W warszawskim kinie Luna trwa wyjątkowy festiwal filmowy – Warsaw Fashion Film Festival - a mnie udało mi się porozmawiać z jego pomysłodawczynią i organizatorką Izą Woźny. Zapraszam do przeczytania wywiadu i paru słów o rozstrzygniętym pierwszego dnia imprezy konkursie na najlepszą etiudę filmową.
Martyna Wyrzykowska: Warsaw Fashion Film Festiwal jest pierwszą okazją do pokazania szerokiej publiczności filmów o modzie…
Iza Woźny: Film to nowoczesna forma prezentacji mody, znana od wielu lat za granicą, która od pewnego czasu dynamicznie rozwija się także w Polsce. Organizując festiwal postanowiliśmy zebrać wszystkie tego typu produkcje, które dotychczas powstały na polskim rynku, a następnie powierzyliśmy ich selekcję ludziom pracującym na co dzień w najlepszych tytułach prasowych. Chcieliśmy dać przeciętnemu widzowi, który interesuje się zarówno modą, jak i kinem, szansę na zobaczenie naprawdę najlepszych filmów. Niemałe znaczenie ma też oprawa - wszystkie obrazy wyświetlone zostaną na dużym ekranie, bo traktujemy je jako pełnowartościowy dorobek artystyczny.
Ten dorobek artystyczny ma szansę odegrać znaczącą rolę w promocji pracy projektantów?
Zdecydowanie tak. W tej chwili sesje zdjęciowe to już trochę za mało. Kiedyś wystarczały nam statyczne, niemalże woskowe zdjęcia. Później były polaroidy, aparaty cyfrowe a teraz są ogólnodostępne kamery. Rozwój technologiczny nam sprzyja. Nagrania z backstage’u i z pokazów mody już nikomu nie wystarczą - teraz każdy projektant dba o ciekawą prezentację własnej kolekcji, przedstawia inspiracje, które legły u podstaw kolekcji na dany sezon lub decyduje się na autoprezentację na taśmie filmowej. Wszystkie te produkcje stanowią wartość samą w sobie - tak jak na przykład film Sophii Coppoli dla H&M, który również, w ramach festiwalu, pokażemy na dużym ekranie.
Program Festiwalu obejmuje wyłącznie pokazy filmowe?
Pomiędzy pokazami odbędą się także bezpłatne wykłady specjalistów z branży. Drugiego dnia festiwalu, 8 marca, uczestnicy mieli okazję uczestniczyć w spotkaniu z prof. Markiem Hendrykowskim, autorem książki „Film i Moda”. O ewolucji świata mody opowiadali Barbara Hoff i Ania Kuczyńska, z kolei twórcy filmów przedstawiali proces powstawania tej specyficznej formy prezentacji mody podczas warsztatów, które odbywały się w showroomie Pomada.
Będą kolejne edycje Warsaw Fashion Film Festival?
Dostaję już nawet pierwsze zgłoszenia!
And the Winner is…
Wybierając się na pokaz etiud, które wytypowano do konkursu na najlepszy krótki film o modzie, zastanawiałam się, czym taki obraz różnić się może od reklam, które oglądamy w telewizji a nawet… w podziemiach w drodze do metra. Kilka dobrze ubranych modelek snujących się po obdartych ścianach (jesień/zima) lub łąkach i parkach (wiosna/lato), nie robi na mnie wrażenia, nie wzrusza, nie zachwyca, nie każe odłożyć pilota albo przystanąć na chwilę przy ekranie. Obejrzeć na YouTubie takiego „dzieła” też mi się nie chce - bo żeby przełożyć na język filmu historię, którą projektant opowiada swoją kolekcją, potrzeba niezwykle zgranego tandemu krawiec-reżyser. Po obejrzeniu etiud wyświetlonych w trakcie pierwszego dnia Festiwalu doszłam do wniosku, że nasze tandemy potrzebują jeszcze sporo czasu na dotarcie. Albo wymianę partnerów.
Przed konkursowymi etiudami zaprezentowano trzy krótkie filmy, które zdążyły zdobyć już uznanie na świecie. Poziom tych produkcji był różny, ale wniosek jeden - od reklamy telewizyjnej etiudy odróżnia wyłącznie to, że są dłuższe. Kiedy już sądziłam, że nic ciekawego mnie tego wieczoru nie spotka (w końcu zaprezentowane przed konkursem filmy miały być arcydziełami, z których młodzi twórcy powinni czerpać inspirację…), nagle „trafiła” mnie pierwsza etiuda. Wreszcie coś nowego, świeżego, ale najważniejsze, że wreszcie pojawiła się his-tor-ia. Pierwszy raz tego wieczoru poczułam, że reżyser chce mi coś opowiedzieć a forma nie przerośnie tym razem treści.
