Rosja - i w sprawie tarczy i mięsa - idzie w zaparte
Obie strony okopały się na swoich stanowiskach - ze smutkiem skonstatowali europejscy dygnitarze. Szczyt Unia-Rosja zbliża się wielkimi krokami a tu dalej nie ma mandatu na rozpoczęcie negocjacji w sprawie porozumienia europejsko-rosyjskiego. Oczywiście wszystkiemu winna jest Polska, która nie chce wycofać swojego veta. Choć wczoraj w Luksemburgu oficjalnie większość szefów dyplomacji zapewniała o swojej "solidarności z Polską", można wyczuć rosnące zniecierpliwienie. Bo najlepiej, żeby Warszawa wreszcie ustąpiła i rozmowy z Rosjanami mogły się wreszcie zacząć. O tym, że obstając po stronie Polski Unia tak naprawdę walczy o swoją mocną pozycję w przepychankach z Rosją, mało kto chce pamiętać. Bo mięso - abstrahując już od faktu, że stanowi mały procent ogólnego polskiego eksportu do Rosji - i dla Warszawy i dla Moskwy jest pretekstem. Rosjanie chcą bowiem wbić klin między kraje unijne i jednocześnie ośmieszyć zawziętą Polskę, a Polakom z kolei chodzi o zasady i równe traktowanie wszystkich członków UE. Mądry ruch mógłby podpowiedzieć mistrz szachowy, Garij Kasparow. Ale cóż, skoro siedzi w moskiewskim areszcie...