności generał tym lepiej. Zapewne trwa już wyścig o jego ostatnie zdjęcie, ostatni wywiad i ostatnie spotkanie. Taki materiał na pewno zwiększy sprzedaż każdej gazety.
Piekło, które mu dziś robią brukowce jest niczym w porównaniu z postępowaniem przed Trybunałem Stanu, które mu kiedyś groziło. Tam przynajmniej mógłby bronić swojego honoru.
W wolnej Polsce Jaruzelski zasiądzie na ławie oskarżonych i pójdzie siedzieć – żartowaliśmy trzydzieści lat temu, choć wcale nam do śmiechu nie było. Bo z generałem i jego juntą (tak wtedy o tej ekipie mówiliśmy) żartów nie było. Miał potężną władzę.
Zanim Wojciech Jaruzelski pokazał w 1989 roku gołębie serce, wiele osób trafiło za kraty, wyjechało za granicę lub zwichnięto im karierę. A Generał zamiast za kratki trafił na fotel prezydenta PRL. Nigdy nie udało się go, choćby symbolicznie, osądzić za ten przewrót wojskowy, którego dokonał 13 grudnia. I już się tego zrobić nie da. Z czasem się z tym pogodziłem.
Nie przypuszczałem jednak, że generał Jaruzelski jest w stanie budzić moją litość. A tak się właśnie dzieje, gdy patrzę na jego zdjęcia w brukowcach i czytam o jego erotycznych podbojach opiekunek. Gdy jego małżonka opowiada o jego zdradzie, nie ojczyzny, tylko małżeńskiej, i gdy wścibskie pismaki wpuszczają ją w maliny by zdradzała szczegóły ich intymnego pożycia.
Rozumiem, że brukowce żyją z tego by przekraczać wszelkie granice. I czym bardziej skołowany, schorowany i zbliżający się do Wieczności generał tym lepiej. Zapewne trwa już wyścig o jego ostatnie zdjęcie, ostatni wywiad i ostatnie spotkanie. Taki materiał na pewno zwiększy sprzedaż każdej gazety.
Piekło, które mu dziś robią brukowce jest niczym w porównaniu z postępowaniem przed Trybunałem Stanu, które mu kiedyś groziło. Tam przynajmniej mógłby bronić swojego honoru.