Był początek III RO. W instytucji, w której pracowałem pojawił się ksiądz. Ponieważ znałem go osobiście, szef poprosił mnie, abym oprowadził go po firmie. Zbliżając się do pokoju, w którym pracowało sporo osób usłyszeliśmy spory rozgardiasz związany ze sprzątaniem miejsca pracy na „hochglanc” oraz komendę kierownika działu: „chłopaki, dzisiaj przychodzi do nas ksiądz, żeby mi nikt k….wami nie rzucał. Ksiądz wszedł, pobłogosławił i spokojnie powiedział: „rzucać można, sprowadzać nie należy”.
Te słowa wypisz, wymaluj pasują do aktualnej sytuacji: zgody Donalda Tuska na negocjacje Rosji z OECD i wypowiedzi (przekręconej zresztą przez media) Waldemara Pawlaka w kwestii możliwości ubiegania się firm rosyjskich o zakup polskich firm energetycznych. Jak rozumiem w obydwu przypadkach było to „rzucenie pewnej mysli”, a od „rzucenia” do „sprowadzenia” droga jest daleka. Na wszelki wypadek jednak przypominam cytowaną we wstępie maksymę: „rzucać wolno, sprowadzać nie należy”