Przyglądając się Polsce zza oceanu doskonale zdaję sobie sprawę, że kraj w tej chwili pochłonięty jest przedwyborczą gorączką i walką z kolejnymi falami powodziowymi. Wszystko inne wydaje się schodzić na dalszy plan. Do Nowego Jorku doszła jednak wieść o imponującej wygranej reprezentacji Hiszpanii z polskimi piłkarzami. I wywołała uśmiech politowania dla polskiej piłki.
Michael Davies i Roger Bennett, na swoim blogu zatytułowanym „Off the Ball”, czyli „Bez piłki”, pisanym dla popularnej stacji sportowej ESPN, znaleźli miejsce także dla Polski i polskiej reprezentacji piłkarskiej. Nie był to jednak komentarz taki, jakiego byśmy sobie życzyli. Nie chodzi tu nawet o krytykę, ale o szyderczy styl relacji z klęski naszej kadry. Davies uspokoił swojego współblogera, że Hiszpania zdobędzie tytuł i poświęcił Polsce następujący tekst o podtytule „Polska nie wygra mistrzostwa świata”:
„Wybierzcie z banku całą swoja gotówkę, ale nie przeceniajcie Polski, bo, kurczę pieczone, wyglądała kiepsko przeciwko Hiszpanii w meczu kontrolnym w środę. To było jak gra PlayStation, Brazylia przeciw Barnsley...Co? Polska nie jedzie na mistrzostwa świata? Ale zaraz, co to za flaga na moim powieszonym na ścianie grafiku z czerwonymi i białymi paskami i tarczą i...o jejku, to Serbia. A Lukas Podolski, dla kogo on gra? Niemiec? Ale jaja. No i dobrze, bo Polacy nie są wystarczająco dobrzy. A już byli blisko zmuszenia mnie żebym zwątpił, że Twoja (Bennetta) Hiszpania nie wygra mistrzostwa świata”.
Krytyka - cóż zasłużona. Ale drwiny z polskiej flagi są jednak nie na miejscu, zwłaszcza, że przy okazji dostało się Bogu ducha winnym Serbom. Poza tym o Lukasie Podolskim było głośno, to fakt, ale już kilka lat temu. Już cztery lata temu na Mundialu Podolski grał w kadrze Niemiec. Więc zdziwienie co do reprezentacyjnej koszulki jaką nosi Lukas jest cokolwiek spóźnione.
Ten się jednak śmieje, kto się śmieje ostatni, bo najwyraźniej dwaj nowojorscy dziennikarze piszą jednak o innym meczu, ponieważ ten pomiędzy Hiszpanią, a Polską został rozegrany we wtorek, a nie w środę. Reprezentacja polski niech zatem wraca do treningów, a panowie Davies i Bennett niech sobie kupią atlas geograficzny z flagami państw i strefami czasowymi. Wytykając komuś cokolwiek dobrze jest samemu być bez zarzutu. Dziennikarze powinni wiedzieć, że gdy Polska grała we wtorkowy wieczór opisywany mecz, w Nowym Jorku było dopiero w miarę wczesne popołudnie.
Mimo to fakt, że Amerykanie, u których soccer nie jest najważniejszą dyscypliną sportu pozwalają sobie na kpiny z polskich futbolistów powinno być dla biało-czerwonych sygnałem alarmowym.
„Wybierzcie z banku całą swoja gotówkę, ale nie przeceniajcie Polski, bo, kurczę pieczone, wyglądała kiepsko przeciwko Hiszpanii w meczu kontrolnym w środę. To było jak gra PlayStation, Brazylia przeciw Barnsley...Co? Polska nie jedzie na mistrzostwa świata? Ale zaraz, co to za flaga na moim powieszonym na ścianie grafiku z czerwonymi i białymi paskami i tarczą i...o jejku, to Serbia. A Lukas Podolski, dla kogo on gra? Niemiec? Ale jaja. No i dobrze, bo Polacy nie są wystarczająco dobrzy. A już byli blisko zmuszenia mnie żebym zwątpił, że Twoja (Bennetta) Hiszpania nie wygra mistrzostwa świata”.
Krytyka - cóż zasłużona. Ale drwiny z polskiej flagi są jednak nie na miejscu, zwłaszcza, że przy okazji dostało się Bogu ducha winnym Serbom. Poza tym o Lukasie Podolskim było głośno, to fakt, ale już kilka lat temu. Już cztery lata temu na Mundialu Podolski grał w kadrze Niemiec. Więc zdziwienie co do reprezentacyjnej koszulki jaką nosi Lukas jest cokolwiek spóźnione.
Ten się jednak śmieje, kto się śmieje ostatni, bo najwyraźniej dwaj nowojorscy dziennikarze piszą jednak o innym meczu, ponieważ ten pomiędzy Hiszpanią, a Polską został rozegrany we wtorek, a nie w środę. Reprezentacja polski niech zatem wraca do treningów, a panowie Davies i Bennett niech sobie kupią atlas geograficzny z flagami państw i strefami czasowymi. Wytykając komuś cokolwiek dobrze jest samemu być bez zarzutu. Dziennikarze powinni wiedzieć, że gdy Polska grała we wtorkowy wieczór opisywany mecz, w Nowym Jorku było dopiero w miarę wczesne popołudnie.
Mimo to fakt, że Amerykanie, u których soccer nie jest najważniejszą dyscypliną sportu pozwalają sobie na kpiny z polskich futbolistów powinno być dla biało-czerwonych sygnałem alarmowym.