Na ekranie zobaczyłam krawca, który w szale twórczym ożywia swoje manekiny - szyje nie tylko ubrania, ale też wyszywa ich twarze i ciała. Twórca cierpliwie doszywa odklejającą się skórę, wiruje z na wpół żywymi manekinami w dziwnym tańcu uniesienia. Moda była w tym filmie czymś więcej niż tylko pasującą do siebie bluzką i spódnicą. Albo inny obraz - ruda kobieta w długiej czerwonej sukni w metrze. Zaczepia obcych ludzi, uwodzi chłopaka w kawiarni. Jest wyuzdana, piękna, silna. Jest też pewnie po paru głębszych i nie spieszy jej się do domu. Ta etiuda to czysta emocja.
Ale nie o emocje w tym konkursie chodziło. Wygrał obraz „In Bloom” zrealizowany dla projektantki Anny Poniewierskiej przez Agę Wasiak. – Kolekcja Ani jest linearna, narracyjna, aż się prosiło, by opowiedzieć o niej historię - tłumaczyła po odebraniu nagrody reżyserka. I choć filmowi niczego nie brakowało, to żałuję, że nie zobaczyłam na scenie Marcina Kempskiego. To on wyreżyserował oba filmy, które tak mnie zachwyciły (zorientowałam się, że to ta sama osoba dopiero po pokazie, kiedy przeglądałam swoje notatki).
Opuściłam kino Luna z ponurą myślą o niskim poziomie polskich fashion movies, które desperacko chciałyby na Zachód. Jest jednak łyżka miodu w tej beczce dziegciu - to co pokazał Marcin Kempski sprawiło, że mam ochotę zobaczyć więcej filmów nie silących się na naśladowanie zagranicznych produkcji. Filmów, w których skrzypi maszyna Singer i widać Pałac Kultury. Dzięki festiwalowi młodzi twórcy zyskają pewnie motywację do tworzenia odważniejszych projektów i szczerze życzę organizatorom wielu nieprzespanych od dyskusji nocy oraz przepełnionych od nowych zgłoszeń skrzynek. A tymczasem przedstawiam wam etiudy, o których pisałam. Która z nich, waszym zdaniem, najbardziej zasłużyła na nagrodę?
Iza Woźny: Film to nowoczesna forma prezentacji mody, znana od wielu lat za granicą, która od pewnego czasu dynamicznie rozwija się także w Polsce. Organizując festiwal postanowiliśmy zebrać wszystkie tego typu produkcje, które dotychczas powstały na polskim rynku, a następnie powierzyliśmy ich selekcję ludziom pracującym na co dzień w najlepszych tytułach prasowych. Chcieliśmy dać przeciętnemu widzowi, który interesuje się zarówno modą, jak i kinem, szansę na zobaczenie naprawdę najlepszych filmów. Niemałe znaczenie ma też oprawa - wszystkie obrazy wyświetlone zostaną na dużym ekranie, bo traktujemy je jako pełnowartościowy dorobek artystyczny.
Ten dorobek artystyczny ma szansę odegrać znaczącą rolę w promocji pracy projektantów?
Zdecydowanie tak. W tej chwili sesje zdjęciowe to już trochę za mało. Kiedyś wystarczały nam statyczne, niemalże woskowe zdjęcia. Później były polaroidy, aparaty cyfrowe a teraz są ogólnodostępne kamery. Rozwój technologiczny nam sprzyja. Nagrania z backstage’u i z pokazów mody już nikomu nie wystarczą - teraz każdy projektant dba o ciekawą prezentację własnej kolekcji, przedstawia inspiracje, które legły u podstaw kolekcji na dany sezon lub decyduje się na autoprezentację na taśmie filmowej. Wszystkie te produkcje stanowią wartość samą w sobie - tak jak na przykład film Sophii Coppoli dla H&M, który również, w ramach festiwalu, pokażemy na dużym ekranie.
Program Festiwalu obejmuje wyłącznie pokazy filmowe?
