Minister Fotyga w kategorii sprawca wszystkich nieszczęść świata zastąpiła Żydów, masonów i cyklistów. Rozwód Dody czy Mandaryny to pewnie też jej sprawka.
Kilka dni temu czytałam na Interii artykuł o wystąpieniu szefowej MSZ przed Sejmem. Notka zatytułowana była "Expose" Fotygi. Słowo expose było w cudzysłowie, co automatycznie sugerowało ironiczny stosunek do wystąpienia. A akurat to właśnie wystąpienie było dosyć logiczne i spójne w treści. Gdyby je wygłosił ktoś inny, uznano by je za przyzwoite. Ale jeśli pod czymś podpisuje się Anna Fotyga, a priori musi to być coś złego i nieudanego. Teraz z kolei najpierw ukazał się news, że Fotyga nie chciała się pofatygować do Moskwy, na zaproszenie tamtejszego MSZ, a następnie, że - o zgrozo! - nie pojedzie do Samary na szczyt Unia-Rosja. Sęk w tym, że polska minister nie miała i nie powinna jechać ponieważ zgodnie z obowiązującymi zasadami na tego typu szczyt w imieniu UE jedzie przewodniczący Komisji Europejskiej, komisarz ds. stosunków zewnętrznych (mówiło się też o ewentualnie komisarzu ds. handlu Mendelsonie lub ewentalnie Piebalgsie), przedstawiciel Rady czyli Javier Solana i przedstawiciele prezydencji. Politycy z pozostałych krajów członkowskich nie są przewidziani w delegacji. Pani Fotyga więc nawet gdyby się uparła, to mogłaby pojechać co najwyżej w bagażu Ferrero-Waldner lub w charakterze przyzwoitki.
Nie chcę wybielać Anny Fotygi, udawać, że jest genialnym ministrem spraw zagranicznych. Bo nim nie jest. Ale ciągłe wylewanie pomyj, trzeba czy nie trzeba, na nią jest irytujące. Krytykować można, a nawet trzeba, wtedy gdy krytyka jest uzasadniona. Tymczasem Anna Fotyga dla większości mediów i ich odbiorców jest tym, czym byli w zbiorowej wyobraźni Żydzi, masoni i cykliści - sprawcą wszystkich nieszczęść. Pewnie rozwód Dody czy innej Mandaryny to też sprawka Fotygi. Podobnie jak chłód na Wielkanoc, efekt cieplarniany, podwyżki i epidemia AIDS.
Nie chcę wybielać Anny Fotygi, udawać, że jest genialnym ministrem spraw zagranicznych. Bo nim nie jest. Ale ciągłe wylewanie pomyj, trzeba czy nie trzeba, na nią jest irytujące. Krytykować można, a nawet trzeba, wtedy gdy krytyka jest uzasadniona. Tymczasem Anna Fotyga dla większości mediów i ich odbiorców jest tym, czym byli w zbiorowej wyobraźni Żydzi, masoni i cykliści - sprawcą wszystkich nieszczęść. Pewnie rozwód Dody czy innej Mandaryny to też sprawka Fotygi. Podobnie jak chłód na Wielkanoc, efekt cieplarniany, podwyżki i epidemia AIDS.