Przepis jest prosty od tysiącleci – ludziom trzeba chleba i igrzysk. Niedziałające od początku roku fotoradary to nie tylko dowód na słuszność teorii, że kontrola prędkości jest wyłącznie okazją do poboru podatku od szybkiej jazdy samochodem (ilość wypadków spadła!). To także chwila oddechu. Przeciętny obywatel może poczuć się lepiej, bo władza kontroluje go mniej. Faktycznie kontroluje go bardziej, ale akurat o tym obywatel nie wie.
Obywatel dostał też pińcet na dziecko. Co prawda rząd musiał wcześniej zabrać obywatelowi znacznie więcej, ale tego obywatel nie widzi, a jak wiadomo – czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Widać pińcet i jest radość, bo lepiej mieć pińcet niż nie mieć. Logiczne to i na swój sposób urocze.
Przeciętny obywatel żyje zatem w spokoju. Pracę ma, głodny nie chodzi. I jeszcze ostatnio rząd mu obiecał, że da mieszkanie. No i jak tu nie kochać władzy? Dlatego PIS ma niezmiennie 40% poparcia.
Jest chleb, a co z igrzyskami? Jako że rozszarpywanie ludzi na arenie przez lwy jest już trochę passé, bo i odbiorca widowiska bardziej wyrobiony, i Animalsi mają zastrzeżenia, potrzeba czegoś bardziej subtelnego. Na przykład – sporu o Trybunał Konstytucyjny.
Jestem gotów założyć się o poważne pieniądze, że przeciętny obywatel nie ma najmniejszego pojęcia, co to jest i do czego służy Trybunał Konstytucyjny. I dobrze, bo pomijając, że Trybunał służy do niczego, zdrowy psychicznie człowiek skupia się na rodzinie, pracy, zdrowiu, wizycie teściowej i tym, czy będzie miał za co posłać dzieci na wakacje, a nie na skomplikowanych dywagacjach członków klubu seniora w śmiesznych nakryciach głowy.
Ale jakaż to pożywka dla opozycji! Kto dzisiaj – poza Kukizem'15 o nieokreślonej orientacji płciowej, tj. politycznej – może być opozycją parlamentarną i nie być za Trybunałem? Po upadku Platformy (ale cicho sza!, bo tylko Schetyna jeszcze o tym nie wie) zrobiła się straszna pustka – jest silny PIS i nie wiadomo kto po drugiej stronie. Dzięki prawno-politycznemu posunięciu z Trybunałem powstał KOD, gdzie można wygłaszać płomienne przemówienia, przerzucać się mądrymi opiniami, brać udział w pochodach i w ogóle być bardzo zaangażowanym. KOD skupia całą parlamentarną opozycję, a 4 czerwca przygarnął nawet dwóch politycznych nieboszczyków – świeżo dezaktywowanego Komorowskiego i dobrze zakonserwowanego Kwaśniewskiego.
Kto kojarzy jakiś sensowny projekt zgłoszony przez opozycję? Coś na temat gospodarki, podatków, reformy czegokolwiek (do reformy nadaje się 90% systemu, więc jest w czym wybierać)? Trochę ku zaskoczeniu tylko Kukiz'15 zgłasza sensowne pomysły, głównie ustami marszałka Tyszki, reszta bredzi niemal wyłącznie o Trybunale. I nawet nie wiadomo, czy ta reszta zdaje sobie sprawę, że całkowicie porusza się w obrębie narracji stworzonej przez PIS. Któremu jak z nieba spadła jeszcze obrona suwerenności Polski przed zakusami Komisji Europejskiej. "Znam głos ten! To jest Targowica!" – już dwieście lat temu Mickiewicz przewidział, co powie premier Szydło w Sejmie RP w roku 2016.
I pewnego dnia, kiedy ciśnienie w KODzie osiągnie apogeum, znajdzie się pretekst (np. koniec kadencji pana Rzeplińskiego i wybór "swojaka" na szefa Trybunału), który sprawi, że Jarosław Kaczyński zarządzi "wyroki drukować, ślubowania przyjmować", a cała para pójdzie w gwizdek. Skończy się KODowanie i nawet nie będzie co przedstawić wyborcom. PIS zabierze całą kiełbasę wyborczą, bo w czasie kiedy KOD walczył o jakąś abstrakcję, PIS dawał pińcet. A obywatela w większym stopniu interesuje pińcet niż Trybunał.
Wiemy już zatem, że Jarosław Kaczyński umie zdobyć pełnię władzy. Właśnie widzimy, że umie też ją utrzymać. Pora pokazać, że to nie jest władza dla samej władzy i że celem jest silna Polska – silna gospodarczo i militarnie.
Socjalistyczny model gospodarki (tzw. państwo opiekuńcze) dogorywa na naszych oczach, a projekt polityczny (Unia Europejska) jest w przededniu rozpadu. Następnym jeźdźcem Apokalipsy jest, niestety, konflikt zbrojny. Dlatego konieczny jest program "gospodarka i wojsko". A jako że mamy jeszcze trochę czasu, może 10-15 lat, to szkoda by było zmarnować ten okres na trzeciorzędne projekty.