– Jesteśmy w momencie przełomowym między starym modelem gospodarczym, który obowiązywał przez 30 lub 40 lat, a nową doktryną, której jeszcze do końca nie znaleźliśmy i nie odkryliśmy – takimi słowami rozpoczął swoje wystąpienie wicepremier Morawiecki. Jego zdaniem stary model zmaga się z nowym, a zmieniający się kryzys gospodarczy i finansowy, który trwa od 2007 roku, jest tego dobrym przykładem. Kryzys, w trakcie którego legły w gruzach liczne dogmaty na temat polityki monetarnej, fiskalnej i gospodarczej. Morawiecki podkreślił, że główną cechą charakterystyczną modelu gospodarczego Polski przez ostatnie 20 lat była krótkoterminowość. – Nasz rozwój gospodarczy generalnie nie charakteryzował się długofalową strategią gospodarczą lub przemysłową. W tamtym czasie stosowano wręcz powiedzenie, że najlepszą polityką przemysłową jest brak polityki przemysłowej, a najlepszą polityką gospodarczą jest brak polityki gospodarczej – mówił wicepremier. Jego zdaniem Polska popełniła błąd i dała się w jakiś sposób wprowadzić w błąd krajom zachodniej Europy i USA, które „mówiły Jeffersonem zaś działały Hamiltonem”.
Minister rozwoju podkreślił, że jego zdaniem państwa zachodnie jedynie głosiły tezy wolnorynkowe na temat państwa minimum, ale inaczej działały w rzeczywistości, „jak doradzał Aleksander Hamilton, tworząc państwo sprytnie aktywne” – Mój ogląd sytuacji tych ostatnich 25 lat w Polsce jest taki, że uwierzyliśmy w idee, że państwo nie powinno odgrywać wielkiej roli w gospodarce. Co ciekawe, państwo polskie tworzyło w latach 1990-1991 parasol ochronny dla reform, których beneficjentem były osoby, biorące udział w prywatyzacji tzw. ogólnej – częściowo oligarchicznej – ocenił Morawiecki.
Morawiecki wskazywał na pewien paradoks, że w okresie przemiany czerpaliśmy inspiracje z Francji i z Niemiec dotyczące prywatyzacji, interpretowaliśmy je jednak odmiennie. – Beneficjentem prywatyzacji francuskiej byli Francuzi, a beneficjentem polskiej prywatyzacji w ogromnej większości były firmy zagraniczne – podkreślił. Sprzeciwił się również modnej tezie, że kapitał nie ma ojczyzny, wskazując przykład Wielkiej Brytanii, która potrafiła wdrożyć „googletax” lub rozwiązania zakazujące sprzedaży BP. – Dawid Cameron, będąc premierem ogłosił, że BP jest firmą brytyjską i musi nią pozostać, zatem nie ma mowy o jej prywatyzacji. Prezydent Holland, a wcześniej Sarkozy, wykupywali udziały w Renault, ponieważ było dla nich oczywiste, że nikt inny nie może dominować we francuskim sektorze motoryzacyjnym. My pozbyliśmy się polskich podmiotów nader szybko, ponieważ podążaliśmy za zagranicznymi radami. Arabowie mają jednak takie powiedzenie: „nie pozbywaj się brudnej wody, dopóki nie masz czystej”. My sprywatyzowaliśmy co prawda słabe przedsiębiorstwa, ale nie zostawiliśmy sobie zgoła nic – posumował wicepremier.
