Mija już w popkulturze era opowieści o wybuchach epidemii zombie. Dziś znacznie bardziej interesujące jest to, jak będzie wyglądać życie po wybuchu takiej epidemii. Na przykład jak w takich warunkach wyglądałyby wybory prezydenckie.
Od dekad przyzwyczajeni jesteśmy do filmów, komiksów a nawet książek w których grupka ludzi broni się przed szturmem zombie. I przeżywa - albo nie. Koniec. Tymczasem znacznie bardziej interesujące jest to, co będzie dalej. Mistrz filmowych zombie-opowieści George Romero próbował to naiwnie pokazać w „Ziemi żywych trupów”. Cudnie wyśmiali to w puencie swego filmu twórcy „Wysypu żywych trupów”. O tym traktuje też serial „Walking Dead”, czy w dużej mierze powieść (i czekająca nas w te lato jej ekranizacja) „World War Z” Max Brooksa.
Tę wyliczankę można by ciągnąć. Ale moim zdaniem wszystkie te fabuły muszą uznać swą niższość, po tym, jak na rynku pojawiła się powieść „Feed”. Oto bowiem mamy przed sobą fascynującą wizję przyszłości - świata w którym zombie istnieją. Nic na to nie poradzimy. Możemy tylko uważać. Musimy uważać. W tej sytuacji problem z czającym się na każdym kroku śmiertelnym niebezpieczeństwem jest po prostu jednym z elementów życia/świata/rzeczywistości. I trzeba sobie z nim radzić. A oprócz tego trzeba co cztery lata przeprowadzić wybory prezydenckie. Trzeba je relacjonować. I to są prawdziwe problemy. I o tym właśnie Mira Grant napisała książkę.
Owszem, zombie w książce się pojawiają i odgrywają niebagatelną rolę w konstrukcji całości, ale tak naprawdę mamy do czynienia z sensacyjną opowieścią o mediach i o polityce. Mamy tu lekką futurologię jeśli chodzi o rozwój mediów – czyli to jak w najbliższych latach blogi i autorskie serwisy internetowe urosną w siłę i staną się kołem zamachowym rynku. I mamy klasyczną opowieść o amerykańskiej polityce, z prezydenckimi wyborami, brudnymi zakulisowymi rozgrywkami, trudnymi koalicjami itp. Zaczynacie rozumieć jak karkołomną mieszanką i konstrukcją jest ta powieść?
Grant wszystkie te elementy połączyła w świetną wybuchową mieszankę, w której świat oglądany z punktu widzenia młodych ambitnych i pełnych szczytnych idei blogerów jest miejscem fascynującym. To nasz świat - i nie nasz zarazem. Bo zarówno rozwój mediów, jak i inwazja zombie, zmieniły ten świat w najmniej oczekiwanych miejscach. Równie zaskakujące są same zwroty akcji i fabularne przewrotki, jakie serwuje nam autorka. W efekcie „Feed” jest grubą i w pełni satysfakcjonującą lekturą, ale też – jak się okazuje – początkiem trylogii. A więc z prawdziwą niecierpliwością czekam na wydanie ciągu dalszego.
„Przegląd Końca Świata: Feed” Mira Grant; Sine Qua Non 2012
Tę wyliczankę można by ciągnąć. Ale moim zdaniem wszystkie te fabuły muszą uznać swą niższość, po tym, jak na rynku pojawiła się powieść „Feed”. Oto bowiem mamy przed sobą fascynującą wizję przyszłości - świata w którym zombie istnieją. Nic na to nie poradzimy. Możemy tylko uważać. Musimy uważać. W tej sytuacji problem z czającym się na każdym kroku śmiertelnym niebezpieczeństwem jest po prostu jednym z elementów życia/świata/rzeczywistości. I trzeba sobie z nim radzić. A oprócz tego trzeba co cztery lata przeprowadzić wybory prezydenckie. Trzeba je relacjonować. I to są prawdziwe problemy. I o tym właśnie Mira Grant napisała książkę.
Owszem, zombie w książce się pojawiają i odgrywają niebagatelną rolę w konstrukcji całości, ale tak naprawdę mamy do czynienia z sensacyjną opowieścią o mediach i o polityce. Mamy tu lekką futurologię jeśli chodzi o rozwój mediów – czyli to jak w najbliższych latach blogi i autorskie serwisy internetowe urosną w siłę i staną się kołem zamachowym rynku. I mamy klasyczną opowieść o amerykańskiej polityce, z prezydenckimi wyborami, brudnymi zakulisowymi rozgrywkami, trudnymi koalicjami itp. Zaczynacie rozumieć jak karkołomną mieszanką i konstrukcją jest ta powieść?
Grant wszystkie te elementy połączyła w świetną wybuchową mieszankę, w której świat oglądany z punktu widzenia młodych ambitnych i pełnych szczytnych idei blogerów jest miejscem fascynującym. To nasz świat - i nie nasz zarazem. Bo zarówno rozwój mediów, jak i inwazja zombie, zmieniły ten świat w najmniej oczekiwanych miejscach. Równie zaskakujące są same zwroty akcji i fabularne przewrotki, jakie serwuje nam autorka. W efekcie „Feed” jest grubą i w pełni satysfakcjonującą lekturą, ale też – jak się okazuje – początkiem trylogii. A więc z prawdziwą niecierpliwością czekam na wydanie ciągu dalszego.
„Przegląd Końca Świata: Feed” Mira Grant; Sine Qua Non 2012