„Patrz Jasiu Stachu nasz… nasz kumpel w telewizorze” – Wiesiu z przejęciem aż zaczął się jąkać. W telewizji właśnie pojawił się ich znajomy kibol. I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo już nieraz tych kumpli widzieli w telewizji, ale zwykle mieli oni na rękach kajdanki, albo uciekali przed lejącą się z armatek wodą. Ale tym razem było inaczej. Ich kumpel siedział rozparty na krześle w białej koszuli i odpowiadał na pytania dziennikarza.
Wywiad trwał dobre kilkanaście minut. Kibol Stachu odpowiadał elokwentnie, nie dawał się zbijać z pantałyku. „W mordkę, jakby się urodził do telewizji” – westchnął Wiesiu. „A wiesz, że ja go wczoraj w gazecie widziałem, zdjęcie było” – rzucił Jasiu.
„Jasiu nie przesadzaj odkąd ty czytasz gazety?”. „Pani mi rybę obwinęła, a zdjęcie było na wierzchu. Czekaj, czekaj jak to było…’nie damy się rządowi’, albo jakoś tak”.
Zresztą Jasiu wcale nie miał jakiegoś wyjątkowego szczęścia. Od kilku dni telewizje, radia, gazety, internet pełne są zdjęć, wywiadów, informacji o przywódcach kiboli. Podobno nawet Doda protestowała, bo ostatnio zbyt rzadko się o niej mówi.
Jasiu i Wiesiu wpatrzyli się telewizor. Przyjaciele byli zachwyceni, bo przecież każdy lubi mieć sławnych znajomych. Można się pochwalić przed innymi rzucając mimo chodem uwagę, można przypadkowo wskazać komuś na telewizor i powiedzieć: „A ten, to znam”. Można wreszcie z kimś sławnym, choćby na piwko iść – może postawi.
„No teraz to nasz Stachu prawdziwy jak to mówią… celebryta. Nie tam jakieś wypindrzone aktorki, czy piosenkarki, albo tacy co są znani bo są znani. Tylko ktoś kto coś zrobił” – powiedział Wiesiu.
To prawda na koncie Stacha i innych kiboli występujących w mediach wiele dokonań. Choćby rozwalone stadiony, przystanki, pociągi. Wojny z policją, połajanki piłkarzy. Zrobili też wiele pięknych, wielkich flag, tak rozgrzewali innych widzów, że na koniec wszyscy śpiewali, albo krzyczeli. No i wreszcie ileż oni bitew wygrali z kibolami innych zespołów.
„No i widzisz oni nawet bardziej się nadają na tych celebrytów niż te piosenkarki, czy inni. Bo tak: śpiewać – śpiewają, malować – malują, zwłaszcza jak kogoś trzeba zamalować w twarz, grać grają na bębnie na przykład, a do tego performance różne robią, jak np. ten w Bydgoszczy. Cały kraj o nich mówił” – tłumaczył Wiesiu.
„Ciekawe, kiedy nasz Stachu w Tańcu z gwiazdami wystąpi” – zamyślił się Jasiu.
„Niedługo, mówię ci niedługo” – podsumował Wiesiu.
„Jasiu nie przesadzaj odkąd ty czytasz gazety?”. „Pani mi rybę obwinęła, a zdjęcie było na wierzchu. Czekaj, czekaj jak to było…’nie damy się rządowi’, albo jakoś tak”.
Zresztą Jasiu wcale nie miał jakiegoś wyjątkowego szczęścia. Od kilku dni telewizje, radia, gazety, internet pełne są zdjęć, wywiadów, informacji o przywódcach kiboli. Podobno nawet Doda protestowała, bo ostatnio zbyt rzadko się o niej mówi.
Jasiu i Wiesiu wpatrzyli się telewizor. Przyjaciele byli zachwyceni, bo przecież każdy lubi mieć sławnych znajomych. Można się pochwalić przed innymi rzucając mimo chodem uwagę, można przypadkowo wskazać komuś na telewizor i powiedzieć: „A ten, to znam”. Można wreszcie z kimś sławnym, choćby na piwko iść – może postawi.
„No teraz to nasz Stachu prawdziwy jak to mówią… celebryta. Nie tam jakieś wypindrzone aktorki, czy piosenkarki, albo tacy co są znani bo są znani. Tylko ktoś kto coś zrobił” – powiedział Wiesiu.
To prawda na koncie Stacha i innych kiboli występujących w mediach wiele dokonań. Choćby rozwalone stadiony, przystanki, pociągi. Wojny z policją, połajanki piłkarzy. Zrobili też wiele pięknych, wielkich flag, tak rozgrzewali innych widzów, że na koniec wszyscy śpiewali, albo krzyczeli. No i wreszcie ileż oni bitew wygrali z kibolami innych zespołów.
„No i widzisz oni nawet bardziej się nadają na tych celebrytów niż te piosenkarki, czy inni. Bo tak: śpiewać – śpiewają, malować – malują, zwłaszcza jak kogoś trzeba zamalować w twarz, grać grają na bębnie na przykład, a do tego performance różne robią, jak np. ten w Bydgoszczy. Cały kraj o nich mówił” – tłumaczył Wiesiu.
„Ciekawe, kiedy nasz Stachu w Tańcu z gwiazdami wystąpi” – zamyślił się Jasiu.
„Niedługo, mówię ci niedługo” – podsumował Wiesiu.