Chyba zaraz oszaleję. Od dwóch dni staram się bowiem zrozumieć, dlaczego nad Wisłą Conchita Wurst stała się tematem nr 1. Niezwykle nośnym tematem nr 1. Przepraszam, że wyrwę państwa z eurowizyjnego amoku, ale uważam, że wystarczy choć na chwilę uruchomić myślenie, by zrozumieć, że mamy większe powody do zmartwień, niż kopenhaski konkurs i jego kontrowersyjny zwycięzca.
„W twarzy kobiety z brodą widzę oczy Donalda Tuska” – oznajmił Adam Hofman. „Hofmana odesłałbym do okulisty” – odpowiedział rzecznikowi PiS Stefan Niesiołowski. Patryk Jaki za to zapewnił, że po trzech piwkach zaśpiewałby lepiej. Kaczyński zagrzmiał: W Europie dzieją się rzeczy bardzo niepokojące, które wskazują na jej dekadencję i schyłkowość. Zaś Adamek zażądał zmiany zasad głosowania i albo ma dziś gorszy dzień, albo naprawdę sądzi, że organizatorzy Eurowizji przejmą się jego listem.
Do tego Facebook, Twitter i strony z memami zalane głównie jadem kiełbasianym, że pozwolę sobie nawiązać do tłumaczonego przez Artura Orzecha na język polski pseudonimu austriackiej gwiazdki. W telewizji eksperci oceniający ten fenomen, poważne rozmowy z psychologami, socjologami i kulturoznawcami. Przegląd doktorów i profesorów „badających takie zjawiska”, tak, jakby obszerniejsza wiedza na temat Conchity i jej „pięknego przesłania” naprawdę miała jakoś wpłynąć na nasze życie.
Doszło do tego, że zaczęłam się zastanawiać, jak wszyscy pastwiący się nad Austriakiem, albo ci, którzy w jego sukcesie doszukują się tęczowych znaków rosnącej tolerancji – żyli przed erą Conchity.
I co zrobią za dwa dni, gdy gwiazda Eurowizji zgaśnie i przepadnie. Tak, jak przepadali jej poprzednicy.
Do tego Facebook, Twitter i strony z memami zalane głównie jadem kiełbasianym, że pozwolę sobie nawiązać do tłumaczonego przez Artura Orzecha na język polski pseudonimu austriackiej gwiazdki. W telewizji eksperci oceniający ten fenomen, poważne rozmowy z psychologami, socjologami i kulturoznawcami. Przegląd doktorów i profesorów „badających takie zjawiska”, tak, jakby obszerniejsza wiedza na temat Conchity i jej „pięknego przesłania” naprawdę miała jakoś wpłynąć na nasze życie.
Doszło do tego, że zaczęłam się zastanawiać, jak wszyscy pastwiący się nad Austriakiem, albo ci, którzy w jego sukcesie doszukują się tęczowych znaków rosnącej tolerancji – żyli przed erą Conchity.
I co zrobią za dwa dni, gdy gwiazda Eurowizji zgaśnie i przepadnie. Tak, jak przepadali jej poprzednicy.