Lewandowski made in Poland

Lewandowski made in Poland

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gdy w styczniu 2014 Robert Lewandowski podpisał kontrakt z Bayernem Monachium życzyłem mu taksówkarzy i barmanów wymieniających jego nazwisko i kraj, z którego pochodzi. To z nimi najczęściej rozmawiam za granicą podpytując z czym się Polska kojarzy. We Włoszech to Zibi Boniek, choć trumfy z Juventusem to zamierzchła historia futbolu, Karol Wojtyła i Lech wałęsa. Nikogo ze współczesnych. Żadnych polskich firm, produktów.
Z Chicago pamiętam plakat promujący polski produkt, wódkę Żytnią o treści „From Poland where vodka was born”. Oprócz wódki i Wałęsy w Stanach, znany jest pewnie koszykarz Marcin Gortat i placekicker Sebastian Janikowski przedstawiciel dziwnej dyscypliny polegającej na kopaniu piłki nad, zamiast pod poprzeczkę. W Europie może Agnieszka Radwańska, choć wielkiego sukcesu nie ma na swoim koncie.

Gdy Lewandowski przechodził do Bayernu nie brakowało głosów, że to błąd, że nie poradzi sobie w topowym klubie pełnym piłkarskich gwiazd. Poradził sobie, jest gwiazdą zaliczającą kolejne rekordy skuteczności. Również wtedy wytykano mu brak skuteczności w barwach narodowych, odliczano kolejne minuty bez gola. Dziś jest królem strzelców eliminacji ME, prawdziwym liderem i  kapitanem wciąż przeciętnej reprezentacji. To o nim rozpisywały się zagraniczne media przed kolejnymi meczami porównując do ikon współczesnej piłki; Ronaldo i Messiego. Trudno o lepszą promocję piłkarza i kraju w którym jak wódka Żytnia „was born”.

Polska wydaje spore pieniądze na promocje swoich walorów turystycznych i inwestycyjnych. To działania konieczne choć trudno zbadać ich efektywność. Niejako na kontrze tej promocji, polskie firmy, zwłaszcza odzieżowe celowo zmieniają nazwy na niepolsko brzmiące (Gino Rosi, Reserved, itp), bo to daje lepsze efekty w sprzedaży, niż produkty z metką made in Poland.

Lewandowski ma nazwisko typowo polskie. Tak zwany ekwiwalent reklamowy daje zapewne większy niż płatne dodatki o Polsce do zagranicznych pism. Od sukcesów nie zaszumiało mu w głowie. Jest słynny z piłkarskich sukcesów a nie imprezowych ekscesów. Pokazuje Polaka perfekcjonistę, wciąż rozwijającego się i dbającego o każdy szczegół kariery – to też walor wizerunkowy korzystny dla Polski.

Szkoda tylko, że najlepszą „dziewiątkę” świata na żywo można oglądać głównie w Monachium a nie w Warszawie na Legii, która sprzedała juniora za 5 tysięcy do trzecioligowego Znicza Pruszków uznając, że nic z niego będzie…Tam też był królem strzelców, promując to miasteczko wcześniej znane z innych tematów.

Ostatnie wpisy