- Kiedyś gwiazdy jakoś tak bardziej błyskały – zagaił Jasiu. – Choinka była jakaś większa i prezenty. No i śnieg był – włączył się Wiesiu. - Kolędy były jakieś ładniejsze. – No i był Mikołaj. W ogóle kiedyś to były święta, nie to co teraz – zgodzili się. Przy wigilijnym stole zebrali się wszyscy. I Jasiu i Wiesiu i piłkarz ligowy i światowiec Mieciu i gruba sąsiadka pani Stasia i redaktor Rysiu.
- Z tym Mikołajem to przesadziłeś, Jasiu – zaoponował Wiesiu – Przecież odkryliśmy, że to żaden Mikołaj. Pamiętasz jak mu linkę na schodach rozciągnęliśmy. Od razu było wiadomo, że nie święty. Jak się turlał po schodach w tych swoich czerwonych klamotach to co prawda panienki wzywał, ale wcale nie tej najświętszej.
- No wtedy to wiadomo, że to był świętej pamięci tatuś pani Stasi, ale to kryzys był. Wtedy Mikołaj nie miał na benzynę. Pamiętasz co rodzice nam mówili, gdy tatuś pani Stasi tak płynnie po łacinie gadał. Ale wcześniej … – Jasiu nie dawał za wygraną.
- Wigilia jest, nie kłóćcie się – przerwała gruba sąsiadka pani Stasia i od razu zrobiło się jak makiem zasiał. Bo grubej sąsiadce pani Stasi nikt na klatce, ba na całym podwórku nie próbował się stawiać.
– Opłatkiem trza się podzielić, rybę skonsumować i zaintonować kolędy – zadecydowała.
A skoro grubej pani Stasi, sąsiadce, nie odmawia się to zrobili jak postanowiła i jak karze tradycja. I na koniec jeszcze przed prezentami z zapałem do śpiewania się wzięli. I popłynęło Wśród nocnej ciszy i Dzisiaj w Betlejem i …
- Ciszej kur…, bo po policje zadzwonię – krzyk zza okna przeszył na wskroś piękne dźwięki – Znów się popiły żule i wyją do księżyca. Zamknąć mordy, telewizji nie można oglądać…
Świąt jak za dawnych dobrych lat życzy z pachnącą choinką, tłustym karpiem, kolędami/telewizją (nie potrzebne skreślić) życzy...
- No wtedy to wiadomo, że to był świętej pamięci tatuś pani Stasi, ale to kryzys był. Wtedy Mikołaj nie miał na benzynę. Pamiętasz co rodzice nam mówili, gdy tatuś pani Stasi tak płynnie po łacinie gadał. Ale wcześniej … – Jasiu nie dawał za wygraną.
- Wigilia jest, nie kłóćcie się – przerwała gruba sąsiadka pani Stasia i od razu zrobiło się jak makiem zasiał. Bo grubej sąsiadce pani Stasi nikt na klatce, ba na całym podwórku nie próbował się stawiać.
– Opłatkiem trza się podzielić, rybę skonsumować i zaintonować kolędy – zadecydowała.
A skoro grubej pani Stasi, sąsiadce, nie odmawia się to zrobili jak postanowiła i jak karze tradycja. I na koniec jeszcze przed prezentami z zapałem do śpiewania się wzięli. I popłynęło Wśród nocnej ciszy i Dzisiaj w Betlejem i …
- Ciszej kur…, bo po policje zadzwonię – krzyk zza okna przeszył na wskroś piękne dźwięki – Znów się popiły żule i wyją do księżyca. Zamknąć mordy, telewizji nie można oglądać…
Świąt jak za dawnych dobrych lat życzy z pachnącą choinką, tłustym karpiem, kolędami/telewizją (nie potrzebne skreślić) życzy...