Morawiecki podkreślił kilkakrotnie, że nie należy do apologetów III Rzeczypospolitej. Jego zdaniem argument braku efektywności sprzedanych przedsiębiorstw jest niewystarczający. – Patrząc na te przedsiębiorstwa, które jakimś cudem przetrwały, a obecnie świetnie radzą sobie również na polu międzynarodowym, jak Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych czy PKO BP, PZU albo KGHM a także firmy energetyczne oraz z sektora paliwowego, śmiem twierdzić, że one przeczą tej tezie – ocenił Morawiecki. Jego zdaniem prywatyzacja lat 90. mogła odbyć się inaczej, lecz zabrakło odwagi i wyobraźni. Uznał, że wyzbywając się zasobów post PRL-owskich, czyli owej brudnej wody z przysłowia arabskiego, doprowadziliśmy do dwóch zjawisk: ponad połowa przemysłu wytwórczego w Polsce jest w rękach podmiotów zagranicznych, tak samo jak 65 proc. sektora bankowego, a w sektorach, takich jak hutniczy, cementowy, nieruchomości komercyjnych, wynosi on 90-95 proc. – Można wciąż uważać, że kapitał nie ma narodowości, jednak jeśli sobie uświadomimy, że z tego tytułu blisko 90 miliardów złotych wypływa z Polski, a my musimy płacić odsetki od kapitału i od dywidendy, to ten rachunek wygląda inaczej. 90 miliardów to niemal dwukrotność naszego deficytu budżetowego – podkreślił Morawiecki. Wyraził swoje ubolewanie, że będziemy tę sytuacje odkręcać przez kolejne 50 lat. Według jego analizy drugim efektem źle przeprowadzonej prywatyzacji w Polsce jest brak centrów decyzyjnych, które umożliwiałyby większe możliwości dokonywania fuzji i akwizycji, a także brak dostępu do niżej oprocentowanego kapitału, który pozwalałby na oferowanie wysokich pensji dla menadżerów, co umożliwiłoby decyzyjność w zakresie kształtu produktów. W miejscach decyzyjnych znajdują się zwykle również centra badań i rozwoju. Wicepremier Morawiecki zaznaczył, że my się tego wszystkiego dobrowolnie pozbyliśmy.
Projekcja przyszłości
Mateusz Morawiecki wymienił szereg działań, którymi rząd PiS będzie chciał odwrócić konsekwencje poprzedniego modelu gospodarki. Są nimi: tworzenie polskich podmiotów, które będą miały swoje centra badań i rozwoju oraz centra wdrożeniowe w kraju; konstruowanie klastrów, umożliwiające polskim przedsiębiorcom nabywanie wiedzy od specjalistów. Morawiecki podkreślił, że Polska jest krajem sukcesu w zależności od punktu odniesienia. Zwrócił uwagę, że jeśli porównamy się z Czechami, to pomimo tego, że przez ostatnie 25 lat polskie PKB było wyższe, to wzrost wynagrodzeń i wydajności był znacznie niższy. Struktura własności krajowej w Czechach jest dużo wyższa niż w Polsce. – Można było dużo więcej zachować w rękach krajowych, jednocześnie prowadząc do rozwoju, którego my Czechom cały czas zazdrościmy. Natomiast gdy porównamy się do Korei czy Tajwanu, to wypadamy już bardzo słabo, ponieważ są to kraje, które odniosły gigantyczny sukces dokładnie w tym samym czasie. Korea czy Tajwan 40 lat temu były biedniejsze niż socjalistyczna wtedy Polska, dziś Korea ma 60 proc, wyższy dochód na głowę mieszkańca niż Polska, a Tajwan 100 proc. wyższy dochód na głowę – skrytykował Morawiecki. Wyraźnie stanął on na stanowisku, że można było inaczej poprowadzić nasz rozwój, ale wymagało to odmiennego podejścia do kwestii własności i prywatyzacji. Według Morawieckiego, obecnie kluczowa stała się umiejętna współpraca między państwem a przedsiębiorcami. Odniósł się on do koncepcji profesora Kołodko, zaprezentowanej w „Wędrującym świecie”, że to współpraca między spontanicznością a bezpieczeństwem, między podejmowaniem ryzyka a pewną strategią pójścia do przodu są gwarantem sukcesu. Morawieckijasno wskazał, że w świecie darwinistycznej konkurencji, która panowała w Polsce, kilka osób, które miało bezpośredni dostęp do państwa bardzo się wzbogaciło, ale sama polska gospodarka jako całość nie urosła, w taki sposób jak koreańska, tajwańska, czy fińska.
Oszczędności i inwestycje
– Skoro wpadliśmy w pułapkę średniego rozwoju, kluczem do wyjścia z niej jest podniesienie inwestycyjności. My uwierzyliśmy w to, że podatki powinny być jak najniższe, gdyż im niższe podatki, tym więcej będziemy inwestować. Tym sposobem w 2007 roku podatki zostały obniżone z 27 proc. do 19 proc. Inwestycje jednak nie wzrosły – mówił wicepremier, krytykując tym samym podstawowe zasady modelu liberalnej gospodarki wolnorynkowej. Dodał, że Polska jest na jednym z najniższych poziomów inwestycyjności w Europie; aby to zmienić Morawiecki będzie chciał położyć nacisk na oszczędności oraz na inwestycje. – Kiedy cieszyliśmy się z rosnących wieżowców w stolicy, nie widzieliśmy jednocześnie, ile pada zakładów na prowincji – dodał.
