Jedni marzą o pełnym brzuchu, inni o radości z dzieci, a jeszcze innych uszczęśliwia blog na tematy naukowe. Różne są drogi do szczęścia. Ale jeden klucz. Dzieciństwo. Jeśli jako dorosły nie potrafisz być szczęśliwy, mogli w tym maczać palce architekci twojej młodości: rodzice i osoby z otoczenia, w którym dorastałeś. Są na to dowody naukowe.
Witaj na blogu naukowym „Wprost”. Zainstaluje się tu nauka bez fikcji – odkrycia, modele, perspektywy, symulacje, trendy, prognozy i… granice szaleństwa, które staje się wiedzą. Chcesz współtworzyć bloga? Szczegóły w polu „o autorze” w kolumnie po prawej.
Nie zasłaniaj mi słońca
Dawno temu szczęściem na poważnie zajmowali się głównie filozofowie. Diogenes był szczęśliwy, gdy z beczki, w której mieszkał spoglądał na powoli płynące chmury.
– Nie zasłaniaj mi słońca – rzucił do króla Aleksandra, gdy ten chciał zobaczyć kuriozum, potrafiące cieszyć się bez grosza przy duszy. Z kolei Platon zapewniał, że ocenić własne szczęście możemy dopiero na moment przed śmiercią – tylko wtedy będziemy wiedzieć, jak blisko ideału było nasze życie.
Od czasów starogreckich w badaniach nad szczęściem poszliśmy trochę do przodu. Dziś mierzymy je na sposób naukowy.
Szczęście w czasach Hitlera
Najdłuższe dotychczas badania szczęścia trwały 72 lata. Rozpoczęły się w 1937 roku, dwa lata przed napaścią Hitlera na Polskę i trwały do roku 2009. Brało w nich udział 238 mężczyzn, studentów uniwersytetu Harvarda. Przeżyli wojnę światową, rozwody, tragedie i nadejście komputerów. W tym czasie regularnie zwracali kwestionariusze, gdzie opisywali swoje poczucie spełnienia. Jeden z badanych został prezydentem (J.F. Kennedy), inni pisarzami czy senatorami. Prawie wszyscy zachowali anonimowość. Co ciekawe, 1/3 badanych w okolicy pięćdziesiątego roku życia zdradzała oznaki chorób psychicznych. To bardo dużo. Jednak dla większości z nich, nawet tych z psychozami, umiejętność wchodzenia w relacje społeczne liczyła się bardziej, niż kariera czy zasobność portfela.
I tak będziesz gderać
To właśnie umiejętność wiązania się z ludźmi jest podstawowym tworzywem szczęścia. Kolejnym z nich jest wiek.
– Uniwersalna krzywa szczęścia ma kształt litery U. Im jesteśmy młodsi, tym szczęśliwsi – mówi nam Piotr Arak z polskiego ONZ, który przygotowuje lokalną wersję Human Development Index, wskaźnika dobrobytu dla Polski. – Z wiekiem następuje spadek satysfakcji z życia, ale sytuacja poprawia się po pięćdziesiątce, gdy ludzie godzą się z życiem.
Dlaczego tak jest? Po okresie beztroskiej młodości zakładamy rodziny. Wtedy delegujemy czas i zasoby na ich utrzymanie. Dzieci najwyraźniej nie dają nam szczęścia od razu, ale dopiero, gdy dorosną. Dobiegamy wtedy pięćdziesiątki. Mamy często więcej czasu oraz pieniędzy do przeznaczenia dla siebie, a także zmieniamy egzystencjalne priorytety.
Wygląda na to, że po trzydziestce i tak wszyscy będziemy gderać.
Nieszczęśliwe roboty
Czy mimo tego człowieka można zaprogramować do szczęścia, jak robota? Owszem. Ale tylko we wczesnym dzieciństwie, póki mózg dziecka jest chłonny. Kognitywiści, naukowcy zajmujący się badaniem procesów poznawczych prowadzą między sobą zaciekłe spory. Ale w jednym są zgodni – mózg człowieka jest jak modelina, lub rozgrzane szkło. Z początku bardzo kowalny, z czasem się „usztywnia” i zastyga. W miarę, ja dorastamy spada ilość połączeń nerwowych, ale za to rośnie ich przepustowość. Tworzą się nawyki. Zanim to nastąpi, musisz działać.
