Islandia po raz trzynasty wygrała ranking na najbardziej pokojowy kraj na świecie. Polska jest również wysoko, na 29. miejscu – wyprzedzając Estonię, Hiszpanię czy Wielką Brytanię.
Nie mówiąc o Stanach Zjednoczonych, które są dopiero na 121 miejscu, ex aequo z Burkina Faso.
Stosunek do tego typu rankingów mam raczej dość mieszany. Z jakiegoż na przykład powodu Niemcy zajmują w nim pozycję wyższą od Polski? To zestawienie od kilkunastu lat publikuje Instytut Ekonomii i Pokoju (Peace Institute's Global Peace Index). Pod uwagę bierze się wskaźniki przestępczości, zagrożenia terrorystyczne, liczbę więźniów w przeliczeniu na 1000 mieszkańców, zaangażowanie w spory międzynarodowe a także… dostęp do broni palnej.
Kusi by temat poruszyć, ale to blog o Islandii więc wracam wyspę.
Statek badawczy Árni Fridriksson wyruszył właśnie na kolejną misję szczegółowego mapowania dna morskiego na wodach wokół Islandii. Od 8 do 24 czerwca załoga jednostki planuje zeskanować 22 tysiące kilometrów kwadratowych, tym razem tzw. Południowych Głębin na południe od wyspy, które sięgają nawet 2300 metrów głębokości!
Misja jest częścią dwunastoletniego projektu agencji, mającego na celu sporządzenie mapy dna morskiego, rozpoczętego w roku 2017. Oficjalny komunikat mówi, że „celem projektu jest zdobycie wiedzy na temat dna morskiego wyłącznej strefy ekonomicznej Islandii, która będzie wykorzystywana do różnych celów i stanowi warunek naukowego podejścia do zrównoważonego wykorzystania, ochrony i badań zasobów morskich na dnie morskim, w nim i pod nim”.
Co to oznacza w praktyce? Nie jest tajemnicą, że islandzkie wody mogą kryć bogate złoża ropy naftowej i gazu ziemnego, dotychczas przez Islandczyków nieeksploatowane. A odkładane plany eksploatacji mogą nabrać wielkiego znaczenia, gdyby załamanie turystyki miało potrwać dłużej.
Na domiar złego na dwa lata zawiesi produkcję jedna z trzech znajdujących się na wyspie hut aluminium – Straumsvík. Od siedmiu lat zalicza ona straty, rok 2019 przyniósł prawie 13 miliardów ISK na minusie. Trwa spór właściciela (korporacja Rio Tinto) z producentem energii (Landsvirkjun) o zapłatę za zakontraktowany prąd. Ceny na aluminium na światowych rynkach są wyjątkowo niskie, a recesja i zmniejszająca się na świecie produkcja sprawiają, że ceny jeszcze bardziej idą w dół.
Huta została oficjalnie otwarta w 1970 roku, ma własny port i jest ważnym pracodawcą zatrudniającym około 450 osób. Niewykluczone, że dwuletnie zamknięcie może oznaczać trwałą likwidację, o której mówi się od dawna.
O Straumsvík było głośno wiosną 2007 roku – toczyły się wtedy dyskusje na temat rozbudowy zakładu, co pozwoliłoby zwiększyć produkcję. Mieszkańcy Hafnarfjörður o tym, czy chcą rozbudowy huty (obecnie jej zdolności produkcyjne to 190 000 ton rocznie) mieli zdecydować w referendum. Przy wysokiej frekwencji (76,6 proc.) plan został odrzucony większością 50,3 proc. głosów. Zdecydowało zaledwie 88 głosów!
Choć Islandia nie posiada własnych rud, to ze względu na tanią energię elektryczną jest bardzo atrakcyjnym miejscem do ulokowania tego wyjątkowo energochłonnego przemysłu. Wyspa jest 11. największym producentem aluminium na świecie, choć własnej rudy nie posiada. Sprowadza się ją nawet z Islandii!
A wracając do raportu, od którego rozpocząłem: niezależnie od tego, czy mieszkamy w Polsce, czy na Islandii – doceniajmy (s)pokój!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.