Defilada w Moskwie zakończona. A Polskę ogarnia jakaś zadziwiająca nowa moda poprawności politycznej - przymusowego pojednanie z Rosją. Jednają się już nie tylko politycy Platformy Obywatelskiej czy SLD, ale także Jarosław Kaczyński, który nagrał przesłanie "Do przyjaciół Moskali".
Jak rozumiem to akcja PR. Wszystkie te gesty mają jeden cel - przybliżenie pretendentów do Pałacu Prezydenckiego. Z punktu widzenia strategii wyborczej może te wszystkie deklaracje najważniejszych polityków są nawet słuszne i celowe. Nie wiem, ale oczywiście mogę sobie wyobrazić że w społeczeństwie pojawiło się właśnie takie silne zapotrzebowanie na pojednanie z Rosją, a sztaby kandydatów, które sprawdzają, jakie są preferencje wyborcze i dostosowują swój program do zapotrzebowania wyborców. Gorzej, jeżeli sami kandydaci w to wierzą.
Prawda jest taka, że po raz kolejny pękła nadmuchana bańka oczekiwania przełomu w stosunkach z Rosją. Dokumenty w sprawie Katynia przekazane przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa Bronisławowi Komorowskiemu są doskonale znane zarówno polskim, jak i rosyjskim historykom. Nie jest to nic nowego. Dokumenty których nie znamy to głownie tak zwana lista białoruska – czyli lista Polaków zamordowanych w więzieniach białoruskich. Przypomnę, strona polska od dawna domaga się zmiany kwalifikacji prawnej zbrodni katyńskiej, która przez prokuraturę rosyjską została uznana za... przekroczenie uprawnień służbowych. My chcemy, aby było to uznane chociaż za zbrodnię wojenną. Chcemy też rehabilitacji ofiar zbrodni katyńskiej. Nie widać jednak, aby te postulaty były realizowane.
Najbardziej zadziwiła mnie manipulacja, jaką niektóre polskie media dokonały w ostatnim wywiadzie prezydenta Rosji dla gazety „Izvestia”. Dmitrij Miedwiediew powiedział że "Katyń jest przykładem fałszowania historii i prawda zostanie wyjaśniona".
W innej części wywiadu mówił, że wszystkie zbrodnie wojenne nazistowskich Niemiec powinny zostać ścigane, a winni ich popełnienia ukarani. Padło nawet nazwisko Demianiuka.
Tymczasem w jednej z polskich telewizji usłyszałem że Dmitrij Miedwiediew obiecał ścigać winnych zbrodni katyńskiej i że zbrodnia ta nie może zostać przedawniona.
Przeczytałem ten wywiad wiele razy - nie ma w nim takich słów.
Prawda jest taka, że po raz kolejny pękła nadmuchana bańka oczekiwania przełomu w stosunkach z Rosją. Dokumenty w sprawie Katynia przekazane przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa Bronisławowi Komorowskiemu są doskonale znane zarówno polskim, jak i rosyjskim historykom. Nie jest to nic nowego. Dokumenty których nie znamy to głownie tak zwana lista białoruska – czyli lista Polaków zamordowanych w więzieniach białoruskich. Przypomnę, strona polska od dawna domaga się zmiany kwalifikacji prawnej zbrodni katyńskiej, która przez prokuraturę rosyjską została uznana za... przekroczenie uprawnień służbowych. My chcemy, aby było to uznane chociaż za zbrodnię wojenną. Chcemy też rehabilitacji ofiar zbrodni katyńskiej. Nie widać jednak, aby te postulaty były realizowane.
Najbardziej zadziwiła mnie manipulacja, jaką niektóre polskie media dokonały w ostatnim wywiadzie prezydenta Rosji dla gazety „Izvestia”. Dmitrij Miedwiediew powiedział że "Katyń jest przykładem fałszowania historii i prawda zostanie wyjaśniona".
W innej części wywiadu mówił, że wszystkie zbrodnie wojenne nazistowskich Niemiec powinny zostać ścigane, a winni ich popełnienia ukarani. Padło nawet nazwisko Demianiuka.
Tymczasem w jednej z polskich telewizji usłyszałem że Dmitrij Miedwiediew obiecał ścigać winnych zbrodni katyńskiej i że zbrodnia ta nie może zostać przedawniona.
Przeczytałem ten wywiad wiele razy - nie ma w nim takich słów.