Polecam lekturę wywiadu z generałem Edwardem Pietrzykiem, byłym ambasadorem w Iraku, jaki ukazał się w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej". Opisany przez niego brak zainteresowania polskich decydentów nabyciem taniej irackiej ropy i gazu, w normalnym kraju stałby się powodem powołania parlamentarnej komisji śledczej lub przynajmniej spowodowałby dyskusję publiczną. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że w Polsce nikt nie zastanowi się nad tym co ujawnił gen. Pietrzyk.
Oto cytat, na który pragnę zwrócić szczególną uwagę:
"Jako ambasador patrzyłem na Irak dopiero od 2007 r., tuż przed początkiem procesu przygotowania do wycofywania naszych wojsk. Naszemu społeczeństwu wmawiano bajki: że Amerykanie nie dali, nie pozwolili itd. A prawda jest taka - chcesz zarabiać, musisz tam być, musisz lobbować, szukać furtek, znać lokalne prawo. Nasza gospodarka i odpowiedzialni za nią ludzie nie byli do tego kompletnie przygotowani. Owszem, do Bagdadu przyjechały nasze firmy. Jednak w 2004 r. zaczął się ich odwrót, bo nasze Ministerstwo Obrony nie było zainteresowane zorganizowaniem polskiego zespołu odbudowy prowincji, który miałby wgląd i sterował procesem wyboru inwestorów w naszej strefie. Potężna siła wojskowa Polski nie została spożytkowana gospodarczo! A ropa?! Przecież udało mi się doprowadzić do wizyty irackiego ministra ropy w Polsce. Jednak nasi ludzie od ropy doszli do wniosku, że kupowanie ropy i gazu z Iraku poniżej światowych cen nam się nie opłaca. To przykre i dziwne, ponieważ opłaca się to krajom, które nie były zaangażowane militarnie w ustabilizowanie sytuacji w Iraku, np. Rosji i Chinom.
Koreańczykom też się opłaca?". Chętnie bym się dowiedział jakim to ludziom nie opłacało się w Polsce kupować tanio ropy i gazu. Temat ten niestety od lat wygląda tak samo: nikomu nie zależy, aby kupować tanio, tylko od sprawdzonych pośredników umieszczonych na Cyprze, Wyspach Dziewiczych, Szwajcarii czy Bliskim Wschodzie.
"Jako ambasador patrzyłem na Irak dopiero od 2007 r., tuż przed początkiem procesu przygotowania do wycofywania naszych wojsk. Naszemu społeczeństwu wmawiano bajki: że Amerykanie nie dali, nie pozwolili itd. A prawda jest taka - chcesz zarabiać, musisz tam być, musisz lobbować, szukać furtek, znać lokalne prawo. Nasza gospodarka i odpowiedzialni za nią ludzie nie byli do tego kompletnie przygotowani. Owszem, do Bagdadu przyjechały nasze firmy. Jednak w 2004 r. zaczął się ich odwrót, bo nasze Ministerstwo Obrony nie było zainteresowane zorganizowaniem polskiego zespołu odbudowy prowincji, który miałby wgląd i sterował procesem wyboru inwestorów w naszej strefie. Potężna siła wojskowa Polski nie została spożytkowana gospodarczo! A ropa?! Przecież udało mi się doprowadzić do wizyty irackiego ministra ropy w Polsce. Jednak nasi ludzie od ropy doszli do wniosku, że kupowanie ropy i gazu z Iraku poniżej światowych cen nam się nie opłaca. To przykre i dziwne, ponieważ opłaca się to krajom, które nie były zaangażowane militarnie w ustabilizowanie sytuacji w Iraku, np. Rosji i Chinom.
Koreańczykom też się opłaca?". Chętnie bym się dowiedział jakim to ludziom nie opłacało się w Polsce kupować tanio ropy i gazu. Temat ten niestety od lat wygląda tak samo: nikomu nie zależy, aby kupować tanio, tylko od sprawdzonych pośredników umieszczonych na Cyprze, Wyspach Dziewiczych, Szwajcarii czy Bliskim Wschodzie.