Mamy państwo opiekuńcze. Trudno. Ale też opiekować się można na różne sposoby. Leszek Miller, za którego rządów z socjalnymi fanaberiami wcale nie przesadzano a nawet obniżono niektóre podatki, w ostatnim wywiadzie na antenie TVN24 wprowadził ciekawe rozróżnienie. Polityka rozdawnictwa i polityka społeczna. Ta pierwsza, to jak 500 plus. Rozdaje się pieniądze podatników wszystkim, jak leci, nie patrząc na jego dochody i rzeczywiste potrzeby. Polityka społeczna – bliższa byłemu premierowi -to wsparcie dla realnie potrzebujących, w adekwatnej do ich sytuacji wysokości. Pełna zgoda z Leszkiem Millerem.
To samo dotyczy innych benefitów typu: 300 zł na wyprawkę szkolną, darmowych leków dla seniorów czy obiecanej 13. emerytury. Jest smutne, iż spora część emerytów żyje w biedzie, nie stać ich na zakup niezbędnych leków i dobrą opiekę medyczną. Liczyć muszą na wsparcie rodziny, a gdy jej nie ma… Ale są też zamożni emeryci, i to nie dlatego, że po dziesiątkach lat pracy, ZUS oddaje im część przelanych tam środków. Są zamożni bo zgromadzili spory majątek, inwestowali z sukcesem na giełdzie, czy też na starość wycofali się z biznesu sprzedając fabrykę okien. Teraz mieszkają na Teneryfie, pływają jachtem spożywając zdrowe owoce morza. Godne do pozazdroszczenia, ale nie do typowo polskiej zawiści.
Na tym tle jeszcze w miarę sensownie wygląda program mieszkanie plus. Tu Polska ma olbrzymie deficyty. Do średniej unijnej brakuje nam 3 milionów mieszkań. Za poprzedniej ekipy były już mieszkaniowe projekty. Polegały na pokryciu przez państwo części odsetek od kredytów hipotecznych. Super, tylko ta pomoc trafiała do w miarę zamożnych, bo posiadających zdolność kredytową. A co z tymi, którzy z różnych, często nie zawinionych przyczyn tej zdolności nie posiadają? Projekt mieszkanie plus właśnie do takich osób jest skierowany. Polega na dopłatach do czynszu w budynkach mieszkalnych w ramach programu stworzonych. Ma to jakiś sens, bo najemcy coś tam sami muszą płacić, co w dłuższej perspektywie pokryje koszty państwowej inwestycji. Inna sprawa, czy rolą państwa jest bawienie się w dewelopera.
– Każdy kraj w Unii Europejskiej realizuje jakąś formę polityki mieszkaniowej. Co ciekawe, mimo tego, że Wielka Brytania i Irlandia, są uważane za najbardziej liberalne i najmniej socjalne kraje w UE, to akurat tam odsetek PKB przeznaczany na dodatki do czynszu jest najwyższy w Europie, 30 razy więcej niż w Polsce, względem PKB. W liczbach bezwzględnych było by to jeszcze więcej – tłumaczył Mirosław Barszcz, prezes PFR Nieruchomości, podczas konferencji „Mieszkanie Plus. Mówimy jak jest”.
Na razie program jest fazie mocno początkowej. Oddanych do użytku zostało 480 lokali, 1525 jest w budowie. Dlaczego tak powoli to idzie? Brzmi to paradoksalnie, ale w państwowym projekcie przeszkadza państwo. Prace budowlane trwają 23 miesiące a proces inwestycyjny 43 miesiące. A więc 20 miesięcy, to najpierw wszelkie pozwolenia na budowę a następnie tzw. odbiory. Ten kuriozalny terminarz dotyczy też oczywiście prywatnych deweloperów, co w efekcie podnosi ceny mieszkań na rynku oraz ceny najmu. Może i dobrze, że opiekuńcze państwo zajęło się mieszkaniami dla realnie potrzebujących. Ale niech zajmie się tym, co jest jego prawdziwym obowiązkiem: uproszczeniem i skróceniem procedur z myślą o całym rynku mieszkaniowym.