Trybunał w Hadze uniewinnił byłego premiera Kosowa, Ramusha Haradinaja, oskarżonego o zbrodnie dokonywane na Serbach. To już nie jest kolejny błąd lecz kompromitacja wymiaru sprawiedliwości. A Haradinajowi dajmy od razu pokojowego Nobla, w uznaniu za zasługi.
Ramush Haradinaj to były premier Kosowa, a co ważniejsze były watażka Wyzwoleńczej Armii Kosowa. Człowiek zamieszany w handel bronią, uprowadzanie, torturowanie i mordowanie Serbów, a także nieposłusznych Albańczyków, przemyt narkotyków – czyli wszystkie grzechy główne parapaństwa, jakim jest Kosowo. To także jedna z kluczowych postaci w sprawie ohydnego procederu – używam w tym momencie najdelikatniejszych możliwych słów – jakim było wycinanie narządów wewnętrznych uprowadzonym ludziom. Organy następnie sprzedawano – w końcu interes musi być dochodowy – a ich dawców mordowano. Pisała o tym w swojej autobiografii sama była haska prokurator Carla del Ponte, którą o sympatię do Serbów i antypatię do Albańczyków trudno podejrzewać.
Haradinaj został uniewinniony z powodu braku świadków i dowodów. Warto byłoby może przy okazji policzyć, ilu świadków nie dożyło procesu (no, wypadki chodzą po ludziach rzecz jasna), a ilu nagle wycofało się ze składania zeznań. Świadków nie było, bo zostali zastraszeni przez mafię. Tylko, że takie sytuacje powinny zostać przewidziane zawczasu i można było chociażby program ochrony świadków, a nawet instytucję świadka koronnego wdrożyć. I to nie Belgrad, lecz haski trybunał powinien się tym zająć.
Uniewinnienie Haradinaja, które nastąpiło raptem kilkanaście dni po wypuszczeniu na wolność chorwackiego generała Ante Gotoviny to bardzo duży błąd polityczny. To woda na młyn dla nacjonalistów w Serbii, którzy mają teraz jasny dowód na stronniczość trybunału w Hadze. I trudno – patrząc na statystyki haskie – nie zgodzić się z prezydentem Tomislavem Nikoliciem, że to trybunał stworzony do sądzenia tylko jednego narodu, serbskiego. Odsetek skazanych kosowskich Albańczyków jest nieadekwatnie i nieproporcjonalnie niski. To podważa nie tylko obiektywizm, ale wręcz i zasadność istnienia tego trybunału. A Serbów utwierdza w przekonaniu, że cały świat jest przeciwko nim.
Myślę, że samo uniewinnienie Haradinaja to za mało. Powinniśmy pójść dalej – nominować go do Nobla. Najlepiej pokojowego lub z medycyny – w końcu wycinanie narządów wpisuje się w listę osiągnięć medycznych.
Haradinaj został uniewinniony z powodu braku świadków i dowodów. Warto byłoby może przy okazji policzyć, ilu świadków nie dożyło procesu (no, wypadki chodzą po ludziach rzecz jasna), a ilu nagle wycofało się ze składania zeznań. Świadków nie było, bo zostali zastraszeni przez mafię. Tylko, że takie sytuacje powinny zostać przewidziane zawczasu i można było chociażby program ochrony świadków, a nawet instytucję świadka koronnego wdrożyć. I to nie Belgrad, lecz haski trybunał powinien się tym zająć.
Uniewinnienie Haradinaja, które nastąpiło raptem kilkanaście dni po wypuszczeniu na wolność chorwackiego generała Ante Gotoviny to bardzo duży błąd polityczny. To woda na młyn dla nacjonalistów w Serbii, którzy mają teraz jasny dowód na stronniczość trybunału w Hadze. I trudno – patrząc na statystyki haskie – nie zgodzić się z prezydentem Tomislavem Nikoliciem, że to trybunał stworzony do sądzenia tylko jednego narodu, serbskiego. Odsetek skazanych kosowskich Albańczyków jest nieadekwatnie i nieproporcjonalnie niski. To podważa nie tylko obiektywizm, ale wręcz i zasadność istnienia tego trybunału. A Serbów utwierdza w przekonaniu, że cały świat jest przeciwko nim.
Myślę, że samo uniewinnienie Haradinaja to za mało. Powinniśmy pójść dalej – nominować go do Nobla. Najlepiej pokojowego lub z medycyny – w końcu wycinanie narządów wpisuje się w listę osiągnięć medycznych.