- Ani Rosja, ani USA nie są zdolne do ochrony Ziemi przed zagrożeniami z kosmosu – mówił wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin, gdy w piątek 15 lutego deszcz meteorytów przepalił rosyjskie niebo, zniszczył budynki i ranił setki ludzi. Ale już dziś istnieją techniczne możliwości ochrony przed meteorami. Jakie?
W kosmosie szybuje około 2000 ciał niebieskich, które astronomowie określają jako zagrażające Ziemi. Im większe, tym groźniejsze, ale też łatwiej wykrywalne. Na całym świecie wykrywają je profesjonalne obserwatoria i astronomowie-zapaleńcy. Program NASA Obiekty Okołoziemskie koordynuje sieć obserwatoriów i informuje na temat przepływających w pobliżu Ziemi skał. Takich jak 2012 DA14, asteroida, która po 20.30 w ostatni piątek przemknęła nieopodal ziemskiej orbity.
Niestety, nikt na Ziemi nie monitoruje całego obrazu nieba. Wiele ciał niebieskich nam umyka. Większości małych skał kosmicznych nie wykrywamy wcale, z kolei wielkie kosmiczne skały o średnicy powyżej 1km wykrywamy w 90-95 proc. przypadków.
Zabójcze 5 procent
Ale 95 proc. to i tak mało. W końcu te niewykryte 5 proc. obiektów może uderzyć w Ziemię. Asteroida o średnicy 1-2 kilometrów zniszczy i odkształci powłokę Ziemi – samo uderzenie zostawi wielki krater, a fala uderzeniowa zniszczy obszar wielkości państwa. Ale już obiekt o wielkości kilkudziesięciu kilometrów zniszczy całą Ziemię na zawsze. Prawdopodobieństwo takiego wydarzenia niektóry astronomowie oceniają jako jeden do dziesięciu w ciągu najbliższych stu lat.
Jednak systemu wczesnego ostrzegania przez zagrożeniami z kosmosu jak nie było, tak nie ma. Żaden kraj nie chce samodzielnie wykładać kasy z portfela i łożyć na wszystkich. Dlatego wszyscy powinni dorzucić się do wspólnego, globalnego projektu. Apel wicepremiera Rogozina o współpracę międzynarodową w zakresie ochrony planetarnej jest zasadny: jeśli powstanie taka instytucja, to wspólnymi siłami będziemy zdolni dokładnie monitorować niebo.
Płonące meteoryty spadające na syberyjskie miasta to gorzkie przypomnienie, że zagrożenie z kosmosu jest realne. Podobnych wydarzeń – choć o nich nie pamiętamy – było więcej.– Kilka lat temu w atmosferę ziemską wpadła 80-tonowa skała – mówi mi dr Paweł Wajer z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. – Dwadzieścia godzin po jej wykryciu już rozrzucała kawałki nad Sudanem.
Na takie sytuacje można się przygotować, jeśli cała Ziemia zainwestuje w system ochrony planetarnej. System pozwoli nam na wczesną reakcję na zagrożenie.
Jak się bronić?
Jeśli już powstanie, będziemy wykrywać zagrożenie odpowiednio wcześnie. Już teraz techniczne możliwe są sposoby walki z meteorytami. Po tym, jak zostanie odkryty groźny obiekt, możliwe są różne opcje redukcji zagrożenia. Na przykład:
1. Korekcja grawitacyjna. Jeśli asteroida zostanie wykryta wcześnie można wysłać na nią kosmiczny pojazd. Przy lądowaniu jego masa zmieni nieco układ sił, a po wylądowaniu może mieć dalszy wpływ na trajektorię asteroidy. Lądowanie pojazdów kosmicznych na obcych ciałach niebieskich to codzienność kosmonautyki.
2. Korekcja kinetyczna. W wersji mniej finezyjnej kosmiczny wehikuł może wbić się w skałę, a efekt będzie podobny do korekcji grawitacyjnej, tylko bardziej gwałtowny i mocniejszy. Takie rzeczy też już są wykonywane.
3. Broń nuklearna. Zagrażające Ziemi ciało niebieskie można po prostu zniszczyć bombą. W przypadku bomby atomowej to jednak dość ryzykowne. Ciężko przewidzieć jak zachowają się wyrzucone z impetem odłamki. To rozwiązanie też jest technicznie możliwe.