Pomiędzy pokazami odbędą się także bezpłatne wykłady specjalistów z branży. Drugiego dnia festiwalu, 8 marca, uczestnicy mieli okazję uczestniczyć w spotkaniu z prof. Markiem Hendrykowskim, autorem książki „Film i Moda”. O ewolucji świata mody opowiadali Barbara Hoff i Ania Kuczyńska, z kolei twórcy filmów przedstawiali proces powstawania tej specyficznej formy prezentacji mody podczas warsztatów, które odbywały się w showroomie Pomada.
Będą kolejne edycje Warsaw Fashion Film Festival?
Dostaję już nawet pierwsze zgłoszenia!
And the Winner is…
Wybierając się na pokaz etiud, które wytypowano do konkursu na najlepszy krótki film o modzie, zastanawiałam się, czym taki obraz różnić się może od reklam, które oglądamy w telewizji a nawet… w podziemiach w drodze do metra. Kilka dobrze ubranych modelek snujących się po obdartych ścianach (jesień/zima) lub łąkach i parkach (wiosna/lato), nie robi na mnie wrażenia, nie wzrusza, nie zachwyca, nie każe odłożyć pilota albo przystanąć na chwilę przy ekranie. Obejrzeć na YouTubie takiego „dzieła” też mi się nie chce - bo żeby przełożyć na język filmu historię, którą projektant opowiada swoją kolekcją, potrzeba niezwykle zgranego tandemu krawiec-reżyser. Po obejrzeniu etiud wyświetlonych w trakcie pierwszego dnia Festiwalu doszłam do wniosku, że nasze tandemy potrzebują jeszcze sporo czasu na dotarcie. Albo wymianę partnerów.
Przed konkursowymi etiudami zaprezentowano trzy krótkie filmy, które zdążyły zdobyć już uznanie na świecie. Poziom tych produkcji był różny, ale wniosek jeden - od reklamy telewizyjnej etiudy odróżnia wyłącznie to, że są dłuższe. Kiedy już sądziłam, że nic ciekawego mnie tego wieczoru nie spotka (w końcu zaprezentowane przed konkursem filmy miały być arcydziełami, z których młodzi twórcy powinni czerpać inspirację…), nagle „trafiła” mnie pierwsza etiuda. Wreszcie coś nowego, świeżego, ale najważniejsze, że wreszcie pojawiła się his-tor-ia. Pierwszy raz tego wieczoru poczułam, że reżyser chce mi coś opowiedzieć a forma nie przerośnie tym razem treści.
Na ekranie zobaczyłam krawca, który w szale twórczym ożywia swoje manekiny - szyje nie tylko ubrania, ale też wyszywa ich twarze i ciała. Twórca cierpliwie doszywa odklejającą się skórę, wiruje z na wpół żywymi manekinami w dziwnym tańcu uniesienia. Moda była w tym filmie czymś więcej niż tylko pasującą do siebie bluzką i spódnicą. Albo inny obraz - ruda kobieta w długiej czerwonej sukni w metrze. Zaczepia obcych ludzi, uwodzi chłopaka w kawiarni. Jest wyuzdana, piękna, silna. Jest też pewnie po paru głębszych i nie spieszy jej się do domu. Ta etiuda to czysta emocja.
Ale nie o emocje w tym konkursie chodziło. Wygrał obraz „In Bloom” zrealizowany dla projektantki Anny Poniewierskiej przez Agę Wasiak. – Kolekcja Ani jest linearna, narracyjna, aż się prosiło, by opowiedzieć o niej historię - tłumaczyła po odebraniu nagrody reżyserka. I choć filmowi niczego nie brakowało, to żałuję, że nie zobaczyłam na scenie Marcina Kempskiego. To on wyreżyserował oba filmy, które tak mnie zachwyciły (zorientowałam się, że to ta sama osoba dopiero po pokazie, kiedy przeglądałam swoje notatki).
Opuściłam kino Luna z ponurą myślą o niskim poziomie polskich fashion movies, które desperacko chciałyby na Zachód. Jest jednak łyżka miodu w tej beczce dziegciu - to co pokazał Marcin Kempski sprawiło, że mam ochotę zobaczyć więcej filmów nie silących się na naśladowanie zagranicznych produkcji. Filmów, w których skrzypi maszyna Singer i widać Pałac Kultury. Dzięki festiwalowi młodzi twórcy zyskają pewnie motywację do tworzenia odważniejszych projektów i szczerze życzę organizatorom wielu nieprzespanych od dyskusji nocy oraz przepełnionych od nowych zgłoszeń skrzynek. A tymczasem przedstawiam wam etiudy, o których pisałam. Która z nich, waszym zdaniem, najbardziej zasłużyła na nagrodę?