Zabij smerfa – uszczęśliwisz dziecko
Na tym blogu nie nauczymy cię szczęścia. Byłoby z tobą ciężko, bo masz zbyt wiele lat na karku i nieplastyczny mózg. Ale doradzimy, jak możesz nastroić na szczęście twoje dzieci. U tych odpowiednio wychowanych szczęście z wiekiem i tak będzie spadać (wykres jest bezdusznie uniwersalny!), ale mimo wszystko z wyższego pułapu wyjściowego.
Oto „ABC mamy i taty”, które opublikowaliśmy we „Wprost” (37/2012). Sześć prostych reguł, które pomogą ci wychować dziecko tak, aby potrafiło sięgać po szczęście. Stworzyliśmy je po konsultacjach z psychologami i psychiatrami.
Jeśli nie spełniasz któregoś z warunków – uważaj.
Ciągle niezadowolony smerf Maruda ze znanej bajki nie jest wcale postacią fikcyjną. Może nim zostać, gdy dorośnie, twoje własne dziecko. Zabij smerfa zawczasu. Zadbaj o bodźce które kształtują twoje dziecko – w domu, w szkole i w środowisku rówieśników.
Jak programować szczęście
1. Poświęcaj dziecku dużo czasu. Bez miłości tylko mdłości. Z dzieci wyhodowanych, a nie wychowanych wyrastają ponurzy materialiści, którzy nie potrafią ułożyć sobie relacji z otoczeniem. To właśnie nauka optymizmu i wiara w możliwość tworzenia dobrych związków z bliskimi w dzieciństwie jest kluczem do szczęścia w wieku dorosłym.
2. Otwórz je na innych. Przekonaj je, aby dbało o relacje z rówieśnikami, szczególnie w okresie nastoletnim. Jeśli jest nieśmiałe, pretekstem do tworzenia relacji grupowej może być sport. Jeśli ma rodzeństwo, już od małego będzie ćwiczyć się w cnotach takich jak odpowiedzialność. Jeśli jest jedynakiem, te role może ćwiczyć w kręgu przyjaciół. Pamiętaj, że wraz z wiekiem coraz większym autorytetem będzie dla dziecka otoczenie. Twoim kosztem. Dlatego postaraj się o dyskretne dobrać mu środowisko – tak, aby naśladowanie rówieśników przyniosło mu korzyści.
3. Daj ćwiczyć empatię i emocje. Nauka w szkole jest bardzo ważna, ale nie kosztem zubażania relacji z innymi. Zdolne do szczęścia dziecko musi ćwiczyć nie tylko inteligencję obliczeniową, ale też emocjonalną, dzięki której uczy się odpowiedzialności za innych. Musi rozwijać też kreatywną wyobraźnie, która najlepiej rozkwita w czasie wolnym.
4. Zadbaj o wartości duchowe. Rozmów typu „po co żyjemy”, „co chcemy po sobie zostawić”, „dokąd zmierza ludzkość” nie można zostawiać na starość. Pozytywna odpowiedź na te pytania w wieku nastoletnim da dziecku poczucie kontroli, pozwoli zorganizować cele i marzenia. Dzięki temu w przyszłości nie wyrzuci ci braku uświadomienia. To trudne pytania, ale nikt nie powiedział, że dobry rodzic ma w życiu łatwo. W tym zadaniu mogą też pomóc dobrzy nauczyciele. Dlatego tak ważny jest wybór odpowiedniej szkoły.
5. Nie naciskaj i nie przeceniaj. Nic na siłę. Aby uszczęśliwić dziecko podsuwaj mu możliwości twórcze. Sukces jest ważny. Ale nie stawiaj wyśrubowanych wymagań i nie chwal za słabe wyniki. Z czasem umiejętności dziecka i tak zweryfikuje otoczenie. Nie mów „masz być jak da Vinci”, a co najwyżej: „da Vinci byłby dla ciebie dobrym wzorem, jeśli zechcesz”. Nie mów „bądź nowym Bachem”, ale „ciesz się muzyką”. Jeśli twoja pociecha nie chce czytać Platona, musisz to przełknąć. W końcu ma spełniać swoje własne marzenia, nie twoje.
