Jeśli chcesz jechać do Afryki podglądać słonie i żyrafy, lepiej się pośpiesz. Za kilkadziesiąt lat może już ich nie być. – Ponad połowa zwierząt na Ziemi wyginęła w ciągu zaledwie 40 lat – alarmują naukowcy monitorujący populacji dzikich zwierząt. Światowy Fundusz na Rzecz Przyrody (WWF) właśnie opublikował raport, z którego wynika, że na Ziemi ma miejsce masowa zagłada naszych braci mniejszych.
Dane opublikowane w raporcie Living Planet Report 2014 przeraziły nawet samych ekologów. Od dawna wiadomo było, że dzikie zwierzęta na świecie z roku na rok powoli wymierają. Ale nikt nie spodziewał się, że pełzająca zagłada jest tak naprawdę zagładą w galopie. Publikowany co dwa lata raport powstaje we współpracy z organizacjami zoologicznymi, m.in. Zoological Society of London, która monitoruje, ponad 10 tysięcy skupisk kręgowców na całym świecie, podzielonych na 3 tysiące gatunków.– Niszcząc ekosystem i pozwalając na masowe wymieranie podkopujemy swoją własną przyszłość – ostrzegają działacze WWF.
Kto jest odpowiedzialny za zagładę? Aby odpowiedzieć na to pytanie badacze współpracujący z WWF stworzyli „ślad ekologiczny”, czyli wskaźnik pokazujący, które kraje przyczyniają się do zaprzepaszczania zasobów Ziemi i mają wpływ na wymieranie zwierząt w największym stopniu. Kraje, których styl życia lub polityka gospodarcza prowadzi do największej konsumpcji zasobów to Chiny, USA, Brazylia i Rosja.
Czy to oznacza, że Europejczyk może mieć czyste sumienie? Wcale nie. Po przeliczeniu na mieszkańca największymi zasobożercami są bogate kraje arabskie (Kuwejt, Katar, ZEA) i europejskie (Dania, Belgia). Tuż są nimi plasuje się wyspiarski kraik Ameryki Południowej Trynidad i Tobago oraz azjatycki Singapur.
Kto jest odpowiedzialny za zagładę? Aby odpowiedzieć na to pytanie badacze współpracujący z WWF stworzyli „ślad ekologiczny”, czyli wskaźnik pokazujący, które kraje przyczyniają się do zaprzepaszczania zasobów Ziemi i mają wpływ na wymieranie zwierząt w największym stopniu. Kraje, których styl życia lub polityka gospodarcza prowadzi do największej konsumpcji zasobów to Chiny, USA, Brazylia i Rosja.
Czy to oznacza, że Europejczyk może mieć czyste sumienie? Wcale nie. Po przeliczeniu na mieszkańca największymi zasobożercami są bogate kraje arabskie (Kuwejt, Katar, ZEA) i europejskie (Dania, Belgia). Tuż są nimi plasuje się wyspiarski kraik Ameryki Południowej Trynidad i Tobago oraz azjatycki Singapur.