Morawiecki zapowiedział, że jego plan zakłada odmienne zaadresowanie oszczędności i inwestycji. Uznał, że poprzedni model gospodarki, jaki panował w Polsce nie był w rzeczywistości modelem neoliberalnym. – Szkoccy liberałowie, którzy tworzyli ten model, przewracają się w grobie, gdyż dla nich nie było modelu wzrostu gospodarczego na kredyt, jaki my sobie zafundowaliśmy, a także taką zależność od zagranicznego kapitału – ocenił Morawiecki. Według jego analizy, nie ma wzrostu gospodarczego nie opartego na oszczędnościach i inwestycjach. W tyglu inwestycji rodzą się zaś innowacje. Drugi element, na jaki chce postawić rząd PiS to wysokiej jakości instytucje i efektywne rządy prawa. Wicepremier Morawiecki przywołał opinię Miltona Friedmana, który oceniając rozwój Polski przyznał, że się pomylił. Doradzał prywatyzację i jeszcze raz prywatyzację, a później uznał, że powinien doradzać budowanie instytucji i rządów prawa.
Polska nie jest ani w ruinie, ani w rozkwicie
Zadłużenie zagraniczne Polski wynosi dwa biliony dwieście miliardów złotych. Ten dług w ostatnich dziesięcioleciach wzrósł ponad dwukrotnie. Polska jest jednym z kilkunastu najbardziej zadłużonych za granicą państw świata. Morawiecki zapowiedział, że chce to zmienić. Podkreślił, że ma znaczenie, kto jest wierzycielem długu. – Może on nie być problemem, jak to się dzieje w Japonii, gdyż właścicielem długu japońskiego są sami Japończycy. Jednak nasz wzrost gospodarczy ostatnich 12 lat był wzrostem napędzanym kredytem. Kredyt wzrósł dwa razy szybciej niż nominalnie PKB. Nasza sytuacja jest w wielu nierównowagach, te nierównowagi musimy starać się minimalizować – zapowiedział. Plan Morawieckiego zakłada, że punktem ciężkości naszego rozwoju powinna być innowacyjność we współpracy z państwem. Przywołał najnowszą pracę Mariany Mazzucato „Przedsiębiorcze państwo”, która twierdzi, że firmy innowacyjne i innowacyjność nie rodzą się tam, gdzie są niższe podatki, tylko tam gdzie jest współpraca między państwem a przedsiębiorcami, tam gdzie państwo tworzy jak najlepsze warunki dla innowacyjności nie tylko przez bodźce finansowe.
– Patrząc w przyszłość, staramy się tworzyć lepszą współpracę między państwem a przedsiębiorstwami polskimi oraz zagranicznymi, tak aby widoczna była linia strategicznego działania, zobowiązania państwa do inwestycji w infrastrukturę. Staramy się stworzyć w Polsce wielki klaster motoryzacyjny i rozwinąć sektor samochodowy – zapowiedział Morawiecki. Według niego kluczowe jest wytyczenie określonej strategii rozwoju oraz deklaracja współpracy z państwem na pewnych warunkach: dopasowanie systemów edukacyjnych, rozwój kształcenia zawodowego i technicznego. Zapewnił, że możemy patrzeć w przyszłość z optymizmem, gdyż taki model przyciąga bardziej firmy wiedzochłonne niż pracochłonne.
Obrona polskich interesów w UE
Wicepremier, minister rozwoju i finansów ostatnią część swojego wystąpienia poświecił analizie wolnego rynku w Unii Europejskiej, który uznał, za jedynie „pozornie wolny”. Przypomniał, że w traktatach rzymskich z 1955 roku zapisane są cztery swobody: przepływu kapitału, osób i tworzenia przedmiotów gospodarczych, towarów i świadczenia usług . – Trzy z tych swobód przepływ towarów, kapitałów i osób, które działają przede wszystkim na korzyść krajów bogatych, są przestrzegane bez zarzutu. Zasada swobodnego przepływu usług mogłaby w szczególny sposób służyć krajom Europy Środkowej i Wschodniej. Jak potwierdzają sami komisarze UE, działa ona w 10 procentach – mówił. Uznał, że powodem tego stanu jest brutalna walka o własne interesy poszczególnych państw. Zapowiedział, że rząd w swoich działaniach stara się doprowadzić do tego, aby swoboda przepływu usług nie była ograniczana oraz aby dyrektywa o pracownikach delegowanych i zasady płacy minimalnej nie stanowiła przeszkody dla jednolitego rynku europejskiego. Podkreślił, że rząd PiS stara się prowadzić aktywną politykę w Unii Europejskiej, broniąc w szczególności interesów Polski na tych odcinkach, gdzie możemy osiągnąć nową przewagę konkurencyjną oraz gdzie mamy już jakieś przewagi komparatywne. – Musimy wspierać rozwój w branżach przyszłości i kreować przestrzeń rozwoju dla firm innowacyjnych – zapowiedział.
