Amerykańska Akademia nagrodziła filmy zachowawcze i bezpieczne. Sama ceremonia przypominała raczej wodewil, niż święto kina.
Dzień po gali wręczenia nagród świat z dystansem ocenia tegoroczne Oscary. "Wygrała opcja pośrednia między nabzdyczonym patriotyzmem »Lincolna« a rozżarzonymi węgłami »Wroga numer jeden«" – ocenia komentator "Guardiana". "To była ceremonia nie na cześć kina, tylko muzyki filmowej – twierdzi krytyk El Pais. Propaństwowy charakter zwycięstwa "Operacji Argo" wytyka Akademii Tagesspiegel. A większość mediów skupia się na zabawnie nieporadnych wywiadach młodej gwiazdy Jennifer Lawrence.
Oscary zmieniły kurs. W dobie kryzysu gala stała się skromniejsza, a filmy ostrzejsze. Kilka lat temu entuzjastycznie przyjęto zwycięstwo "To nie jest kraj dla starych ludzi" braci Coen, do grona nominowanych i nagrodzonych wdzierały się odważne i gorzkie analizy kondycji współczesnej Ameryki. Tegoroczne rozstrzygnięcia wydają się krokiem wstecz. Zwyciężyło kino, które ucieka od problemów współczesności. Gala, znowu bardziej wystawna, okazała się długa i nudna. W werdykcie Akademików odbił się rys zmęczonej Ameryki. Uciekającej w sztuce od kontrowersji i krytyki społeczeństwa.
Triumf "Operacji Argo" jest dowartościowaniem kina w starym stylu - thrillerów politycznych z lat siedemdziesiątych. Ben Affleck opowiada o operacji CIA z 1979 roku, dzięki której wywieziono sześciu pracowników ambasady amerykańskiej z pogrążonego w rewolucji Teheranu. Owszem, w jego filmie jest krytycyzmu wobec polityki zagranicznej USA oraz oskarżenie Ameryki o imperializm. Nie przypadkiem statuetkę razem z Affleckiem i Grantem Heslovem odbierał trzeci producent – George Clooney, który słynie ze swojego zaangażowania politycznego. A jednak "Operacja Argo" to wciąż obraz lekki i rozrywkowy, zrealizowana z humorem historia bezsprzecznego sukcesu CIA.
Oscar dla "...Argo" to jednocześnie porażka "Lincolna". Akademicy odrzucili patos i patriotyzm znany z dzieł Stevena Spielberga? A może dwuznaczny obraz moralnego aspektu walki politycznej? Nagrodzono tylko scenografię oraz wybitną tytułową kreację Daniela Day-Lewisa. – Steven nie musiał mnie długo przekonywać do przyjęcia roli, choć ja musiałem go przekonywać, aby nie kręcił musicalu- żartował aktor nawiązując do nominacji dla "Nędzników".
Obok "Lincolna" niemal pominięto "Wroga numer jeden" Kathryn Bigelow o obławie na Bin Ladena. W filmie wzbudziły kontrowersje obrazy tortur i tajnych więzień CIA. Największym zaskoczeniem było zwycięstwo Jennifer Lawrence za "Poradnik pozytywnego myślenia" w kategorii "Najlepsza rola kobieca" nad nominowaną za "Wroga..." Jessiką Chastain. To wyróżnienie oraz nagroda za reżyserię "Życia Pi" dla Anga Lee, wyglądają jak gest ucieczki Hollywood. "Poradnik pozytywnego myślenia" jest przeciętnym love story dwojga osób poharatanych przez życie. "Życie Pi" nieco kiczowatym poszukiwaniem sensu istnienia. Akademicy nie wierzą w państwotwórcze eposy, ale również nie chcą oglądać na ekranie współczesności. Są zmęczeni dyskusją o bieżącej polityce i kondycji kraju. Ich wiara w Amerykę upadła i uciekają w prywatność. Niosą nadzieję mieszkańcom przedmieść, którym życie nie do końca wyszło.
Oscary zmieniły kurs. W dobie kryzysu gala stała się skromniejsza, a filmy ostrzejsze. Kilka lat temu entuzjastycznie przyjęto zwycięstwo "To nie jest kraj dla starych ludzi" braci Coen, do grona nominowanych i nagrodzonych wdzierały się odważne i gorzkie analizy kondycji współczesnej Ameryki. Tegoroczne rozstrzygnięcia wydają się krokiem wstecz. Zwyciężyło kino, które ucieka od problemów współczesności. Gala, znowu bardziej wystawna, okazała się długa i nudna. W werdykcie Akademików odbił się rys zmęczonej Ameryki. Uciekającej w sztuce od kontrowersji i krytyki społeczeństwa.
Triumf "Operacji Argo" jest dowartościowaniem kina w starym stylu - thrillerów politycznych z lat siedemdziesiątych. Ben Affleck opowiada o operacji CIA z 1979 roku, dzięki której wywieziono sześciu pracowników ambasady amerykańskiej z pogrążonego w rewolucji Teheranu. Owszem, w jego filmie jest krytycyzmu wobec polityki zagranicznej USA oraz oskarżenie Ameryki o imperializm. Nie przypadkiem statuetkę razem z Affleckiem i Grantem Heslovem odbierał trzeci producent – George Clooney, który słynie ze swojego zaangażowania politycznego. A jednak "Operacja Argo" to wciąż obraz lekki i rozrywkowy, zrealizowana z humorem historia bezsprzecznego sukcesu CIA.
Oscar dla "...Argo" to jednocześnie porażka "Lincolna". Akademicy odrzucili patos i patriotyzm znany z dzieł Stevena Spielberga? A może dwuznaczny obraz moralnego aspektu walki politycznej? Nagrodzono tylko scenografię oraz wybitną tytułową kreację Daniela Day-Lewisa. – Steven nie musiał mnie długo przekonywać do przyjęcia roli, choć ja musiałem go przekonywać, aby nie kręcił musicalu- żartował aktor nawiązując do nominacji dla "Nędzników".
Obok "Lincolna" niemal pominięto "Wroga numer jeden" Kathryn Bigelow o obławie na Bin Ladena. W filmie wzbudziły kontrowersje obrazy tortur i tajnych więzień CIA. Największym zaskoczeniem było zwycięstwo Jennifer Lawrence za "Poradnik pozytywnego myślenia" w kategorii "Najlepsza rola kobieca" nad nominowaną za "Wroga..." Jessiką Chastain. To wyróżnienie oraz nagroda za reżyserię "Życia Pi" dla Anga Lee, wyglądają jak gest ucieczki Hollywood. "Poradnik pozytywnego myślenia" jest przeciętnym love story dwojga osób poharatanych przez życie. "Życie Pi" nieco kiczowatym poszukiwaniem sensu istnienia. Akademicy nie wierzą w państwotwórcze eposy, ale również nie chcą oglądać na ekranie współczesności. Są zmęczeni dyskusją o bieżącej polityce i kondycji kraju. Ich wiara w Amerykę upadła i uciekają w prywatność. Niosą nadzieję mieszkańcom przedmieść, którym życie nie do końca wyszło.