16 października 2007 r. spółka J&S Energy została ukarana rekordową (461,6 mln zł) karą za brak obowiązkowych rezerw paliwa. Był ogromny szum, konferencje prasowe, wreszcie zapowiedź odwołania. Szefowie J&S Energy twierdzili wówczas, że rezerwy mieli, a brakowało im tylko stosownych umów. Kara zaś była niesprawiedliwa. Dlaczego zatem nie ogłosili swojego zwycięstwa, gdy kilka dni temu minister gospodarki i wicepremier Pawlak uwzględnił ich odwołanie? Komu zależy na tym, aby było jak najciszej nad tą karą? 461,6 mln zł to dużo pieniędzy i trzeba wyjaśnić, czy były podstawy do uchylenia kary i podać je do publicznej wiadomości.
W Agencji Rezerw Materiałowych nikt nie chciał komentować decyzji Waldemara Pawlaka. Sprawę badają nasi prawnicy - poinformował mnie rzecznik ARM.
Przypomnijmy: zgodnie z prawem każda spółka, która handluje paliwem musi przechowywać jego odpowiednie rezerwy. Podczas kontroli w firmie J&S Energy wykazano brak paliwa. Co więcej mimo dwóch kolejnych terminów wyznaczanych przez ARM nie udało się firmie J&S Energy zgromadzić odpowiednich zapasów.
"Wymierzenie kary zakończyło prowadzone od sierpnia postępowanie mające na celu wyegzekwowanie od J&S Energy SA wypełnienia przez firmę zobowiązań. Po zakończeniu kontroli, która ujawniła braki, sporządzeniu stosownego protokołu i wystąpienia pokontrolnego firma wezwana została do uzupełnienia braków w ciągu 21 dni. Termin ten upłynął 12 września 2007 r. J&S Energy SA wystąpiła o przedłużenie tego terminu o kolejne 21 dni. Otrzymała zgodę na termin 14-sto dniowy, który upłynął 15 października 2007 r. Kolejny wniosek J&S Energy SA o przedłużenie postępowania do końca października 2007 r. został rozpatrzony negatywnie." - to stanowisko ARM z października 2007 r.
Szefowie J&S Energy twierdzili, że wszystko było w porządku. W gazetach pojawiały się artykuły inspirowane zapewne przez firmę, że wszystko było w porządku, bo J&S Energy miał zapasy w PERN-nie, tylko brakowało mu umów pisemnych. Pomijając absurdalność takiego stanowiska (cytując klasyka Radka Sikorskiego: na gębę to jest krem Nivea), to zastanawia jedno: w jaki sposób J&S Energy wlał ropę do rurociągów PERN skoro nie miał stosownych umów? Zapytałem wówczas o to firmę MDI, która zajmuje się kontaktami z mediami w imieniu J&S i nie otrzymałem na moje pytanie odpowiedzi.
Według mnie cała sprawa jest wielkim skandalem, przede wszystkim z uwagi na tajny tryb w jakim się to załatwia. Dlaczego resort gospodarki nie stara się wyjaśnić swojej decyzji? Dlaczego szefowie J&S Energy nie chcą triumfalnie ogłosić, że mieli rację? Czyżby realizowali taktykę "ciszej nad tą karą?" W końcu w okresie świątecznym gazety nie lubią takich nudnych tematów.
P.S
Poniżej pytania, na które nie odpowiedziała reprezentująca J&S Energy firma MDI.
Wysłane 17.10.2007
1) Dziennikarz gazety "Parkiet" pytał na konferencji prasowej Ministerstwa Gospodarki 17.10 br., powołując się na informację z Państwa firmy stwierdził, że do systemu rurociągów PERN wlaliście Państwo około 150 tys. ton ropy, tylko nie macie stosownych umów z PERN-em. Czy takie zdarzenie
miało miejsce?