4. Promień laserowy. Technologia już istnieje, choć w kosmonautyce tylko w teorii. Nikt nie montuje jeszcze na statkach kosmicznych dział laserowych o wystarczającej mocy. Konsumowałyby ogromnie dużo energii. Tańsza wersja pomysłu to wizja kilku statków kosmicznych z laserami na baterie słoneczne. Na razie jest jednak najmniej realistyczna.
Niestety, nikt na Ziemi nie monitoruje całego obrazu nieba. Wiele ciał niebieskich nam umyka. Większości małych skał kosmicznych nie wykrywamy wcale, z kolei wielkie kosmiczne skały o średnicy powyżej 1km wykrywamy w 90-95 proc. przypadków.
Zabójcze 5 procent
Ale 95 proc. to i tak mało. W końcu te niewykryte 5 proc. obiektów może uderzyć w Ziemię. Asteroida o średnicy 1-2 kilometrów zniszczy i odkształci powłokę Ziemi – samo uderzenie zostawi wielki krater, a fala uderzeniowa zniszczy obszar wielkości państwa. Ale już obiekt o wielkości kilkudziesięciu kilometrów zniszczy całą Ziemię na zawsze. Prawdopodobieństwo takiego wydarzenia niektóry astronomowie oceniają jako jeden do dziesięciu w ciągu najbliższych stu lat.
Jednak systemu wczesnego ostrzegania przez zagrożeniami z kosmosu jak nie było, tak nie ma. Żaden kraj nie chce samodzielnie wykładać kasy z portfela i łożyć na wszystkich. Dlatego wszyscy powinni dorzucić się do wspólnego, globalnego projektu. Apel wicepremiera Rogozina o współpracę międzynarodową w zakresie ochrony planetarnej jest zasadny: jeśli powstanie taka instytucja, to wspólnymi siłami będziemy zdolni dokładnie monitorować niebo.
Płonące meteoryty spadające na syberyjskie miasta to gorzkie przypomnienie, że zagrożenie z kosmosu jest realne. Podobnych wydarzeń – choć o nich nie pamiętamy – było więcej.– Kilka lat temu w atmosferę ziemską wpadła 80-tonowa skała – mówi mi dr Paweł Wajer z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. – Dwadzieścia godzin po jej wykryciu już rozrzucała kawałki nad Sudanem.
Na takie sytuacje można się przygotować, jeśli cała Ziemia zainwestuje w system ochrony planetarnej. System pozwoli nam na wczesną reakcję na zagrożenie.
Jak się bronić?
Jeśli już powstanie, będziemy wykrywać zagrożenie odpowiednio wcześnie. Już teraz techniczne możliwe są sposoby walki z meteorytami. Po tym, jak zostanie odkryty groźny obiekt, możliwe są różne opcje redukcji zagrożenia. Na przykład:
1. Korekcja grawitacyjna. Jeśli asteroida zostanie wykryta wcześnie można wysłać na nią kosmiczny pojazd. Przy lądowaniu jego masa zmieni nieco układ sił, a po wylądowaniu może mieć dalszy wpływ na trajektorię asteroidy. Lądowanie pojazdów kosmicznych na obcych ciałach niebieskich to codzienność kosmonautyki.
2. Korekcja kinetyczna. W wersji mniej finezyjnej kosmiczny wehikuł może wbić się w skałę, a efekt będzie podobny do korekcji grawitacyjnej, tylko bardziej gwałtowny i mocniejszy. Takie rzeczy też już są wykonywane.
3. Broń nuklearna. Zagrażające Ziemi ciało niebieskie można po prostu zniszczyć bombą. W przypadku bomby atomowej to jednak dość ryzykowne. Ciężko przewidzieć jak zachowają się wyrzucone z impetem odłamki. To rozwiązanie też jest technicznie możliwe.
4. Promień laserowy. Technologia już istnieje, choć w kosmonautyce tylko w teorii. Nikt nie montuje jeszcze na statkach kosmicznych dział laserowych o wystarczającej mocy. Konsumowałyby ogromnie dużo energii. Tańsza wersja pomysłu to wizja kilku statków kosmicznych z laserami na baterie słoneczne. Na razie jest jednak najmniej realistyczna.