Sukcesy, które martwią

Sukcesy, które martwią

Bank PKO BP w bardzo dobrej kondycji – tytułuje tekst Business Insider. I dalej: bank podtrzymał swoje prognozy dotyczące zysku netto za 2017 rok. Ma on wynieść ponad 3 miliardy zł. Zapewne inne banki też są w bardzo dobrej kondycji i wykażą dobre wyniki finansowe. Brawo. Problem, że zwykli posiadacze lokat tracą na swoich oszczędnościach i trudno im podzielać dobre samopoczucie bankierów.

Banki, jak każde przedsiębiorstwo działa tak by wypracować i maksymalizować zysk. Jeśli bank notowany jest na giełdzie, tym samym ma spełniać oczekiwania inwestorów. To takie ekonomiczne abecadło. W okresie styczeń – sierpień 2017 sektor bankowy osiągnął 9.370 miliarda zysku. To trochę gorzej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego, gdy zysk wyniósł 10.320 miliarda. Ten 10 procentowy spadek, to zapewne rezultat obowiązującego od lutego 2016 podatku bankowego w wysokości 0.44 procent aktywów. Ale, jak widać nadal jest dobrze.

Bankom jest dobrze, akcjonariuszom dobrze ale czy dobrze ludziom trzymającym w bankach swoje pieniądze? Nie, oni mają zasmucone miny. Oprocentowanie klasycznych i bezpiecznych lokat (Bankowy Fundusz Gwarancyjny) jest na poziomie 0.8 – 2.5 procent. To zależy od kwoty zdeponowanych środków i okresu trwania lokaty (nie uwzględniam produktów typu „bonus na start”, bo to tylko dla nowych środków i na 3-4 miesiące.) Od tego odejmujemy jeszcze tzw podatek Belki od dochodów kapitałowych czyli 19 procent (kompletny idiotyzm podatek od opodatkowanych pieniędzy). Na koniec dnia - jak to nazywają finansiści – jesteś na stracie.

Ostatnio bankier w krawacie w barwach zgodnych z identyfikacją graficzną banku powiedział mi: zakończyła się panu lokata, zarobił pan xxx zł. Uprzejmie (ponieważ poczęstował kawą) wyjaśniam, że przy inflacji 2.2 (teraz już 2.5) to ja mam mniej pieniędzy niż miałem pół roku temu. Czyli za ulokowane środki wraz z odsetkami mogę teraz kupić mniej niż wcześniej. Bankier bezradnie rozkłada ręce.

Ludzie masowo wycofują pieniądze z bezpiecznych lokat. Wybierają tajemnicze produkty finansowe wysokiego ryzyka. Bankier z przyjemnością je przedstawi pokazując stosowne wykresy z zyskiem na przykład 9 procent za ubiegły rok. Można to brać, można też pójść do kasyna lub obstawić, że piłkarski klub Bruk – Bet Termalica Nieciecza wygra Ekstraklasę i dojdzie do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Albo inwestują w mieszkania pod wynajem, gdzie rentowność jest na poziomie 4-7 procent. W przypadku mieszkań ryzykiem jest ustawa o ochronie praw lokatora, czyli legalnie nie wyrzucisz niepłacącego najemcy. Potrzebny sąd, komorniczy nakaz eksmisji, lokal zastępczy itp. A jak go będziesz nękać np. odłączając prąd czy dając w zimie okna do renowacji – do 3 lat więzienia.

Nie wiem jak rozwiązać ten problem. Z jednej strony popieram banki w staraniach o maksymalizację zysku. Z drugiej strony, nie bardzo rozumiem, że bank nie daje mi zarobić obracając moimi pieniędzmi. I chwali się zyskiem ale nie moim, skromnego interesariusza. Prezes banku pije szampana, odbiera gratulacje. I nic w tym złego. Ale klienci z lokatami mają coraz mniej pieniędzy.

Wolny rynek, nie musisz mieć bezpiecznych lokat – powie liberał ekonomiczny. Owszem, nie muszę – odpowiem też jako liberał. Nie muszę ale nie chcę tracić swoich oszczędności przy zachowaniu bezpieczeństwa kapitału. Chyba to nie jest finezyjna fanaberia? Mogę nie kupić szalika w Burberry za tysiąc, tylko gdzieś za 25 zł. Mam wybór. Pieniądze muszę gdzieś trzymać. Tu wyboru nie mam. Mogę tylko stracić więcej lub mniej.

Ostatnie wpisy