2) Jeżeli tak, to na jakiej podstawie prawnej udało się Państwu wlać powyższą ropę do systemów polskich rurociągów? Jaki podmiot wskazaliście jako odbiorcę w Transniefcie? Co się stanie z ropą w rurociągach jeżeli PERN nie podpisze z Państwa firmą umowy?
P.S 2
Polska Agencja Prasowa podała dziś informację za tym blogiem (sami do niej wysłaliśmy - jak zwykle - zgłoszenie nowej informacji) "zapominając" o podaniu źródła i okoliczności. Ciekawe dlaczego?
Przypomnijmy: zgodnie z prawem każda spółka, która handluje paliwem musi przechowywać jego odpowiednie rezerwy. Podczas kontroli w firmie J&S Energy wykazano brak paliwa. Co więcej mimo dwóch kolejnych terminów wyznaczanych przez ARM nie udało się firmie J&S Energy zgromadzić odpowiednich zapasów.
"Wymierzenie kary zakończyło prowadzone od sierpnia postępowanie mające na celu wyegzekwowanie od J&S Energy SA wypełnienia przez firmę zobowiązań. Po zakończeniu kontroli, która ujawniła braki, sporządzeniu stosownego protokołu i wystąpienia pokontrolnego firma wezwana została do uzupełnienia braków w ciągu 21 dni. Termin ten upłynął 12 września 2007 r. J&S Energy SA wystąpiła o przedłużenie tego terminu o kolejne 21 dni. Otrzymała zgodę na termin 14-sto dniowy, który upłynął 15 października 2007 r. Kolejny wniosek J&S Energy SA o przedłużenie postępowania do końca października 2007 r. został rozpatrzony negatywnie." - to stanowisko ARM z października 2007 r.
Szefowie J&S Energy twierdzili, że wszystko było w porządku. W gazetach pojawiały się artykuły inspirowane zapewne przez firmę, że wszystko było w porządku, bo J&S Energy miał zapasy w PERN-nie, tylko brakowało mu umów pisemnych. Pomijając absurdalność takiego stanowiska (cytując klasyka Radka Sikorskiego: na gębę to jest krem Nivea), to zastanawia jedno: w jaki sposób J&S Energy wlał ropę do rurociągów PERN skoro nie miał stosownych umów? Zapytałem wówczas o to firmę MDI, która zajmuje się kontaktami z mediami w imieniu J&S i nie otrzymałem na moje pytanie odpowiedzi.
Według mnie cała sprawa jest wielkim skandalem, przede wszystkim z uwagi na tajny tryb w jakim się to załatwia. Dlaczego resort gospodarki nie stara się wyjaśnić swojej decyzji? Dlaczego szefowie J&S Energy nie chcą triumfalnie ogłosić, że mieli rację? Czyżby realizowali taktykę "ciszej nad tą karą?" W końcu w okresie świątecznym gazety nie lubią takich nudnych tematów.
P.S
Poniżej pytania, na które nie odpowiedziała reprezentująca J&S Energy firma MDI.
Wysłane 17.10.2007
1) Dziennikarz gazety "Parkiet" pytał na konferencji prasowej Ministerstwa Gospodarki 17.10 br., powołując się na informację z Państwa firmy stwierdził, że do systemu rurociągów PERN wlaliście Państwo około 150 tys. ton ropy, tylko nie macie stosownych umów z PERN-em. Czy takie zdarzenie
miało miejsce?
2) Jeżeli tak, to na jakiej podstawie prawnej udało się Państwu wlać powyższą ropę do systemów polskich rurociągów? Jaki podmiot wskazaliście jako odbiorcę w Transniefcie? Co się stanie z ropą w rurociągach jeżeli PERN nie podpisze z Państwa firmą umowy?
P.S 2
Polska Agencja Prasowa podała dziś informację za tym blogiem (sami do niej wysłaliśmy - jak zwykle - zgłoszenie nowej informacji) "zapominając" o podaniu źródła i okoliczności. Ciekawe dlaczego?