Nie ma polityki gospodarczej bez polityki społecznej
Morawiecki zwrócił uwagę, że dzisiejszy świat jest światem zmiany paradygmatów gospodarczych, w którym nie można prowadzić już polityki gospodarczej bez polityki społecznej. Zwrócił uwagę, że teraz jest to oczywistością, ale powiedzieć coś takiego 10 lat temu było równoznaczne z powiedzeniem czegoś głupiego w dobrym towarzystwie. Nie można prowadzić polityki gospodarczej wbrew społeczeństwu lub nie uwzględniając interesów najszerszych warstw społecznych. Zdaniem Morawieckiego ważny jest ruch redystrybucyjny i wyrównywania szans rozwoju. Jeśli polaryzacja jest za duża, skutkuje to emigracją. Większy komponent solidarności społecznej potrzebny jest również w podatkach. – Międzynarodowy fundusz walutowy i bank światowy mocno podkreślają w swoich ostatnich raportach o konieczności zmniejszenia rozwarstwienia. Być może będzie potrzebne użycie polityki fiskalnej, gdyż kończą się już możliwości polityki monetarnej – dodał. Zasugerował, że należy się zastanowić, czy w skali całej Unii Europejskiej część polityki fiskalnej, odpowiedzialnej za wydatki na politykę obronną nie powinna być wyjęta poza nawias – kryterium konwergencji Maastricht. Wydawanie pieniędzy na obronność tworzy również przestrzeń dla innowacji. Warto zastanowić się nad nowymi mechanizmami, kiedy stare nie działają.
Wolny rynek to mit
Myślą przewodnią całego expose wicepremiera Morawieckiego było zwrócenie uwagi na zmiany modelu gospodarczego. Podkreślał wielokrotnie, że musimy się otworzyć na nowe myślenie i przestać ślepo powielać kroki innych państw europejskich. Uznał, że jesteśmy w momencie, kiedy świat nie odnalazł się jeszcze w nowym modelu gospodarczym, ale w jego opinii wszystkie dotychczasowe odchodzą w niepamięć. Nakreślił, że wielkim wyzwaniem przyszłości jest robotyzacja i mechanizacja życia, która doprowadzi do zniknięcia 47 proc. zawodów w Stanach Zjednoczonych. Uznał, że jest to pierwsza rewolucja cyfrowa, w której Polska może wziąć udział jako niepodległe państwo. Morawiecki uznał, że najbardziej fundamentalne pytanie brzmi: kto ma być beneficjentem tej zmiany. Opowiedział się za stanowiskiem, że beneficjentem zmian powinny być szersze rzesze ludzkości, a nie jedynie wielkie globalne korporacje. Za premierem Pawlakiem uznał, że wolny rynek to mit, gdyż prowadzi do tego, że powstają monopole. Uznał, że od kilkunastu lat mamy do czynienia ze wzrostem siły monopoli globalnych, którym już samodzielnie nawet całe państwa nie są w stanie stawić czoła. – 10 proc. firm giełdowych na świecie, posiada 90 proc. zysków, zaś 1 proc. ludzi na świecie posiada więcej majątku niż pozostałe 99 proc. Jeśli ktoś uważa, że to jest sprawiedliwe, to życzę wszystkiego najlepszego. W przeszłości takie dysproporcje kończyły się jednak w różny sposób. To jest właśnie jednym z wyzwań również dla polskiej gospodarki – podsumował wicepremier Morawiecki.
Oprócz ministra Jacka Rostowskiego, który ocenił analizę wicepremiera jako fałszywą, przez co tym samym odrzucił również jego prognozę, wszyscy poprzedni ministrowie finansów zaakceptowali ją, choć każdy z pewną rezerwą podchodził do pomysłów Morawieckiego. Profesor Grzegorz Kołodko ocenił, że jest to najlepszy plan rozwoju od czasów jego planu oraz że nawet go przewyższa. Po debacie premierów stało się jasne, że ekonomiści zebrani wokół uczelni Leona Koźmińskiego wspierają plan i działania wicepremiera Morawieckiego. Profesor Kołodko dodał również, że gdyby wicepremier potrzebował pomocy lub rady, to profesorowie Akademii Leona Koźmińskiego służą mu wsparciem.