Jak co tydzień, w drodze na kolegium redakcyjne WPROST, wpadam do osiedlowego sklepiku. Kupuje gazety, papierosy i cukierki a przy okazji robię szybki przegląd nastrojów społecznych. W okolicach stojaka z prasą zbiera się lokalna grupa dyskusyjna rozważająca najnowsze wydarzenia społeczno-polityczne. Przyznaje się bez bicia. Podsłuchuje z upodobaniem. W celach absolutnie badawczych. W tym tygodniu na tapecie są trzy tematy. Wymieniam w kolejności. Od spraw wywołujących wśród zgromadzony najwięcej emocji.
Po pierwsze: grupa remontowo budowlana, którą widziano ostatnio grzebiącą przy kanalizacji. Temat ważny. Spece zostają obwinieni o kilkugodzinny brak prądu.
Po drugie: zegarek Sławomira Nowaka. -Drogi. Bardzo drogi- twierdzą zebrani. -Czy ja wiem czy ten zegarek to ładny-ocenia jedyna wśród zebranych kobieta. Konkluzja jest taka. Zegarek Nowaka nie jest wart 20 tysięcy złotych.
Po trzecie: temat, który wywołuje najmniej emocji. Sfałszowane wybory. Zgromadzeni słyszeli, że ktoś coś podobno fałszował, ale chyba nie bardzo ich to obchodzi. Przez chwile żartują i przerzucają się znanymi z mediów przykładami wpadek kolejnych komisji wyborczych. –Burdel jak zawsze- kwitują lekko znudzeni.
Jarosław Kaczyński zapowiada na 13 grudnia wielki marsz. Liczy, że na fali po wyborczego oburzenia uda się zmobilizować znacznie więcej osób niż do tej pory. Że do stolicy przybędzie nie tylko żelazny elektorat prawicy, wyznawcy smoleńskiej teorii dziejów czy słuchacze Radia Maryja. Prezes liczy, że na manifestacji zjawią się nowi zwolennicy, nowi wyznawcy a wielkie oburzenie załomocze do drzwi rządzących.
Problem w tym, że emocje po wyborcze najwyraźniej bardzo szybko opadły. Nawet, jeśli PiS zgromadzi 13 grudnia wielkie tłumy na ulicach Warszawy, tłumy rozejdą się po zakończeniu manifestacji i ciągu dalszego raczej nie będzie.
To chyba jeszcze nie ten moment. Albo nie ten przywódca.
Po drugie: zegarek Sławomira Nowaka. -Drogi. Bardzo drogi- twierdzą zebrani. -Czy ja wiem czy ten zegarek to ładny-ocenia jedyna wśród zebranych kobieta. Konkluzja jest taka. Zegarek Nowaka nie jest wart 20 tysięcy złotych.
Po trzecie: temat, który wywołuje najmniej emocji. Sfałszowane wybory. Zgromadzeni słyszeli, że ktoś coś podobno fałszował, ale chyba nie bardzo ich to obchodzi. Przez chwile żartują i przerzucają się znanymi z mediów przykładami wpadek kolejnych komisji wyborczych. –Burdel jak zawsze- kwitują lekko znudzeni.
Jarosław Kaczyński zapowiada na 13 grudnia wielki marsz. Liczy, że na fali po wyborczego oburzenia uda się zmobilizować znacznie więcej osób niż do tej pory. Że do stolicy przybędzie nie tylko żelazny elektorat prawicy, wyznawcy smoleńskiej teorii dziejów czy słuchacze Radia Maryja. Prezes liczy, że na manifestacji zjawią się nowi zwolennicy, nowi wyznawcy a wielkie oburzenie załomocze do drzwi rządzących.
Problem w tym, że emocje po wyborcze najwyraźniej bardzo szybko opadły. Nawet, jeśli PiS zgromadzi 13 grudnia wielkie tłumy na ulicach Warszawy, tłumy rozejdą się po zakończeniu manifestacji i ciągu dalszego raczej nie będzie.
To chyba jeszcze nie ten moment. Albo nie ten przywódca.