Poseł Karpiniuk tak przywiązał się do roli posła "naciskowego", że przestało mieć dla niego znaczenie czy "oni" naciskali, czy też on sam naciskał. Liczył się nacisk no i oczywiście jego efekt.
Komisji badającej aferę hazardową życzę jak najlepiej. Życzę, by korzystając z wszelkich dozwolonych prawem środków ustaliła prawdę materialną, przewodniczącemu Sekule tego, by dał się poznać jako błyskotliwy śledczy niczym JM Rokita w komisji badającej sprawę Rywina.
Póki co funkcja przewodniczącego sejmowej komisji śledczej kojarzy się obywatelom z osobą wyrazistego posła Sebastiana Karpiniuka. Pan poseł dwoi i się i troi, by wykazać zbrodniczy charakter "kaczyzmu-ziobryzmu", jak na razie z miernym rezultatem. Nic to, liczą się chęci, którymi co prawda jest piekło wybrukowane, ale poseł jest młody i trzeba dać mu szansę. Zapewne owe chęci skłoniły pana posła do zainteresowania się losami dochodzenia, jakie prokuratura w Rzeszowie prowadziła w sprawie afery gruntowej i przekroczenia uprawnień przez ówczesnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Jeszcze w kwietniu Kamiński został przesłuchany w charakterze świadka przez rzeszowskich śledczych. W połowie maja odbył się słynny ustawiony przetarg na zakup części składowych majątku stoczni i CBA w ramach tarczy antykorupcyjnej lub nie (brak jest dokumentów stwierdzających powołanie czegoś takiego ze strony rządu) węszyło dokoła, nie bez racji jak się miało wkrótce okazać.
Nasz dzielny poseł w czerwcu, a dokładnie o 24, jak ustaliła blogerka Kataryna, wysłał do Prokuratora Apelacyjnego w Rzeszowie pismo z zapytaniem, czy wpłynął już wniosek o postawieniu Mariuszowi Kamińskiemu zarzutów. Dodać należy, że podpisujący się jako przewodniczący Sejmowej Komisji Śledczej poseł nie miał upoważnienia w postaci uchwały komisji do dociekań w tej kwestii. Ponadto, nie skierował pisma do prokuratora prowadzącego sprawę tylko do szefa apelacji. Ponieważ pismo nie wyglądało na urzędowe z przyczyn formalnych, prokurator zbył posła oświadczając, że wniosek nie może być merytoryczną podstawą do jego realizacji.
Poseł jednak nie ustawał w dociekaniach i tym razem na papierze firmowym 16.VII. skierował kolejne zapytanie, już do Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, drążąc ten sam temat. Uzyskał zdawkową odpowiedź, że postępowanie jest w toku i jest prowadzone "w sprawie". Jednocześnie prokurator informuje posła, że "Dalsze decyzje co do kolejnych czynności procesowych zostaną podjęte w terminie zakreślonym w postanowieniu o przedłużeniu okresu śledztwa tj. do dnia 23 sierpnia 2009. "Taka była wersja rzeszowskich prokuratorów po 16 lipca. Sprawą zajmuje się prokurator referent Olewiński. Mniej więcej trzy tygodnie później dochodzi do rozmowy, w której Mariusz Kamiński informuje szefa rządu o dziwnych działaniach jego bliskich współpracowników wokół ustawy o grach i zakładach wzajemnych.
Prokurator Olewiński ma problem z oświadczeniem lustracyjnym. Media podały, że w latach 1985-90 był tajnym współpracownikiem SB. Zanim doszło do ujawnienia tego szczegółu 25.VIII. prokurator Olewiński wraz z zastępcą szefa Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie uczestniczą w naradzie jaką zwołał na ten dzień Prokurator Krajowy Edward Zalewski w trybie pilnym.
27 sierpnia, dwa dni po kluczowym spotkaniu prok. Bogusława Olewińskiego u Prokuratora Krajowego, zakończyły się problemy rzeszowskiego śledczego z oświadczeniem lustracyjnym. Taką datę nosi zarządzenie prokuratora Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Warszawie o "pozostawieniu sprawy bez dalszego biegu". Postępowanie było prowadzone pod nadzorem centralnego Biura Lustracyjnego IPN z Jackiem Wygodą na czele.
