Julia Łatynina to naprawdę bardzo dobra i znana rosyjska dziennikarka. Myślę, że śmiało ją można porównać do tragicznie zmarłej Anny Politkowskiej. Niestety zaczyna mieć problemy podobne do tych które miała Politkowska.
Zaczęło się od tego, że Łatynina zauważyła że jest śledzona. Jeździł za nią samochód BMW, bez tablic rejestracyjnych(!), ale za to z "przepustką państwową" tak zwaną "R-ką".
Dziennikarka zdołała sfotografować samochód, zdjęcia zostały przekazane milicji, ale ta na razie nie znalazła ani samochodu, ani kierowców. Na fotografii widać dwóch mężczyzn, którzy wyglądają na mieszkańców Kaukazu.
Później się pojawiły listy i telefony z pogróżkami.
Sama dziennikarka twierdzi, że cała sprawa ma związek z prezydentem tak zwanej Republiki Południowej Osetii Eduardem Kokojty. Według Łatyniny wykorzystał on wojnę z Gruzją do swoich mafijnych interesów. Chodzi o przemyt towarów z Rosji, w który są zamieszani rosyjscy generałowie, jest także zastraszanie i próby zabicia nielicznych przedstawicieli osetyjskiej opozycji. W Polsce o wojnie gruzińsko-rosyjskiej pisze się stosunkowo dużo, ale akurat o tych aspektach prawie nic.
Przypuszczenia Julii wyglądają bardzo prawdopodobnie.
Cała historia wygląda na kopię tego co przeżywała i mówiła Anna Politkowska. Aż strach pomyśleć jak się zakończy.
Jedyna nadzieja w tym, że rosyjski prezydent Miedwiediew, który chce uchodzić na świecie za liberała powstrzyma kaukaskiego watażkę. Prezydent Putin, kiedy władca Czeczenii Ramzan Kadyrow polował na Politkowską, nie zrobił nic.
Zaczęło się od tego, że Łatynina zauważyła że jest śledzona. Jeździł za nią samochód BMW, bez tablic rejestracyjnych(!), ale za to z "przepustką państwową" tak zwaną "R-ką".
Dziennikarka zdołała sfotografować samochód, zdjęcia zostały przekazane milicji, ale ta na razie nie znalazła ani samochodu, ani kierowców. Na fotografii widać dwóch mężczyzn, którzy wyglądają na mieszkańców Kaukazu.
Później się pojawiły listy i telefony z pogróżkami.
Sama dziennikarka twierdzi, że cała sprawa ma związek z prezydentem tak zwanej Republiki Południowej Osetii Eduardem Kokojty. Według Łatyniny wykorzystał on wojnę z Gruzją do swoich mafijnych interesów. Chodzi o przemyt towarów z Rosji, w który są zamieszani rosyjscy generałowie, jest także zastraszanie i próby zabicia nielicznych przedstawicieli osetyjskiej opozycji. W Polsce o wojnie gruzińsko-rosyjskiej pisze się stosunkowo dużo, ale akurat o tych aspektach prawie nic.
Przypuszczenia Julii wyglądają bardzo prawdopodobnie.
Cała historia wygląda na kopię tego co przeżywała i mówiła Anna Politkowska. Aż strach pomyśleć jak się zakończy.
Jedyna nadzieja w tym, że rosyjski prezydent Miedwiediew, który chce uchodzić na świecie za liberała powstrzyma kaukaskiego watażkę. Prezydent Putin, kiedy władca Czeczenii Ramzan Kadyrow polował na Politkowską, nie zrobił nic.