Kolejna prokuratura uwierzyła w jasnowidza. Tym razem w paranormalne zdolności Krzysztofa Jackowskiego, znanego chyba bardziej jako jasnowidz z Człuchowa uwierzył prokurator z Katowic. Dwa lata temu wynajął go prokurator Krakowa. Sprawa wyszła na jaw, bo jasnowidz oczywiście pochwalił się swoim nowym klientem.
Na piśmie powołującym biegłego z zakresu parapsychologii widnieje podpis prokuratora Zbigniewa Jamrożego. Z dokumentu wykreślone są wszystkie informacje mogące identyfikować sprawę. Zapytałem na wszelki wypadek rzeczniczkę katowickiej prokuratury o autentyczność dokumentu. Marta Zawada – Dybek odpisała, że faktycznie Krzysztof Jackowski został powołany na biegłego.
Dalej poinformowała, że: "Sprawa dotyczy zaginionej w lipcu ub.r. Anny G. Śledztwo prowadzone jest od grudnia 2012 roku w kierunku pomocnictwa do samobójstwa ale brane są pod uwagę różne wersje śledcze i wykonywane są intensywne działania zmierzające do ustalenia jej miejsca pobytu. O wynikach tych czynności nie możemy informować z uwagi na dobro śledztwa.” Biegły dotychczas nie wystawił rachunku za wykonane czynności, dodała prokurator.
Krzysztof Jackowski, który był gościem w „Polsat News” stwierdził, że nigdy nie bierze pieniędzy za usługi dla policji, czy prokuratury. Nie do końca jest to prawdą, bo na jego stronie można znaleźć pismo z prokuratury z prośbą o uzupełnienie zaznaczonych rubryk w PIT 8. Ale to dawna sprawa, z 1995 roku. Wtedy jeszcze jasnowidz chyba nie do końca rozumiał jak się ten biznes kręci. Że na organach ścigania kasy nie zrobi, one są mu potrzebne do zupełnie czego innego.
Instytucja państwowa prosząca o pomoc jasnowidza oznacza wiarygodność. Skoro nawet policja czy prokuratura mu wierzy, to coś w tym musi być – myślą potencjalni klienci. I dlatego jasnowidz z Człuchowa skrzętnie zbiera wszelkie ślady po współpracy z policją. Ma ich na swojej stronie ponad 20: podziękowania, zaświadczenia, różne dokumenty, głównie z komisariatów i komend powiatowych. Nie miał by ich, gdyby brał pieniądze. Żaden policjant nie odważyłby się go wynająć, gdyby miał za to zapłacić. Szefowie urwaliby mu głowę. A tak, najwyżej ochrzanią.
Taki klient jak prokuratura okręgowa jest wprost bezcenny. To zupełnie inna liga niż komisariat, czy komenda powiatowa. To już nie jest jakiś policjant, który nie ma pomysłu, co jeszcze można zrobić żeby pchnąć śledztwo do przodu. Tu wiarę w talenty jasnowidza potwierdza poważna instytucja państwowa prowadząca najtrudniejsze śledztwa.
No i takie prezenty prokuratorzy robią Jackowskiemu coraz częściej. W latach 90-tych mógł się pochwalić jednym takim przypadkiem. Dwa lata temu został poproszony o pomoc przez krakowską prokuraturę okręgową. Sprawa dotyczyła potwornej zbrodni sprzed lat, zabójstwa i obdarcia ze skóry studentki. W „Polsat News” jasnowidz opowiadał jak poważnie został potraktowany, i że prokurator poprosił go o pozostanie jeszcze na następny dzień. Tyle, ze zabójcy nadal nie ma. W sprawie katowickiej też na razie nie słychać o przełomie.
Dalej poinformowała, że: "Sprawa dotyczy zaginionej w lipcu ub.r. Anny G. Śledztwo prowadzone jest od grudnia 2012 roku w kierunku pomocnictwa do samobójstwa ale brane są pod uwagę różne wersje śledcze i wykonywane są intensywne działania zmierzające do ustalenia jej miejsca pobytu. O wynikach tych czynności nie możemy informować z uwagi na dobro śledztwa.” Biegły dotychczas nie wystawił rachunku za wykonane czynności, dodała prokurator.
Krzysztof Jackowski, który był gościem w „Polsat News” stwierdził, że nigdy nie bierze pieniędzy za usługi dla policji, czy prokuratury. Nie do końca jest to prawdą, bo na jego stronie można znaleźć pismo z prokuratury z prośbą o uzupełnienie zaznaczonych rubryk w PIT 8. Ale to dawna sprawa, z 1995 roku. Wtedy jeszcze jasnowidz chyba nie do końca rozumiał jak się ten biznes kręci. Że na organach ścigania kasy nie zrobi, one są mu potrzebne do zupełnie czego innego.
Instytucja państwowa prosząca o pomoc jasnowidza oznacza wiarygodność. Skoro nawet policja czy prokuratura mu wierzy, to coś w tym musi być – myślą potencjalni klienci. I dlatego jasnowidz z Człuchowa skrzętnie zbiera wszelkie ślady po współpracy z policją. Ma ich na swojej stronie ponad 20: podziękowania, zaświadczenia, różne dokumenty, głównie z komisariatów i komend powiatowych. Nie miał by ich, gdyby brał pieniądze. Żaden policjant nie odważyłby się go wynająć, gdyby miał za to zapłacić. Szefowie urwaliby mu głowę. A tak, najwyżej ochrzanią.
Taki klient jak prokuratura okręgowa jest wprost bezcenny. To zupełnie inna liga niż komisariat, czy komenda powiatowa. To już nie jest jakiś policjant, który nie ma pomysłu, co jeszcze można zrobić żeby pchnąć śledztwo do przodu. Tu wiarę w talenty jasnowidza potwierdza poważna instytucja państwowa prowadząca najtrudniejsze śledztwa.
No i takie prezenty prokuratorzy robią Jackowskiemu coraz częściej. W latach 90-tych mógł się pochwalić jednym takim przypadkiem. Dwa lata temu został poproszony o pomoc przez krakowską prokuraturę okręgową. Sprawa dotyczyła potwornej zbrodni sprzed lat, zabójstwa i obdarcia ze skóry studentki. W „Polsat News” jasnowidz opowiadał jak poważnie został potraktowany, i że prokurator poprosił go o pozostanie jeszcze na następny dzień. Tyle, ze zabójcy nadal nie ma. W sprawie katowickiej też na razie nie słychać o przełomie.