Konflikt jaki rozgorzał wokół rezerwy pieniężnej wypracowanej przez NBP potwierdza, że światła myśl ekonomiczna Andrzeja Leppera , który chciał poprawić byt ludności pracującej oraz bezrobotnej , miast i wsi, kosztem NBP jest zawsze żywa. Myśl ta nie ma barw , bo aktualnie jest realizowana przez patentowanych liberałów, którzy już zapomnieli jak swego czasu szafowali hasłami o niezależności banku centralnego, jako ostoi demokracji i porządku konstytucyjnego. Tyle , że wówczas fundamentalne zasady ustrojowe utożsamiano z osobą prezesa NBP, Leszka Balcerowicza
Pomysł położenia niewidzialnej ręki rynku na rezerwach NBP nie jest nowy. Nowością jest , że to rząd Donalda Tuska, przy wsparciu członków RPP ze swego namaszczenia, dąży do realizacji postulatu przypisywanego niegdyś populistom i ekonomicznym analfabetom. Na ten temat zabrał głos jeden z byłych wiceprezesów NBP , Krzysztof Rybiński. Wytknął członkom RPP, że podejmując uchwałę zmienili zasady rachunkowości w NBP wstecz, naruszając w ten sposób jedną z fundamentalnych zasad praworządności, zasadę nieretroakcji( lex retro non agit). Co jest warte złamania prawa? Bagatela 8 mld PLN przeznaczonych na ryzyko kursowe. Jakie konsekwencje może ponieść nasza waluta? Krzysztof Rybiński wyjaśnia :
„Jeżeli złoty się osłabia, to w świetle nowej uchwały nie tworzy się rezerwy na ryzyko kursowe i wypłaca nadzwyczajnie duży zysk NBP do budżetu Jeżeli złoty się umacnia, to wtedy NBP pozbawiony właściwych rezerw wykazuje stratę. Ponieważ w okresie poprzedzającym wejście Polski do euro złoty powinien się umacniać, można oczekiwać, że będzie ujemny wynik finansowy NBP, i będzie coraz większa strata w bilansie NBP. To już się działo w przeszłości, gdy NBP wykazał wysoką stratę za 2007 rok w wyniku aprecjacji złotego (bo rezerwy walutowe są mniej warte wyrażone w mocnych złotych). Aprecjacja złotego była tak silna, że zjadła całą rezerwę rewaluacyjną w wysokości 30 mld złotych, którą wcześniej chciał zagarnąć Andrzej Lepper i dodatkowo wybiła dziurę w bilansie NBP. W 2009 roku wahania złotego były tak duże, że niezrelizowane różnice kursowe wahały się od ponad 50 mld złotych do paru miliardów. To co nie udało się Lepperowi, teraz realizuje obecny rząd. Jeżeli rządowi się uda, to będzie oznaczało, że część długu publicznego zostanie “schowana” w postaci rosnącej straty w bilansie NBP. Może to spowodować problemy ze skutecznym realizowaniem polityki pieniężnej, bo bank centralny który ma olbrzymią stratę może stracić reputację i zaufanie obywateli".
Na tym jednak nie koniec. Jeżeli rząd i NBP nie dojdą do porozumienia i bank przekaże do budżetu wyliczone przez siebie w/g starych zasad , 4,1 mld PLN, to członkowie RPP z nadania partii rządzącej ( 6 na 9) mogą nie udzielić zarządowi banku absolutorium z zemsty. Ponieważ prawo nie przewiduje takiego wariantu, zaczną się gorszące spory kompetencyjne , osłabiające wiarygodność Polski na arenie międzynarodowej, co przełoży się na koszty obsługi polskiego długu w świecie. Zapłacimy je wszyscy , z naszych podatków. Wszystko po to, by przykryć deficyt budżetowy zbliżający się do bariery 55%, by w roku wyborczym szastać publicznym groszem i przeznaczyć go na „kiełbasę wyborczą”.
Wczorajsze „Wiadomości” pokazały zadowolonych członków rady. W szczególnie dobrym nastroju był Jan Winiecki. Nazwę stacji ojca Ryzyka „Trwam” skojarzył z „mać trwa”, a telewizję publiczną z innego typu „publiczną” działalnością. Trzeba przyznać, że pan profesor zasłużył na pochwałę za żelazną konsekwencję. Nie tylko myślą ekonomiczną, ale taktem i poczuciem humoru przypominał Andrzeja Leppera. Zupełnie jak w czasach, gdy jako ghost writer pisywał przemówienia towarzyszom pierwszym sekretarzom. Cóż przyzwyczajenie, to druga natura.
„Jeżeli złoty się osłabia, to w świetle nowej uchwały nie tworzy się rezerwy na ryzyko kursowe i wypłaca nadzwyczajnie duży zysk NBP do budżetu Jeżeli złoty się umacnia, to wtedy NBP pozbawiony właściwych rezerw wykazuje stratę. Ponieważ w okresie poprzedzającym wejście Polski do euro złoty powinien się umacniać, można oczekiwać, że będzie ujemny wynik finansowy NBP, i będzie coraz większa strata w bilansie NBP. To już się działo w przeszłości, gdy NBP wykazał wysoką stratę za 2007 rok w wyniku aprecjacji złotego (bo rezerwy walutowe są mniej warte wyrażone w mocnych złotych). Aprecjacja złotego była tak silna, że zjadła całą rezerwę rewaluacyjną w wysokości 30 mld złotych, którą wcześniej chciał zagarnąć Andrzej Lepper i dodatkowo wybiła dziurę w bilansie NBP. W 2009 roku wahania złotego były tak duże, że niezrelizowane różnice kursowe wahały się od ponad 50 mld złotych do paru miliardów. To co nie udało się Lepperowi, teraz realizuje obecny rząd. Jeżeli rządowi się uda, to będzie oznaczało, że część długu publicznego zostanie “schowana” w postaci rosnącej straty w bilansie NBP. Może to spowodować problemy ze skutecznym realizowaniem polityki pieniężnej, bo bank centralny który ma olbrzymią stratę może stracić reputację i zaufanie obywateli".
Na tym jednak nie koniec. Jeżeli rząd i NBP nie dojdą do porozumienia i bank przekaże do budżetu wyliczone przez siebie w/g starych zasad , 4,1 mld PLN, to członkowie RPP z nadania partii rządzącej ( 6 na 9) mogą nie udzielić zarządowi banku absolutorium z zemsty. Ponieważ prawo nie przewiduje takiego wariantu, zaczną się gorszące spory kompetencyjne , osłabiające wiarygodność Polski na arenie międzynarodowej, co przełoży się na koszty obsługi polskiego długu w świecie. Zapłacimy je wszyscy , z naszych podatków. Wszystko po to, by przykryć deficyt budżetowy zbliżający się do bariery 55%, by w roku wyborczym szastać publicznym groszem i przeznaczyć go na „kiełbasę wyborczą”.
Wczorajsze „Wiadomości” pokazały zadowolonych członków rady. W szczególnie dobrym nastroju był Jan Winiecki. Nazwę stacji ojca Ryzyka „Trwam” skojarzył z „mać trwa”, a telewizję publiczną z innego typu „publiczną” działalnością. Trzeba przyznać, że pan profesor zasłużył na pochwałę za żelazną konsekwencję. Nie tylko myślą ekonomiczną, ale taktem i poczuciem humoru przypominał Andrzeja Leppera. Zupełnie jak w czasach, gdy jako ghost writer pisywał przemówienia towarzyszom pierwszym sekretarzom. Cóż przyzwyczajenie, to druga natura.