Nikt nie lubi zdrajców. Zazwyczaj są oni odrażający i mali . Spoceni i chciwi: władzy , pieniędzy wszystkiego co z się z tym wiąże. Dlatego tak trudno się przyznać, ze 38 mln naród, w środku Europy , przez dekady był rządzony przez postaci tego formatu. Po ujawnieniu wczorajszych sensacji na temat generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka, część publicystów stara się w komentarzach przedstawić , pasowanych na „ludzi honoru”, jako postaci z greckiej tragedii. Tak jest przynajmniej bardziej malowniczo, choć nie do końca prawdziwie. Publicyści zapominają , że strach zabija nie tylko tożsamość , ale i sumienie. W historii dziejów, przykładów tego mamy aż nadto. Wystarczy tylko stworzyć odpowiednią relację opartą na swoistej podległości i solidarności w występku , by pokonać wszelki bariery: skrupułów, niechęci bądź nienawiści.
Takie wnioski, wcale nie odkrywcze, płyną z dokumentów w aktach Stasi , a ujawnionych przez IPN, chyba „rzutem na taśmę”, jakoby gen. Jaruzelski, zwerbowany jako TW Wolski w marcu 1946 roku, od 1952 roku był prowadzony przez , niższego stopniem , gen. Kiszczaka. O TW Wolskim tygodnik „Wprost” pisał w publikacji z 19.VI.2005 roku. O roli gen. Kiszczaka w tym zgodnym tandemie do tej pory można było snuć tylko domysły. Teraz w świetle dokumentów NRD-owskiego wywiadu jest wyraźnie widoczna. Wynika z nich, że obaj panowie byli zwyczajnie na siebie skazani. Nie przeceniam znaczenia tego odkrycia , zbyt wiele cudów widziałam w III RP , by naiwnie wierzyć , że wpłyną one na osąd czy losy , obu wymienionych. Zaraz podniosą się głosy zgodnego chóru „autorytetów”. Będzie coś o szambie , lustracji , sikaniu na pomniki , czy wreszcie przewodniku po domach publicznych ( ostanie osiągnięcie erystyczne). Będzie , bo tak jest zazwyczaj. Czasami sam gen. Jaruzelski wydaje sygnał do odsieczy, wspominając coś o dokumentach , które mogą ujawnić nowe fakty, czy rzucić światło. Po takim ostrzeżeniu temat zazwyczaj znika z publicznej debaty.
Niemniej publikacja wydaje się istotna z dwóch powodów. Po pierwsze ukazuje ona , że nie wszystkie archiwa zostały wyczyszczone , oraz że prawdy o naszej historii trzeba szukać w Berlinie i zapewne, Moskwie, o czym od jakiegoś czasu wspominają dyżurne oszołomy. Zupełnie inną kwestią pozostaje to , na jakiej zasadzie obce państwa weszły w posiadanie tak wrażliwych danych o osobach sprawujących najwyższe urzędy w PRL i cieszących się statutem nietykalnych w niepodległej Rzeczpospolitej, oraz co z tego wynika.
Komentator „Polski” już zdaje się poszukiwać kompromisowego wyjaśnienia roli generałów. W tym celu wprowadza podział na nadzorującego Kiszczaka i nadzorowanego, ewoluującego, Jaruzelskiego , uzyskując efekt „postaci tragicznej”. Tę legendę mają uwiarygodniać słowa samego papieża Jana Pawła II wypowiedziane podczas prywatnej audiencji do Jaruzelskiego ''Panie generale, niech się Pan otrząśnie z tego lęku''. Aby uniknąć pułapki instrumentalnego traktowania największego autorytetu Polaków , nie wolno ich wyrywać z kontekstu. Słowa głowy kościoła katolickiego, ponitfex maximus , nie wolno inaczej rozpatrywać jak w sensie eschatologicznym, a to oznacza , lęk każdej istoty ludzkiej żyjącej w nieprzyjaźni z Bogiem i jego prawami. Domyślam się , że to dopiero początek intelektualnych wygibasów . Spokojnie czekam na dyżurnych obrońców generała, gdyż wiem, nic nie motywuje do wysiłku tak silnie , jak strach. Generał ma także tego świadomość i może być co najwyżej poirytowany, lecz na pewno nie zaniepokojony.
Dla nas płynie z tego niewesoła lekcja. W przypadku każdej poważnej refleksji, nad dziejami Polski w ostatnim 60- leciu, niemiłosiernie wyśmiewany lapsus „z ziemi wolskiej do Polski" , nabiera zupełnie innego, ponurego znaczenia" .
Niemniej publikacja wydaje się istotna z dwóch powodów. Po pierwsze ukazuje ona , że nie wszystkie archiwa zostały wyczyszczone , oraz że prawdy o naszej historii trzeba szukać w Berlinie i zapewne, Moskwie, o czym od jakiegoś czasu wspominają dyżurne oszołomy. Zupełnie inną kwestią pozostaje to , na jakiej zasadzie obce państwa weszły w posiadanie tak wrażliwych danych o osobach sprawujących najwyższe urzędy w PRL i cieszących się statutem nietykalnych w niepodległej Rzeczpospolitej, oraz co z tego wynika.
Komentator „Polski” już zdaje się poszukiwać kompromisowego wyjaśnienia roli generałów. W tym celu wprowadza podział na nadzorującego Kiszczaka i nadzorowanego, ewoluującego, Jaruzelskiego , uzyskując efekt „postaci tragicznej”. Tę legendę mają uwiarygodniać słowa samego papieża Jana Pawła II wypowiedziane podczas prywatnej audiencji do Jaruzelskiego ''Panie generale, niech się Pan otrząśnie z tego lęku''. Aby uniknąć pułapki instrumentalnego traktowania największego autorytetu Polaków , nie wolno ich wyrywać z kontekstu. Słowa głowy kościoła katolickiego, ponitfex maximus , nie wolno inaczej rozpatrywać jak w sensie eschatologicznym, a to oznacza , lęk każdej istoty ludzkiej żyjącej w nieprzyjaźni z Bogiem i jego prawami. Domyślam się , że to dopiero początek intelektualnych wygibasów . Spokojnie czekam na dyżurnych obrońców generała, gdyż wiem, nic nie motywuje do wysiłku tak silnie , jak strach. Generał ma także tego świadomość i może być co najwyżej poirytowany, lecz na pewno nie zaniepokojony.
Dla nas płynie z tego niewesoła lekcja. W przypadku każdej poważnej refleksji, nad dziejami Polski w ostatnim 60- leciu, niemiłosiernie wyśmiewany lapsus „z ziemi wolskiej do Polski" , nabiera zupełnie innego, ponurego znaczenia" .