Nie wiem, czy to już pewien trend, czy na razie wyjątek od reguły. Ale wygląda na to, że w polskiej piłce powoli przechodzi moda na cudzoziemca, a nastaje na Polaka, najlepiej wychowanka własnej akademii. I to nie tylko w klubach, których na nic nie stać, ale też u lokalnych krezusów. Sztandarowymi przykładami są Legia i Lech.
Największe wrażenie robi to w Legii. Może nigdy nie była ona nadmiernie cudzoziemska, ale zawsze zaciężna. Także i przez to stołeczny, eks-wojskowy klub był tak znienawidzony w całym kraju. Dwa lata wojska koniecznie w CWKS groziło każdemu wybitnemu polskiemu piłkarzowi. Na służbę do Legii trafiali tacy gracze jak choćby gwiazda Widzewa Włodzimierz Smolarek, symbol Lecha - Mirosław Okoński, wielu piłkarzy z Górnika, Ruchu itp. itd. Dobre czasy darmowych wypożyczeń w kamasze minęły.
Ale mentalność pozostała. W warszawskiej drużynie wychowanków przez lata można było policzyć na palcach jednej ręki. A utalentowani Warszawiacy jak Robert Lewandowski kariery robili gdzie indziej.
Jeszcze przed poprzednim sezonem włodarze Legii zakupili cały autobus cudzoziemców. Efekt był żałosny . Z plejady "stranieri" - sprawdził się jeden Vrdoljak i chyba się trenerowi i działaczom znudziło. Okazało się, że nie trzeba jechać na Bałkany czy do Brazylii by znaleźć kogoś kto jak na nasze ligowe warunki prosto i celnie kopie piłkę.
Zamiast kolejnych Kneżevciów, Cabrali, czy Manów trener Skorża sięgnął po zawodników z piłkarskiej akademii typu Żyro, Wolski, czy Kosecki. Zaufał też innym młodym. Pewniakami uczynił Borysiuka, Rybusa, a jokerem Kucharczyka. Na razie wygląda to różowo, zwłaszcza, że podobno za plecami czają się kolejni młodzi z Akademii.
Lech Poznań - hiszpańskiego trenera Bakero - może trochę mniej hurtowo, ale też odważnie sięga po młodych. Drygas, Możdżeń, Kamiński - to część nazwisk.
Korzyści z tego sporo. Po pierwsze merytorycznie - drużynie się przydają, wzmacniają ją. Po drugie ekonomiczne – na pewno są tańsi, a w przyszłości część z nich da klubowi godziwy zarobek. Po trzecie wreszcie nakręcają mechanizm, bo dla młodszych adeptów akademii już są wzorem. To z kolei może dać kolejne talenty...
Nie jestem za robieniem czegoś na siłę. Ani tym bardziej za owczym pędem. Nie chodzi o to, by uciąć eksport, albo wyrzucić starych, a promować swoich tylko ze względu na metrykę i w miejsce jednych piłkarskich analfabetów wpuszczać innych według nowej mody.
Wręcz przeciwnie. Warto kupować zagranicznych piłkarzy. Podkreślam piłkarzy, a nie kopaczy, czy szybkobiegaczy. Takich jak Ljuboja, Stilić, Rudniew, czy Melikson, a nie jak dziesiątki meteorów, które przeleciały przez polskie trawniki, a których nazwisk nikt nie zapamiętał. Bo kibice mają gratkę oglądając dobrych piłkarzy i młodzi mają na kogo popatrzyć, by zrozumieć o co chodzi.
Ale też dobrze jest, że trener nie musi już wpuszczać zagranicznego kopacza, tylko dlatego, że jest zagraniczny i prezes go kupił za grubą kasę, a nasz młody to może jeszcze poczekać, bo przecież jeszcze jest młody, to ma jeszcze czas by się wykazać.
Ale mentalność pozostała. W warszawskiej drużynie wychowanków przez lata można było policzyć na palcach jednej ręki. A utalentowani Warszawiacy jak Robert Lewandowski kariery robili gdzie indziej.
Jeszcze przed poprzednim sezonem włodarze Legii zakupili cały autobus cudzoziemców. Efekt był żałosny . Z plejady "stranieri" - sprawdził się jeden Vrdoljak i chyba się trenerowi i działaczom znudziło. Okazało się, że nie trzeba jechać na Bałkany czy do Brazylii by znaleźć kogoś kto jak na nasze ligowe warunki prosto i celnie kopie piłkę.
Zamiast kolejnych Kneżevciów, Cabrali, czy Manów trener Skorża sięgnął po zawodników z piłkarskiej akademii typu Żyro, Wolski, czy Kosecki. Zaufał też innym młodym. Pewniakami uczynił Borysiuka, Rybusa, a jokerem Kucharczyka. Na razie wygląda to różowo, zwłaszcza, że podobno za plecami czają się kolejni młodzi z Akademii.
Lech Poznań - hiszpańskiego trenera Bakero - może trochę mniej hurtowo, ale też odważnie sięga po młodych. Drygas, Możdżeń, Kamiński - to część nazwisk.
Korzyści z tego sporo. Po pierwsze merytorycznie - drużynie się przydają, wzmacniają ją. Po drugie ekonomiczne – na pewno są tańsi, a w przyszłości część z nich da klubowi godziwy zarobek. Po trzecie wreszcie nakręcają mechanizm, bo dla młodszych adeptów akademii już są wzorem. To z kolei może dać kolejne talenty...
Nie jestem za robieniem czegoś na siłę. Ani tym bardziej za owczym pędem. Nie chodzi o to, by uciąć eksport, albo wyrzucić starych, a promować swoich tylko ze względu na metrykę i w miejsce jednych piłkarskich analfabetów wpuszczać innych według nowej mody.
Wręcz przeciwnie. Warto kupować zagranicznych piłkarzy. Podkreślam piłkarzy, a nie kopaczy, czy szybkobiegaczy. Takich jak Ljuboja, Stilić, Rudniew, czy Melikson, a nie jak dziesiątki meteorów, które przeleciały przez polskie trawniki, a których nazwisk nikt nie zapamiętał. Bo kibice mają gratkę oglądając dobrych piłkarzy i młodzi mają na kogo popatrzyć, by zrozumieć o co chodzi.
Ale też dobrze jest, że trener nie musi już wpuszczać zagranicznego kopacza, tylko dlatego, że jest zagraniczny i prezes go kupił za grubą kasę, a nasz młody to może jeszcze poczekać, bo przecież jeszcze jest młody, to ma jeszcze czas by się wykazać.