Bez wielkiego echa minęła 10 rocznica katastrofy okrętu Kursk. Pomimo dziesięciu lat, jakie upłynęły od tej tragedii, dalej wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi.
Sprawa Kurska od samego początku była bardzo tajemnicza. Nie zostały ujawnione przyczyny zatonięcia statku. Co było przyczyną eksplozji? Czy były to wybuchy samoistne czy też celowo (przez kogo, w jakim celu?) spowodowane? Wiele wątpliwości budziła sama akcja ratownicza, do udziału w której długo nie dopuszczano ekip zagranicznych. A jak się później okazało, wybuch przeżyło co najmniej kilkunastu marynarzy, których życie można było uratować. Tak się nie stało i zmarli w męczarniach. Rodziny zmarłych do tej pory nie otrzymały wyczerpujących informacji na temat katastrofy. Nie miały też i nie mają poczucia, że państwo otoczyło je opieką. I to właśnie te wszystkie niewyjaśnione kwestie sprawiają, iż wiele osób jest zdania, iż nie był to jedynie przypadkowy wypadek. Rząd rosyjski popełnił błąd, bo gdyby od początku chciał wyjaśnić sprawę, nie rzucałby na siebie cienia podejrzenia. A tak trudno było uciec od wrażenia, że Kreml ma coś do ukrycia. Po dziesięciu latach to wrażenie jest jednakowo silne.
I jeszcze jedna uwaga a propos Rosji. Niedawno premier Putin wypowiedział się na temat planów budowy meczetu w Moskwie. Stwierdził, że chętnie się na to zgodzi pod warunkiem, że w Arabii Saudyjskiej zostanie wybudowana cerkiew prawosławna. Mniej więcej w tym samym czasie prezydent Barrack Obama zgodził się na wybudowanie meczetu na terenie przylegającym do Strefy Zero, powstałej po runięciu Twin Towers.
I jeszcze jedna uwaga a propos Rosji. Niedawno premier Putin wypowiedział się na temat planów budowy meczetu w Moskwie. Stwierdził, że chętnie się na to zgodzi pod warunkiem, że w Arabii Saudyjskiej zostanie wybudowana cerkiew prawosławna. Mniej więcej w tym samym czasie prezydent Barrack Obama zgodził się na wybudowanie meczetu na terenie przylegającym do Strefy Zero, powstałej po runięciu Twin Towers.