W telewizji pokazują zdjęcia ze stolicy Kirgistanu, Biszkeku gdzie tłumy plądrują sklepy, restauracje i banki. Nie ma wątpliwości że w tym kraju panuje anarchia i nie rządzi nim ani opozycja, ani dotychczasowy prezydent. Obie strony proszą o pomoc Moskwę.
Historia jest paradoksalna. Kiedy upadał Związek Radziecki we wszystkich byłych środkowoazjatyckich republikach u władzy utrzymali się dotychczasowi sekretarze miejscowych partii. W Kazachstanie Nazarbajew, w Uzbekistanie Karimow, a w Kirgistanie najbardziej liberalny i najlepiej wykształcony z nich wszystkich Askar Akajew. Opozycjoniści za jego czasów nie byli mordowani jak w Uzbekistanie ale co najwyżej trafiali od czasu do czasu do więzienia.
Paradoks polegał na tym że właśnie w tym kraju, jak na lokalne warunki liberalnym, 5 lat temu wybuchły zamieszki, które zmiotły Akajewa. Ludzie niszczyli przede wszystkim sklepy należące do rodziny prezydenta. Była to tzw. tulipanowa rewolucja.
W jej wyniku prezydentem został były więzień polityczny Kurmanbek Bakijew. Paradoks numer dwa - był to człowiek znacznie mniej liberalny niż Akajew, a przy tym niepozbawiony słabości poprzednika. Największą słabością Akajewa był jednak jego syn Maksim. Specjaliści oceniają, że był on właścicielem ponad polowy gospodarki narodowej Kirgistanu. Po tym jak Bakijew senior ogłosił że właśnie syn będzie jego następcą naród nie wytrzymał. Ludzie znów wyszli na ulicę i znów zaczęli niszczyć sklepy - tym razem głównie te należące do Maksima. Z największą intensywnością atakowane są salony sieci komórkowej które należą do rodziny prezydenta.
Teraz wygląda na to że władzę przejmie Rosa Otunbajewa, była sojuszniczka Bakijewa, później opozycjonistka. Osoba która deklaruje że jej idolem politycznym jest premier Władymir Putin z czego wnoszę, że nie jest przesadnie przywiązana do tradycji demokratycznych. Podejrzewam że ma też pewne wady poprzedników, co każe przypuszczać, że pasmo rewolucji w Kirgistanie na niej się nie skończy.
Paradoks polegał na tym że właśnie w tym kraju, jak na lokalne warunki liberalnym, 5 lat temu wybuchły zamieszki, które zmiotły Akajewa. Ludzie niszczyli przede wszystkim sklepy należące do rodziny prezydenta. Była to tzw. tulipanowa rewolucja.
W jej wyniku prezydentem został były więzień polityczny Kurmanbek Bakijew. Paradoks numer dwa - był to człowiek znacznie mniej liberalny niż Akajew, a przy tym niepozbawiony słabości poprzednika. Największą słabością Akajewa był jednak jego syn Maksim. Specjaliści oceniają, że był on właścicielem ponad polowy gospodarki narodowej Kirgistanu. Po tym jak Bakijew senior ogłosił że właśnie syn będzie jego następcą naród nie wytrzymał. Ludzie znów wyszli na ulicę i znów zaczęli niszczyć sklepy - tym razem głównie te należące do Maksima. Z największą intensywnością atakowane są salony sieci komórkowej które należą do rodziny prezydenta.
Teraz wygląda na to że władzę przejmie Rosa Otunbajewa, była sojuszniczka Bakijewa, później opozycjonistka. Osoba która deklaruje że jej idolem politycznym jest premier Władymir Putin z czego wnoszę, że nie jest przesadnie przywiązana do tradycji demokratycznych. Podejrzewam że ma też pewne wady poprzedników, co każe przypuszczać, że pasmo rewolucji w Kirgistanie na niej się nie skończy.