W kultowej komedii Stanisława Barei pt. „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?” jest scena, gdy w gabinecie kierownika sklepu kłócą się sprzątaczki z klientem. Jedna z nich nazywa klienta złodziejem, a druga dodaje, że jest pijakiem, uzasadniając, że „każdy pijak to złodziej.” Trzy dekady później i tysiące kilometrów dalej śmiało możemy stwierdzić istnienie zmodernizowanej i zamerykanizowanej wersji zabawnego dialogu. . .
Ze sklepu samoobsługowego przenieśmy akcję na ulice Nowego Jorku, sprzątaczki wymieńmy na policjantów, a zamiast pijaka dyskutujmy o czarnoskórym albo Latynosie. Otrzymamy sporządzony przez nowojorskie Centrum dla Praw Konstytucyjnych i nie aż tak zabawny raport o podszytych rasizmem akcjach policyjnych. . . .
Naturalnie nie jest tajemnicą, że pod względem rasizmu i przemocy kalifornijska LAPD nie ma sobie równych. Czarno na białym widać to w artykule wydrukowanym przez „Los Angeles Times” w 2008 roku. Choć stróże prawa w Los Angeles nie spokornieli, to funkcjonariusze z nowojorskiej NYPD też wydają się mieć swoje za uszami. W roku 2009 w rutynowych akcjach zwanych „zatrzymanie i przeszukanie” częściej zatrzymywali Latynosów i Afroamerykanów niż białych.
W ciągu poprzedniego roku dokonano 575 tysięcy tego typu akcji i skonfiskowano w nich 762 sztuki broni. Na 490 tysięcy zatrzymanych i przeszukanych przedstawicieli mniejszości narodowych postąpiono tak jedynie z 53 tysiącami białych Nowojorczyków. Interesujący jest jednak fakt, że procent następujących aresztowań jest praktycznie jednakowy, bo w wyniku tych zatrzymań i przeszukań zamknięto nieco mniej niż 6 procent Latynosów i czarnoskórych i nieco ponad 6 procent białych.
Nie kłamią też liczby mówiące, że policjanci z NYPD używali przemocy, wyciągnęli broń, lub obezwładnili i położyli na ziemi przeszukiwaną osobę w 24 procentach wszystkich rutynowych zatrzymań. Z tej ćwierci wszystkich akcji, funkcjonariusze nadużywali siły w 19 procentach przeszukiwań białych, 25 procentach sprawdzania Afroamerykanów i 27 procentach szukania broni u Latynosów. Broń znaleziono przy 1,7 procenta białych i 1,1 procenta przedstawicieli mniejszości rasowych.
Zapytani o powody „zatrzymania i przeszukania” tych, a nie innych osób nowojorscy funkcjonariusze podawali najczęściej te na oścież otwierające rasistowską furtkę. 15 procent akcji było przeprowadzonych, bo podejrzany „pasował do odpowiedniego opisu”. Niemal połowa ulicznych zatrzymań spowodowana była „skrytym ruchem”, który praktycznie zawsze usprawiedliwia policjanta twierdzącego, iż miał wrażenie, że dana osoba próbowała sięgnąć po broń.
Gdyby rzeczywiście grupa komików z nowojorskiego programu „Saturday Night Live” zinterpretowała scenę ze wspomnianej komedii Barei, kwestia kierownika sklepu, że to on decyduje kto trafia do gabloty nieobsługiwanych klientów zmieniona by pewnie była na słowa komisarza, że to NYPD ustala kogo zatrzymać i przeszukać. No, a zamiast sprzątaczek policjanci by pewnie powiedzieli, iż myśleli, że zatrzymują przestępcę, bo każdy Latynos i czarnoskóry to przestępca. A na białym złodzieju czapka nie gore.
Naturalnie nie jest tajemnicą, że pod względem rasizmu i przemocy kalifornijska LAPD nie ma sobie równych. Czarno na białym widać to w artykule wydrukowanym przez „Los Angeles Times” w 2008 roku. Choć stróże prawa w Los Angeles nie spokornieli, to funkcjonariusze z nowojorskiej NYPD też wydają się mieć swoje za uszami. W roku 2009 w rutynowych akcjach zwanych „zatrzymanie i przeszukanie” częściej zatrzymywali Latynosów i Afroamerykanów niż białych.
W ciągu poprzedniego roku dokonano 575 tysięcy tego typu akcji i skonfiskowano w nich 762 sztuki broni. Na 490 tysięcy zatrzymanych i przeszukanych przedstawicieli mniejszości narodowych postąpiono tak jedynie z 53 tysiącami białych Nowojorczyków. Interesujący jest jednak fakt, że procent następujących aresztowań jest praktycznie jednakowy, bo w wyniku tych zatrzymań i przeszukań zamknięto nieco mniej niż 6 procent Latynosów i czarnoskórych i nieco ponad 6 procent białych.
Nie kłamią też liczby mówiące, że policjanci z NYPD używali przemocy, wyciągnęli broń, lub obezwładnili i położyli na ziemi przeszukiwaną osobę w 24 procentach wszystkich rutynowych zatrzymań. Z tej ćwierci wszystkich akcji, funkcjonariusze nadużywali siły w 19 procentach przeszukiwań białych, 25 procentach sprawdzania Afroamerykanów i 27 procentach szukania broni u Latynosów. Broń znaleziono przy 1,7 procenta białych i 1,1 procenta przedstawicieli mniejszości rasowych.
Zapytani o powody „zatrzymania i przeszukania” tych, a nie innych osób nowojorscy funkcjonariusze podawali najczęściej te na oścież otwierające rasistowską furtkę. 15 procent akcji było przeprowadzonych, bo podejrzany „pasował do odpowiedniego opisu”. Niemal połowa ulicznych zatrzymań spowodowana była „skrytym ruchem”, który praktycznie zawsze usprawiedliwia policjanta twierdzącego, iż miał wrażenie, że dana osoba próbowała sięgnąć po broń.
Gdyby rzeczywiście grupa komików z nowojorskiego programu „Saturday Night Live” zinterpretowała scenę ze wspomnianej komedii Barei, kwestia kierownika sklepu, że to on decyduje kto trafia do gabloty nieobsługiwanych klientów zmieniona by pewnie była na słowa komisarza, że to NYPD ustala kogo zatrzymać i przeszukać. No, a zamiast sprzątaczek policjanci by pewnie powiedzieli, iż myśleli, że zatrzymują przestępcę, bo każdy Latynos i czarnoskóry to przestępca. A na białym złodzieju czapka nie gore.