6. Nie promuj konsumpcji. Kupowanie dziecku produktów przyczyni się do wzrostu jakości życia, ale nie może być jego sensem. Nie wynagradzaj w ten sposób dziecku braku relacji z najbliższymi. Materialiści najczęściej są mniej szczęśliwi, niż osoby uduchowione. I odwrotnie. Badania, które ukazały się we wrześniowym wydaniu amerykańskiego periodyku Pediatrics potwierdzają, że nieszczęśliwe dzieci łatwo stają się materialistami.
Źródło grafiki: pnas.org
http://www.pnas.org/content/early/2010/05/04/1003744107.full.pdf+html
Nie zasłaniaj mi słońca
Dawno temu szczęściem na poważnie zajmowali się głównie filozofowie. Diogenes był szczęśliwy, gdy z beczki, w której mieszkał spoglądał na powoli płynące chmury.
– Nie zasłaniaj mi słońca – rzucił do króla Aleksandra, gdy ten chciał zobaczyć kuriozum, potrafiące cieszyć się bez grosza przy duszy. Z kolei Platon zapewniał, że ocenić własne szczęście możemy dopiero na moment przed śmiercią – tylko wtedy będziemy wiedzieć, jak blisko ideału było nasze życie.
Od czasów starogreckich w badaniach nad szczęściem poszliśmy trochę do przodu. Dziś mierzymy je na sposób naukowy.
Szczęście w czasach Hitlera
Najdłuższe dotychczas badania szczęścia trwały 72 lata. Rozpoczęły się w 1937 roku, dwa lata przed napaścią Hitlera na Polskę i trwały do roku 2009. Brało w nich udział 238 mężczyzn, studentów uniwersytetu Harvarda. Przeżyli wojnę światową, rozwody, tragedie i nadejście komputerów. W tym czasie regularnie zwracali kwestionariusze, gdzie opisywali swoje poczucie spełnienia. Jeden z badanych został prezydentem (J.F. Kennedy), inni pisarzami czy senatorami. Prawie wszyscy zachowali anonimowość. Co ciekawe, 1/3 badanych w okolicy pięćdziesiątego roku życia zdradzała oznaki chorób psychicznych. To bardo dużo. Jednak dla większości z nich, nawet tych z psychozami, umiejętność wchodzenia w relacje społeczne liczyła się bardziej, niż kariera czy zasobność portfela.
I tak będziesz gderać
To właśnie umiejętność wiązania się z ludźmi jest podstawowym tworzywem szczęścia. Kolejnym z nich jest wiek.
– Uniwersalna krzywa szczęścia ma kształt litery U. Im jesteśmy młodsi, tym szczęśliwsi – mówi nam Piotr Arak z polskiego ONZ, który przygotowuje lokalną wersję Human Development Index, wskaźnika dobrobytu dla Polski. – Z wiekiem następuje spadek satysfakcji z życia, ale sytuacja poprawia się po pięćdziesiątce, gdy ludzie godzą się z życiem.
Dlaczego tak jest? Po okresie beztroskiej młodości zakładamy rodziny. Wtedy delegujemy czas i zasoby na ich utrzymanie. Dzieci najwyraźniej nie dają nam szczęścia od razu, ale dopiero, gdy dorosną. Dobiegamy wtedy pięćdziesiątki. Mamy często więcej czasu oraz pieniędzy do przeznaczenia dla siebie, a także zmieniamy egzystencjalne priorytety.
Wygląda na to, że po trzydziestce i tak wszyscy będziemy gderać.
Nieszczęśliwe roboty
Czy mimo tego człowieka można zaprogramować do szczęścia, jak robota? Owszem. Ale tylko we wczesnym dzieciństwie, póki mózg dziecka jest chłonny. Kognitywiści, naukowcy zajmujący się badaniem procesów poznawczych prowadzą między sobą zaciekłe spory. Ale w jednym są zgodni – mózg człowieka jest jak modelina, lub rozgrzane szkło. Z początku bardzo kowalny, z czasem się „usztywnia” i zastyga. W miarę, ja dorastamy spada ilość połączeń nerwowych, ale za to rośnie ich przepustowość. Tworzą się nawyki. Zanim to nastąpi, musisz działać.
Zabij smerfa – uszczęśliwisz dziecko
Na tym blogu nie nauczymy cię szczęścia. Byłoby z tobą ciężko, bo masz zbyt wiele lat na karku i nieplastyczny mózg. Ale doradzimy, jak możesz nastroić na szczęście twoje dzieci. U tych odpowiednio wychowanych szczęście z wiekiem i tak będzie spadać (wykres jest bezdusznie uniwersalny!), ale mimo wszystko z wyższego pułapu wyjściowego.
