Nie wiem dlaczego ludzie narzekają na polską służbę zdrowia. Przecież – jak żadna inna w świecie – potrafi ona sprawiać cuda.
Jeszcze przed tygodniem pani profesor Zyta Gilowska była tak chora, że musiała zrezygnować z – nie przesadnie wyczerpującej – pracy sejmowej.
Była to bardzo zasmucająca wiadomość, z której wynikało, że wysiłek fizyczny i stres, jaki wiąże się z pracą w polityce, przekraczał wątłe siły pani profesor. Po tygodniu jednak okazało się, że ze zdrowiem nie jest tak źle i zamierza powrócić do czynnej działalności politycznej najchętniej na stanowisku polskiego gubernatora Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (całkiem przypadkiem jest to najwyżej płatne stanowisko administracyjne, jakie zajmować może Polak).
Bardzo ciesząc się z tej błyskawicznej poprawy zdrowia trochę martwię się, że pani profesor wyjedzie do Zjednoczonego Królestwa. Bo jak wiadomo angielski klimat z wysoka wilgotnością powietrza, ciągłymi opadami i silnymi wiatrami jest dla sercowców szczególnie niekorzystny.
Była to bardzo zasmucająca wiadomość, z której wynikało, że wysiłek fizyczny i stres, jaki wiąże się z pracą w polityce, przekraczał wątłe siły pani profesor. Po tygodniu jednak okazało się, że ze zdrowiem nie jest tak źle i zamierza powrócić do czynnej działalności politycznej najchętniej na stanowisku polskiego gubernatora Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (całkiem przypadkiem jest to najwyżej płatne stanowisko administracyjne, jakie zajmować może Polak).
Bardzo ciesząc się z tej błyskawicznej poprawy zdrowia trochę martwię się, że pani profesor wyjedzie do Zjednoczonego Królestwa. Bo jak wiadomo angielski klimat z wysoka wilgotnością powietrza, ciągłymi opadami i silnymi wiatrami jest dla sercowców szczególnie niekorzystny.