Ciąg dalszy już znamy. Prokurator Olewiński stawia zarzut Mariuszowi Kamińskiemu. Nie wiemy czy i czyją ewentualną decyzją między 23 a 25 sierpnia został przedłużony termin zakreślony w postanowieniu o przedłużeniu okresu śledztwa. Zapewne wkrótce się dowiemy, jeśli nie od prokuratury, to od któregoś z blogerów.
Póki co funkcja przewodniczącego sejmowej komisji śledczej kojarzy się obywatelom z osobą wyrazistego posła Sebastiana Karpiniuka. Pan poseł dwoi i się i troi, by wykazać zbrodniczy charakter "kaczyzmu-ziobryzmu", jak na razie z miernym rezultatem. Nic to, liczą się chęci, którymi co prawda jest piekło wybrukowane, ale poseł jest młody i trzeba dać mu szansę. Zapewne owe chęci skłoniły pana posła do zainteresowania się losami dochodzenia, jakie prokuratura w Rzeszowie prowadziła w sprawie afery gruntowej i przekroczenia uprawnień przez ówczesnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Jeszcze w kwietniu Kamiński został przesłuchany w charakterze świadka przez rzeszowskich śledczych. W połowie maja odbył się słynny ustawiony przetarg na zakup części składowych majątku stoczni i CBA w ramach tarczy antykorupcyjnej lub nie (brak jest dokumentów stwierdzających powołanie czegoś takiego ze strony rządu) węszyło dokoła, nie bez racji jak się miało wkrótce okazać.
Nasz dzielny poseł w czerwcu, a dokładnie o 24, jak ustaliła blogerka Kataryna, wysłał do Prokuratora Apelacyjnego w Rzeszowie pismo z zapytaniem, czy wpłynął już wniosek o postawieniu Mariuszowi Kamińskiemu zarzutów. Dodać należy, że podpisujący się jako przewodniczący Sejmowej Komisji Śledczej poseł nie miał upoważnienia w postaci uchwały komisji do dociekań w tej kwestii. Ponadto, nie skierował pisma do prokuratora prowadzącego sprawę tylko do szefa apelacji. Ponieważ pismo nie wyglądało na urzędowe z przyczyn formalnych, prokurator zbył posła oświadczając, że wniosek nie może być merytoryczną podstawą do jego realizacji.
Poseł jednak nie ustawał w dociekaniach i tym razem na papierze firmowym 16.VII. skierował kolejne zapytanie, już do Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, drążąc ten sam temat. Uzyskał zdawkową odpowiedź, że postępowanie jest w toku i jest prowadzone "w sprawie". Jednocześnie prokurator informuje posła, że "Dalsze decyzje co do kolejnych czynności procesowych zostaną podjęte w terminie zakreślonym w postanowieniu o przedłużeniu okresu śledztwa tj. do dnia 23 sierpnia 2009. "Taka była wersja rzeszowskich prokuratorów po 16 lipca. Sprawą zajmuje się prokurator referent Olewiński. Mniej więcej trzy tygodnie później dochodzi do rozmowy, w której Mariusz Kamiński informuje szefa rządu o dziwnych działaniach jego bliskich współpracowników wokół ustawy o grach i zakładach wzajemnych.
Prokurator Olewiński ma problem z oświadczeniem lustracyjnym. Media podały, że w latach 1985-90 był tajnym współpracownikiem SB. Zanim doszło do ujawnienia tego szczegółu 25.VIII. prokurator Olewiński wraz z zastępcą szefa Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie uczestniczą w naradzie jaką zwołał na ten dzień Prokurator Krajowy Edward Zalewski w trybie pilnym.
27 sierpnia, dwa dni po kluczowym spotkaniu prok. Bogusława Olewińskiego u Prokuratora Krajowego, zakończyły się problemy rzeszowskiego śledczego z oświadczeniem lustracyjnym. Taką datę nosi zarządzenie prokuratora Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Warszawie o "pozostawieniu sprawy bez dalszego biegu". Postępowanie było prowadzone pod nadzorem centralnego Biura Lustracyjnego IPN z Jackiem Wygodą na czele.
Ciąg dalszy już znamy. Prokurator Olewiński stawia zarzut Mariuszowi Kamińskiemu. Nie wiemy czy i czyją ewentualną decyzją między 23 a 25 sierpnia został przedłużony termin zakreślony w postanowieniu o przedłużeniu okresu śledztwa. Zapewne wkrótce się dowiemy, jeśli nie od prokuratury, to od któregoś z blogerów.