Był taki film Juliusza Machulskiego „Koń Trojański”, w którym główna bohaterka przeniosła się w lata 80. Ja też się przeniosłem, kupując bilet ma mistrzostwa świata w hokeju, odbywające się w tym roku w Mińsku. Dzięki biletowi można było odwiedzić imperium Łukaszenki bez tradycyjnego kilkugodzinnego oczekiwania na granicy, kipiszu bagaży i traktowania każdego, jakby chciał wysadzić w powietrze tutejszy ustrój.
Mecz, jak mecz. Brązowy medal zdobyli w Mińsku Szwedzi nie dając żadnych szans Czechom. Jednak prawdziwe wrażenie robi Białoruś off the road. Z kolegami z wojska przez tydzień jeździliśmy rowerami polnymi drogami w okolicach Baranowicz, Nowogródka i Mira. Piękne krajobrazy, czysta woda, nieskażony las i bardzo serdeczni, ale biedni ludzie.
To właśnie oni są niekończącym się rezerwuarem głosów wyborczych dla prezydenta Aleksandra Łukaszenki, zwanego po wsiach czule – Baćką. To tylko nam on wydaje się krwawym dyktatorem, trzymającym pod butem zastraszone i zakneblowane społeczeństwo. Ale gdy podlać ten knebel odrobiną wódki i troszeczkę poluzować to raczej płyną słowa wielkie dumy i pochwał pod adresem Baćki.
Że przecież nikt z głodu nie umiera, że wszyscy mają pracę, że dzięki niemu świat patrzy na Białoruś z podziwem. To akurat widać w telewizyjnych krótkich relacjach spod Mińsk Areny, w której odbywają się hokejowe mistrzostwa. Przed kamerą stają różni obcokrajowcy i opowiadają o swoim zachwycie nad Białorusią, białoruskim hokejem i Mińskiem. I jak im nie uwierzyć?
Pani Wali, u której zatrzymaliśmy się na noc, też niczego nie brakuje. Ma kury, a więc i jajka, cebulę i kartoszki w ogrodzie, a do pełni szczęścia brakuje jej tylko ciepłej wody w studni. Też nie może nachwalić się Baćki.
- Dzięki niemu – mówi – żyjemy w pokoju i nie walczymy ze sobą jak Ukraińcy. To on uchronił nas od wojny domowej.
Trochę przypomina to polski spór o Wojciecha Jaruzelskiego. U nas też obcokrajowcy nie mogą zrozumieć, dlaczego Jaruzelskiego chwalą najbardziej ci, których wsadzał on do więzienia. I z Łukaszenką może być podobnie jak z Jaruzelskim. Gdy Baćka doprowadzi już Białoruś do całkowitej gospodarczej ruiny (jak to udało się w Polsce generałowi) i przymuszony okolicznościami odda w końcu komuś władzę to gniew ludu spadnie na tego, kto ten kraj będzie wyprowadzał z dołka. A gdy kiedyś w końcu uda się Białorusi doszlusować do reszty Europy to Baćce lud postawi pomniki. Bo przecież, gdyby nie trzymał za mordę to może by późniejszych sukcesów nie było. (U nas też się mówi: że Okrągły Stół był możliwy dlatego, że wcześniej wprowadzono stan wojenny).
Tam jednak lud kocha swojego prezydenta, bo troszczy się o zwykłych obywateli. Pani Wala mówi, że czasem widzi prezydencki helikopter jak krąży nad okolicznymi polami. To Baćka osobiście dogląda, czy dobrze obsadzają zbożem, i czy dobrze wypasają krowy. Dzieci dziękują swojemu prezydentowi za tę troskę machając mu z ziemi rączkami. I nikt się nie ośmieli pokazać mu wała.
To właśnie oni są niekończącym się rezerwuarem głosów wyborczych dla prezydenta Aleksandra Łukaszenki, zwanego po wsiach czule – Baćką. To tylko nam on wydaje się krwawym dyktatorem, trzymającym pod butem zastraszone i zakneblowane społeczeństwo. Ale gdy podlać ten knebel odrobiną wódki i troszeczkę poluzować to raczej płyną słowa wielkie dumy i pochwał pod adresem Baćki.
Że przecież nikt z głodu nie umiera, że wszyscy mają pracę, że dzięki niemu świat patrzy na Białoruś z podziwem. To akurat widać w telewizyjnych krótkich relacjach spod Mińsk Areny, w której odbywają się hokejowe mistrzostwa. Przed kamerą stają różni obcokrajowcy i opowiadają o swoim zachwycie nad Białorusią, białoruskim hokejem i Mińskiem. I jak im nie uwierzyć?
Pani Wali, u której zatrzymaliśmy się na noc, też niczego nie brakuje. Ma kury, a więc i jajka, cebulę i kartoszki w ogrodzie, a do pełni szczęścia brakuje jej tylko ciepłej wody w studni. Też nie może nachwalić się Baćki.
- Dzięki niemu – mówi – żyjemy w pokoju i nie walczymy ze sobą jak Ukraińcy. To on uchronił nas od wojny domowej.
Trochę przypomina to polski spór o Wojciecha Jaruzelskiego. U nas też obcokrajowcy nie mogą zrozumieć, dlaczego Jaruzelskiego chwalą najbardziej ci, których wsadzał on do więzienia. I z Łukaszenką może być podobnie jak z Jaruzelskim. Gdy Baćka doprowadzi już Białoruś do całkowitej gospodarczej ruiny (jak to udało się w Polsce generałowi) i przymuszony okolicznościami odda w końcu komuś władzę to gniew ludu spadnie na tego, kto ten kraj będzie wyprowadzał z dołka. A gdy kiedyś w końcu uda się Białorusi doszlusować do reszty Europy to Baćce lud postawi pomniki. Bo przecież, gdyby nie trzymał za mordę to może by późniejszych sukcesów nie było. (U nas też się mówi: że Okrągły Stół był możliwy dlatego, że wcześniej wprowadzono stan wojenny).
Tam jednak lud kocha swojego prezydenta, bo troszczy się o zwykłych obywateli. Pani Wala mówi, że czasem widzi prezydencki helikopter jak krąży nad okolicznymi polami. To Baćka osobiście dogląda, czy dobrze obsadzają zbożem, i czy dobrze wypasają krowy. Dzieci dziękują swojemu prezydentowi za tę troskę machając mu z ziemi rączkami. I nikt się nie ośmieli pokazać mu wała.