Dewastacja zieleni, palenie tęczy, podpalanie samochodów, niszczenie mienia. W ten sposób nasza patriotyczna młodzież postanowiła uczcić Święto Niepodległości, jak również pokazać swoje przywiązanie do kraju.
Już w godzinach porannych były premier (wolnej jeszcze Polski), dał swoim wystąpieniem odwagę obywatelom. W swoim przemówieniu mówił, że są siły, które suwerenność i niepodległość podważają. Nie musiał dokładnie wymieniać o kogo chodzi. Wszyscy prawdziwi Polacy zrozumieli. Dali temu dowód atakując "społecznie nieużyteczne śmieci" ze squatów. Następnym punktem programu byli kolaboranci obcej władzy, czyli homoseksualiści. Udało się spalić ich symbol, tęczę na Placu Zbawiciela. W ten sposób nie tylko pokazali przywiązanie do prawdziwej polskości, ale również religii.
Nasza młodzież miała też odwagę walczyć z obcą policją i wykrzyczeć im w twarze, gdzie będą wisieć zamiast liści. Tak w przypływie samoświadomości, mieli potrzebę wyjścia z ukrycia i przeciwstawienia się obcym, zarówno fizycznie jak i werbalnie. Jednak najważniejszą częścią obchodów był szturm na siedzibę dowództwa rosyjskiego w Polsce tzw. Ambasadę. Udało się obrzucić budynek racami, butelkami i podpalić budkę strażniczą.
Jak pięknie maszerowali nasi młodzi patrioci, trzeba było zobaczyć na własne oczy. Ze słowami "ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie" na ustach i biało czerwonymi flagami szli przez Warszawę, aż przestraszone władze okupacyjne postanowiły marsz zdelegalizować.
Jak powiedział jeden z organizatorów marszu Pan Krzysztof Bosak "społeczeństwo jest podzielone silnymi konfliktami politycznymi, a władza niewiele robi, aby je załagodzić." Miał tu zapewne na myśli, nie do końca poprawnie przeprowadzone referendum, w sprawie odwołania gubernator Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Szkoda tylko, że młodzi patrioci z innych miast boją się jeszcze władzy i brali udział w parodii świętowania. Jakimś tam biegu w Gdańsku, czy pikniku we Wrocławiu. Jak donosi BBC Rosjanie żądają przeprosin za wydarzenia dnia wczorajszego. Dobrze, że są jeszcze tacy ludzie jak Artur Zawisza, który przez najbliższe parę dni będzie miał okazję uświadamiać Polaków, w jakiej niewoli żyją. Być może w przyszłym roku uda się zdobyć Belweder, a potem cała Polskę. I powstanie prawdziwie odrodzona, wolna, IV Rzeczpospolita. A wtedy rozliczy wszystkich wrogów narodu.
Nasza młodzież miała też odwagę walczyć z obcą policją i wykrzyczeć im w twarze, gdzie będą wisieć zamiast liści. Tak w przypływie samoświadomości, mieli potrzebę wyjścia z ukrycia i przeciwstawienia się obcym, zarówno fizycznie jak i werbalnie. Jednak najważniejszą częścią obchodów był szturm na siedzibę dowództwa rosyjskiego w Polsce tzw. Ambasadę. Udało się obrzucić budynek racami, butelkami i podpalić budkę strażniczą.
Jak pięknie maszerowali nasi młodzi patrioci, trzeba było zobaczyć na własne oczy. Ze słowami "ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie" na ustach i biało czerwonymi flagami szli przez Warszawę, aż przestraszone władze okupacyjne postanowiły marsz zdelegalizować.
Jak powiedział jeden z organizatorów marszu Pan Krzysztof Bosak "społeczeństwo jest podzielone silnymi konfliktami politycznymi, a władza niewiele robi, aby je załagodzić." Miał tu zapewne na myśli, nie do końca poprawnie przeprowadzone referendum, w sprawie odwołania gubernator Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Szkoda tylko, że młodzi patrioci z innych miast boją się jeszcze władzy i brali udział w parodii świętowania. Jakimś tam biegu w Gdańsku, czy pikniku we Wrocławiu. Jak donosi BBC Rosjanie żądają przeprosin za wydarzenia dnia wczorajszego. Dobrze, że są jeszcze tacy ludzie jak Artur Zawisza, który przez najbliższe parę dni będzie miał okazję uświadamiać Polaków, w jakiej niewoli żyją. Być może w przyszłym roku uda się zdobyć Belweder, a potem cała Polskę. I powstanie prawdziwie odrodzona, wolna, IV Rzeczpospolita. A wtedy rozliczy wszystkich wrogów narodu.