- Wolność słowa, która jest niesamowitą historią demokracji, ma różne oblicza. Może się np. przeobrazić w nienawiść, z którą mamy do czynienia w obrazkach i wiadomościach z Paryża – mówił na wczorajszej konferencji prasowej Jerzy Owsiak. W tym samym czasie, kilku mężczyzn z ochrony szefa WOŚP wyprowadzało z sali konferencyjnej dziennikarza. Bo zadał pytanie, które Owsiaka rozdrażniło.
Pominę niestosowność porównania jakiejkolwiek i czyjejkolwiek sytuacji do terrorystycznego ataku na redakcję paryskiego tygodnika „Charlie Hebdo”. Sięgnięcie po tego typu analogię świadczy jedynie o megalomanii porównującego i braku jego wyczucia, niczym więcej. Dziwne deja vu. Nie tak dawno ochroną, tyle że umundurowaną, posłużył się wobec prasy świeżo wybrany marszałek sejmu, Radosław Sikorski. Wówczas wywołało to falę krytyki. Wydarzenia z konferencji WOŚP przeszły bez echa. Media ograniczyły się do nazwania ich „incydentem”. Bądź całkowicie przemilczały, skupiając całą uwagę na tym jak głośno i jak licznie gra Orkiestra.
Ewidentnie zabrakło w środowisku dziennikarskim solidarności. Nie pierwszy zresztą raz. Podobnie było w listopadzie, po wydarzeniach w siedzibie PKW. Gdyby nie fakt, że policja zatrzymała nie tylko wykonującego obowiązki zawodowe dziennikarza TV Republika, ale też fotoreportera PAP, większość mediów w ogóle nie nagłośniłaby sprawy. Dla niektórych zresztą, niesłusznie zatrzymanym był jedynie Tomasz Gzell.
Zgoda, nie wszystkie media i nie wszystkich dziennikarzy darzy się sympatią. Nie wszystkich taką samą. Można spierać się o to, czy zachowanie Michała Rachonia na konferencji WOŚP było właściwe czy też może celowo prowokował. Ale bez względu na wszystko, nie można godzić się na akty skandalicznego łamania standardów demokracji, na próby blokowania krytyki, na stosowanie siły. W stosunku do kogokolwiek, nie tylko dziennikarzy. I nie może by zgody na milczenie w tej sprawie mediów, które mówią o postępującym kryzysie wolności słowa na świecie, na własnym podwórku patrzą i udają, że nie widzą.
Ewidentnie zabrakło w środowisku dziennikarskim solidarności. Nie pierwszy zresztą raz. Podobnie było w listopadzie, po wydarzeniach w siedzibie PKW. Gdyby nie fakt, że policja zatrzymała nie tylko wykonującego obowiązki zawodowe dziennikarza TV Republika, ale też fotoreportera PAP, większość mediów w ogóle nie nagłośniłaby sprawy. Dla niektórych zresztą, niesłusznie zatrzymanym był jedynie Tomasz Gzell.
Zgoda, nie wszystkie media i nie wszystkich dziennikarzy darzy się sympatią. Nie wszystkich taką samą. Można spierać się o to, czy zachowanie Michała Rachonia na konferencji WOŚP było właściwe czy też może celowo prowokował. Ale bez względu na wszystko, nie można godzić się na akty skandalicznego łamania standardów demokracji, na próby blokowania krytyki, na stosowanie siły. W stosunku do kogokolwiek, nie tylko dziennikarzy. I nie może by zgody na milczenie w tej sprawie mediów, które mówią o postępującym kryzysie wolności słowa na świecie, na własnym podwórku patrzą i udają, że nie widzą.