Oto „ABC mamy i taty”, które opublikowaliśmy we „Wprost” (37/2012). Sześć prostych reguł, które pomogą ci wychować dziecko tak, aby potrafiło sięgać po szczęście. Stworzyliśmy je po konsultacjach z psychologami i psychiatrami.
Jeśli nie spełniasz któregoś z warunków – uważaj.
Ciągle niezadowolony smerf Maruda ze znanej bajki nie jest wcale postacią fikcyjną. Może nim zostać, gdy dorośnie, twoje własne dziecko. Zabij smerfa zawczasu. Zadbaj o bodźce które kształtują twoje dziecko – w domu, w szkole i w środowisku rówieśników.
Jak programować szczęście
1. Poświęcaj dziecku dużo czasu. Bez miłości tylko mdłości. Z dzieci wyhodowanych, a nie wychowanych wyrastają ponurzy materialiści, którzy nie potrafią ułożyć sobie relacji z otoczeniem. To właśnie nauka optymizmu i wiara w możliwość tworzenia dobrych związków z bliskimi w dzieciństwie jest kluczem do szczęścia w wieku dorosłym.
2. Otwórz je na innych. Przekonaj je, aby dbało o relacje z rówieśnikami, szczególnie w okresie nastoletnim. Jeśli jest nieśmiałe, pretekstem do tworzenia relacji grupowej może być sport. Jeśli ma rodzeństwo, już od małego będzie ćwiczyć się w cnotach takich jak odpowiedzialność. Jeśli jest jedynakiem, te role może ćwiczyć w kręgu przyjaciół. Pamiętaj, że wraz z wiekiem coraz większym autorytetem będzie dla dziecka otoczenie. Twoim kosztem. Dlatego postaraj się o dyskretne dobrać mu środowisko – tak, aby naśladowanie rówieśników przyniosło mu korzyści.
3. Daj ćwiczyć empatię i emocje. Nauka w szkole jest bardzo ważna, ale nie kosztem zubażania relacji z innymi. Zdolne do szczęścia dziecko musi ćwiczyć nie tylko inteligencję obliczeniową, ale też emocjonalną, dzięki której uczy się odpowiedzialności za innych. Musi rozwijać też kreatywną wyobraźnie, która najlepiej rozkwita w czasie wolnym.
4. Zadbaj o wartości duchowe. Rozmów typu „po co żyjemy”, „co chcemy po sobie zostawić”, „dokąd zmierza ludzkość” nie można zostawiać na starość. Pozytywna odpowiedź na te pytania w wieku nastoletnim da dziecku poczucie kontroli, pozwoli zorganizować cele i marzenia. Dzięki temu w przyszłości nie wyrzuci ci braku uświadomienia. To trudne pytania, ale nikt nie powiedział, że dobry rodzic ma w życiu łatwo. W tym zadaniu mogą też pomóc dobrzy nauczyciele. Dlatego tak ważny jest wybór odpowiedniej szkoły.
5. Nie naciskaj i nie przeceniaj. Nic na siłę. Aby uszczęśliwić dziecko podsuwaj mu możliwości twórcze. Sukces jest ważny. Ale nie stawiaj wyśrubowanych wymagań i nie chwal za słabe wyniki. Z czasem umiejętności dziecka i tak zweryfikuje otoczenie. Nie mów „masz być jak da Vinci”, a co najwyżej: „da Vinci byłby dla ciebie dobrym wzorem, jeśli zechcesz”. Nie mów „bądź nowym Bachem”, ale „ciesz się muzyką”. Jeśli twoja pociecha nie chce czytać Platona, musisz to przełknąć. W końcu ma spełniać swoje własne marzenia, nie twoje.
6. Nie promuj konsumpcji. Kupowanie dziecku produktów przyczyni się do wzrostu jakości życia, ale nie może być jego sensem. Nie wynagradzaj w ten sposób dziecku braku relacji z najbliższymi. Materialiści najczęściej są mniej szczęśliwi, niż osoby uduchowione. I odwrotnie. Badania, które ukazały się we wrześniowym wydaniu amerykańskiego periodyku Pediatrics potwierdzają, że nieszczęśliwe dzieci łatwo stają się materialistami.
Źródło grafiki: pnas.org
http://www.pnas.org/content/early/2010/05/04/1003744107.full.pdf+html