Wszyscy są zadowoleni, wszyscy się cieszą, bo minister Karpiński uratował Polskę przed Katarem. Chodzi o to, że w 2015 r. mieliśmy wybudować terminal LNG w Świnoujściu, gdzie odbieralibyśmy skroplony gaz wysyłany z Kataru. Terminala nie udało się postawić, a w umowie, którą ten rząd podpisał, stoi, że trzeba brać albo płacić. Wyszło więc, że rachunek za nasz bałagan powiększy się o 1,5 mld zł.
Na szczęście minister Karpiński dogadał się z Katarem, że tej gigantycznej kary nie będzie. Będzie mniejsza, jaka – tego nikt nie chce zdradzić, bo to tajemnica handlowa. Gazownikom ponoć spadł kamień z serca, jak się chwalą w ministerstwie, my jednak nigdy nie dowiemy się, o jaką kwotę chodzi. Pewnie idzie o miliony, setki milionów. Ale to przecież jest nieważne, ważne, że mamy sukces.
Swój sukces ogłosiła też PKW. Ma być nowy system informatyczny, który będzie liczył głosy. Będzie już w przyszłym roku i przetestowany zostanie w wyborach prezydenckich. Co więcej, ma być tańszy od systemu Nabino, który nie zadziałał podczas ostatnich wyborów samorządowych. Nie wiem, jak to się dzieje, że do czego nie dotknie się urzędnik – nawet rzeczy najprostszej, jak policzenie głosów w tabelce, to zawsze musi to trwać latami. Przypominam, że żyjemy w epoce „big data”, gdzie prywatne firmy przetwarzają miliony danych, śledzą nasze zwyczaje zakupowe, analizują, co i gdzie robimy. Czynią to po to, by sprzedać i przetrwać na rynku. PKW nie musi się niczym martwić, bo pieniądze dostaje od nas. Niezależnie od tego, czy będzie liczone ręcznie jak przed stu laty, czy policzy „komputer”.
To tak dla kontrastu. Znany brytyjski dziennikarz Edward Lucas został pierwszym e-rezydentem w Estonii. Dostał kartę ID z mikroczipem do podpisu elektronicznego oraz czytnik pomagający w generowaniu takiego podpisu. Będzie mógł założyć firmę w Estonii, podpisywać dokumenty, prowadzić transakcje i nawet realizować recepty w estońskich aptekach – wszystko on-line. No ale w końcu to Estończycy wymyślili Skype’a.
Swój sukces ogłosiła też PKW. Ma być nowy system informatyczny, który będzie liczył głosy. Będzie już w przyszłym roku i przetestowany zostanie w wyborach prezydenckich. Co więcej, ma być tańszy od systemu Nabino, który nie zadziałał podczas ostatnich wyborów samorządowych. Nie wiem, jak to się dzieje, że do czego nie dotknie się urzędnik – nawet rzeczy najprostszej, jak policzenie głosów w tabelce, to zawsze musi to trwać latami. Przypominam, że żyjemy w epoce „big data”, gdzie prywatne firmy przetwarzają miliony danych, śledzą nasze zwyczaje zakupowe, analizują, co i gdzie robimy. Czynią to po to, by sprzedać i przetrwać na rynku. PKW nie musi się niczym martwić, bo pieniądze dostaje od nas. Niezależnie od tego, czy będzie liczone ręcznie jak przed stu laty, czy policzy „komputer”.
To tak dla kontrastu. Znany brytyjski dziennikarz Edward Lucas został pierwszym e-rezydentem w Estonii. Dostał kartę ID z mikroczipem do podpisu elektronicznego oraz czytnik pomagający w generowaniu takiego podpisu. Będzie mógł założyć firmę w Estonii, podpisywać dokumenty, prowadzić transakcje i nawet realizować recepty w estońskich aptekach – wszystko on-line. No ale w końcu to Estończycy wymyślili Skype’a.