Może i dobrze, że naszych nie ma na Mundialu. Jest co pooglądać, emocji sporo, dobrej gry pewnie jeszcze przybędzie. Nasi bramki strzelają (Podolski i Klose), a nie będzie kaca jak po Mistrzostwach Europy w Austrii i Szwajcarii czy Mistrzostwach Świata w Niemczech oraz Korei Południowej i Japonii.
Że na razie mecze średnie. Nie szkodzi zaraz się rozkręci. Że jacy to Polacy? A jacy strzelali na Euro i poprzednim Mundialu? Polak Roger i to ze spalonego, obrońca Bosacki i tylko z Kostaryką.
Że nie ma komu kibicować? Jak się uprzeć to zawsze się kogoś znajdzie. Słowenia i Słowacja, bo nas pokonali w grupie, bo jak sama nazwa wskazuje też Słowianie. Bo mają po jednym zawodniku, którzy grali/grają w naszej lidze. Janek Mucha właśnie przechodzi do Evertonu, ale wiele lat był najlepszym piłkarzem Legii, Andreas Kirm to pomocnik Wisły Kraków.
Można też kibicować maluczkim. A wśród nich najmniejszym Korei Północnej, choć akurat miłośnikom wolności i demokracji ten typ może nie bardzo pasować. Pragnąc uniknąć protestów Amnesty International skreślam ją więc z listy kandydatów. W zamian proponuje Nową Zelandię.
Niemcom, mimo że z Polakami, a właściwie z urodzonymi w Polsce piłkarzami, w pierwszym składzie, kibicować ciężko. Ale już podziwiać grę młodej międzynarodówki już sporo łatwiej.
W niemieckiej kadrze. Wśród 23 zawodników jest tylko 12 rdzennych Niemców. Tryby niemieckiej maszyny, która zdmuchnęła Australię tworzą między innymi zawodnicy pochodzący z Turcji, Serbii, Tunezji, Brazylii, Nigerii, Ghany i Hiszpanii.
Nie zachęcając do kibicowania tej drużynie nadmienię tylko, że to właściwie młodzieżówka międzynarodówki. Średnia wieku pierwszego składu reprezentacji Niemiec była najniższa od 1934 roku. Tylko nieco ponad 25 lat.
Niby idealna drużyna do kibicowania, ale jednak Niemcy.
No to na koniec są zespoły posiadające zagorzałych kibiców zawsze i wszędzie. Brazylia (wiadomo samba), Argentyna (w trakcie szalonego eksperymentu z boskim Maradoną na ławce trenerskiej), Hiszpania (jak już nas sprała to niech pierze i wyżyma wszystkich innych), Anglia (kibicowali nam, gdy nie zakwalifikowali się na Euro 2008), Włosi i Francuzi (może ich ktoś lubi?).
Więc jest co oglądać, żeby jeszcze tak nie trąbili, bo daje to wrażenie jakby wideo było z RPA, a audio z Zakopanego z małyszowego weekendu. Jakoś tak musiały brzmieć trąby jerychońskie. Oby tylko skutek nie był podobny.
Że nie ma komu kibicować? Jak się uprzeć to zawsze się kogoś znajdzie. Słowenia i Słowacja, bo nas pokonali w grupie, bo jak sama nazwa wskazuje też Słowianie. Bo mają po jednym zawodniku, którzy grali/grają w naszej lidze. Janek Mucha właśnie przechodzi do Evertonu, ale wiele lat był najlepszym piłkarzem Legii, Andreas Kirm to pomocnik Wisły Kraków.
Można też kibicować maluczkim. A wśród nich najmniejszym Korei Północnej, choć akurat miłośnikom wolności i demokracji ten typ może nie bardzo pasować. Pragnąc uniknąć protestów Amnesty International skreślam ją więc z listy kandydatów. W zamian proponuje Nową Zelandię.
Niemcom, mimo że z Polakami, a właściwie z urodzonymi w Polsce piłkarzami, w pierwszym składzie, kibicować ciężko. Ale już podziwiać grę młodej międzynarodówki już sporo łatwiej.
W niemieckiej kadrze. Wśród 23 zawodników jest tylko 12 rdzennych Niemców. Tryby niemieckiej maszyny, która zdmuchnęła Australię tworzą między innymi zawodnicy pochodzący z Turcji, Serbii, Tunezji, Brazylii, Nigerii, Ghany i Hiszpanii.
Nie zachęcając do kibicowania tej drużynie nadmienię tylko, że to właściwie młodzieżówka międzynarodówki. Średnia wieku pierwszego składu reprezentacji Niemiec była najniższa od 1934 roku. Tylko nieco ponad 25 lat.
Niby idealna drużyna do kibicowania, ale jednak Niemcy.
No to na koniec są zespoły posiadające zagorzałych kibiców zawsze i wszędzie. Brazylia (wiadomo samba), Argentyna (w trakcie szalonego eksperymentu z boskim Maradoną na ławce trenerskiej), Hiszpania (jak już nas sprała to niech pierze i wyżyma wszystkich innych), Anglia (kibicowali nam, gdy nie zakwalifikowali się na Euro 2008), Włosi i Francuzi (może ich ktoś lubi?).
Więc jest co oglądać, żeby jeszcze tak nie trąbili, bo daje to wrażenie jakby wideo było z RPA, a audio z Zakopanego z małyszowego weekendu. Jakoś tak musiały brzmieć trąby jerychońskie. Oby tylko skutek nie był podobny.