Wiesiu i Jasiu od dawna zastanawiali się nad wpływem nazwisk na ich właścicieli. Kolejne argumenty do rozmów przynieśli im zawodnicy Lecha. Mieszkańcy kanapy zgodnie stwierdzili, że magia nazwisk, to główny powód wiktorii Lecha nad Red Bull Salzburg w Lidze europejskiej. Ich zdaniem także inne wcześniejsze wydarzenia z polskiej piłki daje się wytłumaczyć „nazwiskologią”.
„No bo w końcu dlaczego na zgrupowaniu kadry wpadł akurat Peszko? Bo chyba nie dlatego, że tylko on razem z niejakim Iwańskim biegali po korytarzu o czwartej rano” – drapał się w głowę Wiesiu, przypominając o wydarzeniu sprzed kilkunastu dni. Gdy dwaj piłkarze zostali usunięci z kadry.
Trener Lecha Poznań musiał uważnie przebadać tę sprawę i ze słabości uczynił siłę w meczu ligi europejskiej z Red Bullem.
„ Ale nabrał tych Austriaków – zacierał ręce Wiesiu - Wiadomo przecież, że ich trenerzy dobrze rozpracowali przeciwników. No to jak sobie wszystko na swoje przetłumaczyli, to im wyszło, że na jednym skrzydle będzie grał Peszko, a po drugim ma hasać Kikut. ‘A!’ - pomyśleli, to tam nam nic nie grozi.”
„A tu proszę zasłona dymna. Okazuje się, że Kikut biega jakby go kto gonił, a Peszko, nie taki Peszko jak go malują, bo nagle bramkę strzela” – Wiesiu nie mógł się nachwalić taktyki trenera Lecha.
Piłkarze Red Bulla, czyli po naszemu Czerwone Byki nie mogli pewnie zrozumieć także, jak to możliwe, że tak prosto kopie niejaki Kriwiec. A jak już wreszcie się połapali, to trener Lecha w łby im wpuścił Kiełba.
„No ale dlaczego w takim razie nie wpuścił jeszcze Wilka, żeby ich pogonił?” – dopytywał Jasiu.
„A co jeden Wilk, na takiego Byka by poradził? Tylko by go rozsierdził” – tłumaczył Wiesiu.
„Geniusz z tego naszego trenera, geniusz” – zakończył.
Trener Lecha Poznań musiał uważnie przebadać tę sprawę i ze słabości uczynił siłę w meczu ligi europejskiej z Red Bullem.
„ Ale nabrał tych Austriaków – zacierał ręce Wiesiu - Wiadomo przecież, że ich trenerzy dobrze rozpracowali przeciwników. No to jak sobie wszystko na swoje przetłumaczyli, to im wyszło, że na jednym skrzydle będzie grał Peszko, a po drugim ma hasać Kikut. ‘A!’ - pomyśleli, to tam nam nic nie grozi.”
„A tu proszę zasłona dymna. Okazuje się, że Kikut biega jakby go kto gonił, a Peszko, nie taki Peszko jak go malują, bo nagle bramkę strzela” – Wiesiu nie mógł się nachwalić taktyki trenera Lecha.
Piłkarze Red Bulla, czyli po naszemu Czerwone Byki nie mogli pewnie zrozumieć także, jak to możliwe, że tak prosto kopie niejaki Kriwiec. A jak już wreszcie się połapali, to trener Lecha w łby im wpuścił Kiełba.
„No ale dlaczego w takim razie nie wpuścił jeszcze Wilka, żeby ich pogonił?” – dopytywał Jasiu.
„A co jeden Wilk, na takiego Byka by poradził? Tylko by go rozsierdził” – tłumaczył Wiesiu.
„Geniusz z tego naszego trenera, geniusz” – zakończył.