Prokuratorskie śledztwo w sprawie nielegalnych prowizji, pobieranych przez polityków i menadżerów polskich rafinerii od kontraktów na dostawy ropy, praktycznie od dwóch lat stoi w miejscu. Najśmieszniejsze, że stało się to za rządów ekipy, która wygrała wybory pod hasłem walki z korupcją.
Komisja ds. PKN Orlen stwierdziła w swoim raporcie w 2005 r., że "pomiędzy kierownictwem i osobami odpowiedzialnymi za politykę zakupów ropy w Petrochemii Płockiej a właścicielami spółki J&S nastąpiło porozumienie, a być może nawet zmowa połączona z korupcją, jak wskazują na to zeznania niektórych świadków". Podejrzenia dotyczą nie tylko cypryjskiej spółki, ale także innych firm dostarczających ropę do naszych rafinerii.
O tym jak wygląda mechanizm płacenia lewej kasy od kontraktów na dostawy ropy świadczy ujawniony przez media przypadek Jerzy K., znanego szczecińskiego biznesmena, któremu kontakty z prokuraturą zjadły część nazwiska. Jerzy K. to kolega znanych polityków: m.in Artura Balazsa, Jacka Piechoty, a także mniej znanych jak Krzysztof Żyndul, szef Nafty Polskiej za rządów Marka Belki. Jerzy K. w 1996 r. sprzedał połowę swoich udziałów w spółce Solo właścicielom J&S Sławomirowi Smołokowskiemu i Grzegorzowi Jankilewiczowi.
15 września 2000 r. Jerzy K. założył spółkę JFK Investment (17 lutego 2001 r. zmieniła nazwę na Brends). 6 grudnia 2000 r. PKN Orlen podpisał kontrakt na dostawy ropy z firmą z Monachium BMP Trading. Należy ona do braci Andrieja i Siemona Błochów, obywateli Niemiec, a wcześniej ZSRR (skąd my to znamy?). Wartość umowy, według ówczesnych cen ropy, szacowana była na 400 mln USD. Dziesięć dni później, 15 grudnia 2000 r., BMP Trading z Monachium podpisała umowę z firmą Jerzego K. Jeden z załączników do tej umowy przewiduje, że firma JFK otrzymuje 15 centów od każdej baryłki ropy, którą sprzeda BMP. Po co pośrednictwo pomorskiej firmy w kontrakcie między Jukosem (to on głównie sprzedawał ropę BMP) a PKN Orlen? Do czyich kieszeni trafiają te pieniądze? Najciekawsze, że menadżerowie PKN Orlen oficjalnie nic o tym pośrednictwie nie wiedzieli.
Adam Zadworny, dziennikarz "Gazety Wyborczej" ustalił w czerwcu zeszłego roku, że polscy prokuratorzy przesłuchali Siemiona Błocha. Stwierdził on, że nie było żadnych usług finansowych dla jego spółki (jak tłumaczył Jerzy K.) tylko zwyczajna prowizja za załatwienie kontraktu.
To, że w tym przypadku poznaliśmy mechanizm wypływania lewej kasy z ropy zawdzięczamy niefrasobliwości Jerzego K. Gdyby zamiast spółki Brends wskazał Siemionowi Błochowi spółkę np. z Wysp Dziewiczych, to zapewne sprawa prowizji pozostałaby tajemnicą.
Opisany wyżej system stworzono pod patronatem polskich tajnych służb. Kontrakt z BMP negocjował Andrzej P. wieloletni szef działu zakupów ropy, który jak wynika z raportu z likwidacji WSI współpracował z wojskowymi służbami. Ten sam Andrzej P. faworyzował wspomnianą spółkę J&S. I jeśli wierzyć jej właścicielom, czynił to bezinteresownie...
O tym jak wygląda mechanizm płacenia lewej kasy od kontraktów na dostawy ropy świadczy ujawniony przez media przypadek Jerzy K., znanego szczecińskiego biznesmena, któremu kontakty z prokuraturą zjadły część nazwiska. Jerzy K. to kolega znanych polityków: m.in Artura Balazsa, Jacka Piechoty, a także mniej znanych jak Krzysztof Żyndul, szef Nafty Polskiej za rządów Marka Belki. Jerzy K. w 1996 r. sprzedał połowę swoich udziałów w spółce Solo właścicielom J&S Sławomirowi Smołokowskiemu i Grzegorzowi Jankilewiczowi.
15 września 2000 r. Jerzy K. założył spółkę JFK Investment (17 lutego 2001 r. zmieniła nazwę na Brends). 6 grudnia 2000 r. PKN Orlen podpisał kontrakt na dostawy ropy z firmą z Monachium BMP Trading. Należy ona do braci Andrieja i Siemona Błochów, obywateli Niemiec, a wcześniej ZSRR (skąd my to znamy?). Wartość umowy, według ówczesnych cen ropy, szacowana była na 400 mln USD. Dziesięć dni później, 15 grudnia 2000 r., BMP Trading z Monachium podpisała umowę z firmą Jerzego K. Jeden z załączników do tej umowy przewiduje, że firma JFK otrzymuje 15 centów od każdej baryłki ropy, którą sprzeda BMP. Po co pośrednictwo pomorskiej firmy w kontrakcie między Jukosem (to on głównie sprzedawał ropę BMP) a PKN Orlen? Do czyich kieszeni trafiają te pieniądze? Najciekawsze, że menadżerowie PKN Orlen oficjalnie nic o tym pośrednictwie nie wiedzieli.
Adam Zadworny, dziennikarz "Gazety Wyborczej" ustalił w czerwcu zeszłego roku, że polscy prokuratorzy przesłuchali Siemiona Błocha. Stwierdził on, że nie było żadnych usług finansowych dla jego spółki (jak tłumaczył Jerzy K.) tylko zwyczajna prowizja za załatwienie kontraktu.
To, że w tym przypadku poznaliśmy mechanizm wypływania lewej kasy z ropy zawdzięczamy niefrasobliwości Jerzego K. Gdyby zamiast spółki Brends wskazał Siemionowi Błochowi spółkę np. z Wysp Dziewiczych, to zapewne sprawa prowizji pozostałaby tajemnicą.
Opisany wyżej system stworzono pod patronatem polskich tajnych służb. Kontrakt z BMP negocjował Andrzej P. wieloletni szef działu zakupów ropy, który jak wynika z raportu z likwidacji WSI współpracował z wojskowymi służbami. Ten sam Andrzej P. faworyzował wspomnianą spółkę J&S. I jeśli wierzyć jej właścicielom, czynił to bezinteresownie...