Czar kółek dwóch. Czyli po brukselskim bruku

Czar kółek dwóch. Czyli po brukselskim bruku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Odgrażałam się, że poruszę ciężką dolę rowerzystów w Brukseli. Słowa dotrzymuję, dając upust własnej frustracji.
Punkt widzenia jak wiadomo zmienia się wraz z miejscem siedzenia. Odkąd stałam się dumną posiadaczką rowera, odkryłam inne oblicze Brukseli. Rower mój, który nabyłam za zawrotną sumę 10 euro, jest dokładnie w moim wieku, aczkolwiek mimo wszystko ja trzymam się nieco lepiej niż wehikuł. No i mnie w przeciwieństwie do roweru, chwalić Boga nie brak żadnej części, pojazd zaś nie ma dzwonka, za to ma tablice rejestracyjne i imponującą rdzę. Nie potrzebuję jednakowoż klaksona bo rower tak trzeszczy, że słychać go w sąsiedniej dzielnicy. No i właśnie. Jadę moim Jumbo Jetem, a przede mną kroczy jakaś pani (którą w myślach tytułuję znacznie gorzej). Człapie i człapie i ani myśli przesunąć się bądź w lewą, bądź w prawą stronę, uparcie zajmując całą drogę. Rower musi słyszeć, bo nawet zmarli i głusi chyba go słyszą, ale co tam, niewiasta owa ani myśli się podzielić drogą. I jak w tej sytuacji nie popaść w nerwicę? Tym bardziej, że panowie (z wysiłkiem staram się być grzeczna) są równie bezmyślni. Ich zwierzęta także, a że Belgowie nie mają zwyczaju trzymać psów na smyczy (bo to pewnie stresuje zwierzęta i później trzeba chodzić do zwierzęcego psychoanalityka), w związku z czym biedny rower mój i ja wraz z nim padliśmy już ofiarą jamniczych kłów. Nie wspomnę o kierowcach, którzy także nie ułatwiają życia rowerzystom i których refleks jest szybki inaczej. A przede wszystkim na szafot posłałabym budowniczych dróg brukselskich, którzy ufundowali mieszkańcom imponujące wyboje i znienacka wyskakującą kostkę brukową. Żeby była pełna jasność, ścieżki rowerowe są w podobnym stanie. Jeżdżąc zatem najpiękniejszym rowerem świata, upodabniam się do Adasia Miauczyńskiego i przeklinam po kolei na: pieszych, kierowców, budowniczych dróg i każdą inną istotę, którą spotykam na drodze. Mówi się, że sport to zdrowie i wypoczynek. Akurat! No chyba, że Bruksela jest wyjątkiem od reguły. Ciekawa jestem refleksji polskich rowerzystów. Mam nadzieję, że daleko im do mojej frustracji :)
Ps. Nie mogę się powstrzymać, by nie zacytować jednego z polskich komentatorów sportowych, który nazwał Ryszarda Szurkowskiego "cudownym dzieckiem dwóch pedałów".

Ostatnie wpisy

  • Kosowo - symbol wstydu i głupoty17 lut 2013Pięć lat temu, gdy Kosowo jednostronnie ogłosiło swoją niepodległość, Serbia straciła historyczną kolebkę. Te z krajów Unii Europejskiej, które uznały tę niepodległość, straciły nie tylko honor ale również rozsądek. To nie zbrodnia – to coś...
  • Tolerancja dla wybranych29 sty 2013Obserwuję lincz medialno-internetowy na pani poseł Pawłowicz i zastanawiam się, jak ci sami ludzie, którzy oburzają się na żarty z pani poseł Grodzkiej, potrafią teraz wylewać pomyje na panią Pawłowicz. No chyba, że w myśl hasła "nie toleruję...
  • Belgijska melancholia i język niderlandzki12 sty 2013Zaintrygowała mnie książka Marka Orzechowskiego "Belgijska melancholia", poświęcona właśnie Belgii. I choć mieszkam w tym kraju od ponad siedmiu lat, dowiedziałam się rzeczy, których wcześniej nie znałam. I inaczej popatrzyłam na roszczenia...
  • Euro, Europo!31 gru 20122012 rok zostanie zapamiętany jako czas kryzysu i zacieśniającej się coraz bardziej integracji ekonomicznej Unii Europejskiej. I tu na dwoje babka wróżyła, bo według jednych kryzys był wynikiem nadmiernej integracji, inni zaś widzą w kryzysie...
  • Hodowanie potwora16 gru 2012Na marginesie strzelaniny w amerykańskiej szkole znów zastanawiam się nad rolą mediów. Na ile media, poprzez pisanie/pokazywanie/mówienie o czymś, przyczyniają się do popularyzacji tego zjawiska? Czy gdyby mordercy pozostawali bezimienni byłoby...